– Zarząd Województwa zatwierdził przygotowany z myślą o parach zmagających się z niepłodnością, rozbudowany program in vitro – przyznał w grudniu wicemarszałek Marcin Kuchciński.
W budżecie województwa warmińsko-mazurskiego znalazły się pieniądze na powyższy program. Ma on kosztować 210 tys. zł.
– Tak jak inne samorządy gminne czy województwa w Polsce, postanowiliśmy wyjść na przeciw parom zmagającym się z tym problemem. Według analiz w województwie warmińsko-mazurskim 55,8 tys. par boryka się z problemem niepłodności, a leczenia wymaga 1116 par rocznie – wskazał w rozmowie z portalem Onet Kuchciński.
W tym roku program ma objąć swoim zasięgiem 42 pary mieszkające w województwie warmińsko-mazurskim. Otrzymają one dofinansowanie do zabiegu in vitro w wysokości 5 tys. zł lub do procedury adopcji zarodka – 2,5 tys. zł. Wicemarszałek przyznał, że według prognoz w ten sposób może urodzić się 11 dzieci.
W programie będą mogły wziąć udział kobiety w wieku od 20 do 42 lat.
Katolicy nie chcą dokładać do in vitro
Decyzja samorządu województwa o wsparciu programu in vitro oburzyła katolików z organizacji Bractwo Przedmurza – Komturia Warmińska. Opublikowali oni na swoim Facebooku apel do katolików z Warmii i Mazur, w tym do regionalnych władz kościelnych.
Ich zdaniem program in vitro nie powinien być finansowany z pieniędzy publicznych. Podali 7 argumentów na poparcie swojej tezy.
1.) In vitro oddziela zapłodnienie od aktu małżeńskiego, który jest naturalną i przewidzianą przez Stwórcę metodą na poczęcie się nowego dziecka. Dlatego sztuczne zapłodnienie byłoby niemożliwe do zaakceptowania nawet w przypadku ominięcia innych jego negatywnych aspektów.
2.) In vitro umożliwia narodziny dziecka posiadającego „trzech rodziców” – dawcę nasienia, dawczynię komórki jajowej i nosicielkę.
3.) Metoda in vitro umożliwia daleko posuniętą selekcję genetyczną. Metody eugeniczne kojarzone z nazistowskimi Niemcami i zaniechane w cywilizowanym świecie powracają tylnymi drzwiami. Procedura in vitro umożliwia odpowiedni dobór dawcy plemników, tak aby zwiększyć szanse na odpowiednią płeć, kolor oczu, inteligencję i inne cechy dziecka.
4.) Popularność metody in vitro jest przejawem dążenia do posiadania dziecka za wszelką cenę. Dziecko staje się tu przedmiotem, mówi się o „prawie” do jego „posiadania”, zapominając o jego człowieczeństwie. Embriony ludzkie są traktowane przez medyków przedmiotowo. Niekiedy się je zamraża lub prowadzi na nich eksperymenty.
5.) W aktualnej praktyce in vitro łączy się z aborcją. Jak czytamy w dokumencie Kongregacji Nauki Wiary Donum Vitae „ W zwyczajnej praktyce zapłodnienia w probówce, nie wszystkie embriony zostają przeniesione do łona matki; niektóre zostają zniszczone. Kościół, tak jak potępia dobrowolne przerywanie ciąży, również zabrania godzenia w życie tych istot ludzkich. Należy podnieść oskarżenie szczególnej wagi przeciw dobrowolnemu zniszczeniu embrionów ludzkich, uzyskiwanych w probówkach, dla wyłącznego celu badawczego, czy to przez sztuczne zapłodnienie, czy przez "podział bliźniaczy". Działając w ten sposób naukowiec zajmuje miejsce Boga, nawet jeśli nie jest tego świadomy, czyni się panem przeznaczenia innej istoty ludzkiej, o ile arbitralnie wybiera, kto ma żyć, a kogo skazać na śmierć, zabijając bezbronne istoty ludzkie”.
6.) In vitro bywa przedstawiane jako metoda leczenia bezpłodności. Jest to oczywisty fałsz. To tylko metoda obejścia skutków niepłodności, pozostająca bez wpływu na niemożliwość spłodzenia dziecka normalną drogą.
7.) W warunkach publicznej, finansowanej z obowiązkowych składek służby zdrowia, legalizacja in vitro oznacza konieczność jego finansowania z pieniędzy obywateli, którzy się tej procedurze sprzeciwiają. Jest to sprzeczne z gwarantowaną przez art. 53 ust. 1 Konstytucji RP.
– napisali w apelu działacze Bractwa Przedmurza.
Wsparcie rodzin należy docenić
Zupełnie odmienne zdanie na temat programu ma Bartosz Grucela z partii Razem, który cieszy się z wygospodarowanych przez samorząd województwa pieniędzy na leczenie bezpłodności metodą in vitro. Przyznał, że partia Razem postulowała wprowadzenie finansowania takiego programu.
– Co piąta para w Polsce boryka się z bezpłodnością. To niestety dramaty wielu małżeństw i związków. Gdy w 2015 roku rząd PiS wycofał dofinansowanie do programu był to prawdziwy cios dla wielu młodych par, zaś metoda in vitro pozostała dostępna tylko dla najbogatszych. Cieszy, że dzięki temu dofinansowaniu również mniej zamożna pary będą mogły starać się o dziecko – powiedział w rozmowie z nami Bartosz Grucela.
Zauważył, że niepłodność to choroba i obowiązkiem państwa i publicznej ochrony zdrowia jest zrobić wszystko, aby ją wyleczyć.
– Dlatego niepłodność należy leczyć jak najefektywniej i zgodnie z najnowszą naukową wiedzą, wbrew temu co postulują katoliccy fundamentaliści. A in vitro jest po prostu pomocniczym zabiegiem, który daje życie. Wszelkie takie działania jak wsparcie rodzin należy doceniać – przyznał lewicowy działacz.
I dodał: – Dziwi, że te same środowiska, które opowiadają się „za życiem” i zakazują aborcji, w tym samym czasie sprzeciwiają się programom wspierającym posiadanie dzieci. To zwykła hipokryzja.
Odniósł się również do artykułu 53 Konstytucji RP, na który powołali się działacze Bractwa Przedmurza.
– Artykuł 53 Konstytucji mówi o wolności zrzeszania się w związkach wyznaniowych i praktykowania dowolnej religii. Nie mówi nic o decydowaniu, na co idą środki z budżetu państwa czy samorządu. Warunkowo mogę się zgodzić, że finansowania kościoła katolickiego z budżetu państwa jest sprzeczne z ustawą zasadniczą i powinno być jak najszybciej zmienione – dodał Bartosz Grucela.
Czy miasto będzie zainteresowane programem?
Zainteresowani programem samorządu województwa są niektórzy miejscy radni, w tym Ewa Zakrzewska, która już w 2019 roku poruszyła temat współfinansowania przez miasto zabiegów in vitro.
– Jesteśmy na pewno zainteresowani tym projektem, ponieważ miasta w obecnej chwili nie stać na wdrożenie programu in vitro. Myślę, że rozmowy z samorządem województwa będą z naszej strony prowadzone – powiedziała w rozmowie z nami radna Ewa Zakrzewska.
Przypomnijmy, że program in vitro był jednym z punktów umowy koalicyjnej rządzących miastem ugrupowań, jednak ostatecznie nic z tego nie wyszło, ponieważ samorząd Olsztyna nie miał pieniędzy. Poinformowaliśmy o tym w artykule pt. „Cięcia w budżecie dotkną także projekty miękkie. Co dalej z in vitro?”.
Komentarze (15)
Dodaj swój komentarz