Tak najczęściej myślą, choć boją się mówić głośno, przedstawiciele młodych pokoleń. Dlaczego? Bo pojęcie patriotyzmu, życia w podległym kraju, oprócz czystej teorii właściwie nie robi na nas wrażenia.
Niestety w dzisiejszych czasach dla większości z nas to jedynie kolejny dzień wolny od pracy. Mamy czas na beztroskie lenistwo i czas na nadrobienie tego co w natłoku codziennych zajęć jest nie do ogarnięcia.
Władze dwoją się i troją wymyślając kolejne punkty programu obchodów. Z roku na rok przygotowują oficjalne uroczystości, na które prócz notabli przychodzą przedstawiciele organizacji kombatanckich, kompanie honorowe i młodzi ludzie ''wytypowani'' przez dyrektora szkoły. Społeczeństwo wie, szanuje, pamięta, ale na odległość - z perspektywy wygodnej kanapy.
Prawda jest taka, że często znajomość historii wcale nie pomaga nam w czczeniu tego niewątpliwe ważnego dnia, a jedynie przeszkadza. Wielu ludzi święta narodowe kojarzy z latami ''komuny'' kiedy do ich obchodzenia byli zmuszani. Tak było w przypadku ''pochodów pierwszomajowych''. Młodzi ludzie musieli wychodzić na ulice i świętować, czyt.- robić za sztuczny tłum, bo w wypadku sprzeciwu musieli liczyć się z obniżoną oceną ze sprawowania lub historii.
Od pierwszego lepszego przechodnia, zapytanego co dla niego oznacza Święto Niepodległości, usłyszymy- MAM WOLNE. Oczywiście bezapelacyjnie szanujemy tę rocznicę i bez wahania odpowiadamy jak powinno się obchodzić ten dzień i jak ważny jest w naszej historii. Nie czujemy jednak bezpośredniego wpływu święta na nasze życie, a co za tym idzie nie traktujemy go jak czegoś istotnego w naszej codzienności. W przypadku wszelkich obchodów narodowych tak już jest. Jedni powiedzą, że to ignorancja, inni, że to smutna prawda.
Iwona Kamińska
Komentarze (4)
Dodaj swój komentarz