Pod koniec lipca w Olsztynie pojawił się prezes IPN - Karol Nawrocki. Razem z nim do stolicy Warmii i Mazur zawitała grupa reprezentujących instytucję badaczy. Konferencja na placu Xawerego Dunikowskiego, na której obecni byli także m.in. Olga Semeniuk-Patkowska czy wojewoda Artur Chojecki. Byli to przedstawiciele grupy, domagającej się usunięcia "szubienic" z centrum miasta.
Na początku lipca w przestrzeni miejskiej pojawiły się billboardy, uświadamiające olsztynian co do czynów, jakich dopuścili się żołnierze Armii Czerwonej na ziemi Warmińsko-Mazurskiej. Oprócz tego mieszkańcy mogli zauważyć samochód, który ciągnąc na lawecie mobilną wersją billboardu miał pomóc ludności Olsztyna w zrozumieniu, czym są "szubienice".
Według IPN stojący w centrum Olsztyna pomnik "straszy" mieszkańców. Instytucja uważa, że nie można w stosunku do niego używać takich słów jak "wdzięczność" czy "wyzwolenie".
- Czy władze Olsztyna, które wciąż odmawiają usunięcia obiektu, mogą uczciwie rekomendować mieszkańcom taką narrację i historię? - czytamy na stronie IPNu.
Zakończona niedawno kampania "Dekomunizacja przestrzeni publicznej w Olsztynie - straszy w mieście" miała kosztować prawie 100 tys. zł. Niecałe 21 tys. zł wydane zostało na ekspozycję plakatów informacyjnych na nośniku mobilnym, czyli lawecie. o wiele więcej, bo aż 75,5 tys. zł kosztować miała organizacja konferencji prezesa IPN w dniu 22 lipca.
Władze miasta i pozostali zwolennicy pozostawienia pomnika twierdzą, że nie proponują gloryfikacji wojsk radzieckich. Zamiast tego "szubienice" mają być przestrogą i elementem edukacji społeczeństwa na temat czynów Armii Czerwonej. Ważnym walorem jest także autor pomnika - Xawery Dunikowski, jeden z najwybitniejszych polskich rzeźbiarzy.
O ostatecznym losie "szubienic" zadecydować ma wojewoda. Według informacji medialnych w trakcie kampanii wyborczej ma zostać wydana decyzja zastępcza, postanawiająca usunięcie pomnika, co miałoby nastąpić jeszcze przed 15 października.
Komentarze (91)
Dodaj swój komentarz