- Mam już swój wiek i każde ślubowanie, a już szczególnie prezydenckie, traktuję bardzo poważnie. Przecież to publiczne zobowiązanie wobec tych, którzy mi zaufali i powierzyli kierowanie miastem. To suma nadziei tych, którzy we mnie wierzą. Jednocześnie to zobowiązanie wobec tych, którzy byli mi przeciwni, ale swoje życiowe nadzieje wiążą z Olsztynem. Jakby dalece się z tym nie zgadzali, to jednak jestem także ich prezydentem i ich problemy są moimi. Nie zamierzam od nich uciekać. Przeciwnie, chcę udowodnić, że zasługiwałem na ich poparcie. Powtarzając rotę ślubowania złożę przysięgę, że dochowam wierności prawu, a powierzony mi urząd sprawować będę tylko dla dobra publicznego i pomyślności mieszkańców miasta. To ważne słowa i jeszcze ważniejsze zobowiązanie. Świadomość ich znaczenia mam od chwili, gdy zostałem samorządowcem. Może zabrzmi to patetycznie, ale traktuję je jako moralny i obywatelski nakaz. Zaprzysiężenie prezydenta zakończy etap wyborów i rozpocznie etap codziennej pracy. Trudnej i odpowiedzialnej – pisze na swoim blogu Piotr Grzymowicz.
Jak zapewnia – najbliższe cztery lata będą okresem maksymalnego wykorzystania środków unijnych.
- Najbliższe cztery lata będą okresem ostatnich duży pieniędzy z Unii Europejskiej na wyrównanie dysproporcji rozwojowych. I my ten czas – i te pieniądze – musimy maksymalnie wykorzystać. Chcę, żeby to wyrównanie dysproporcji odbywało się nie tylko w relacji: Olsztyn a miasta Polski i zachodniej Europy. Zrobię wszystko, żeby miało to także charakter wewnętrzny, nasz olsztyński. Dlatego cele i zadania, jakie postawię przed swoimi współpracownikami, muszą realizować osoby, które w nie wierzą i które chcą się im poświęcić. To musi być dobry, profesjonalny zespół, zarówno kreatorów wizji, jak i realizatorów projektów. Przede mną jeszcze rozmowy o koalicji i doborze partnerów do kierownictwa urzędu – dodaje Grzymowicz.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz