Data dodania: 2007-12-11 23:18
Jerzy Szmit: człowiek sukcesu czy porażki
Były senator PiS ma już na koncie kilka partii. Teraz jego współpracownicy mówią, że po konflikcie z posłem Aleksandrem Szczygło może odejść z PiS i założyć nowy ruch. Dlaczego tak trudno znaleźć mu swoje miejsce?
Jerzy Szmit ma bogaty życiorys. Był już dyrektorem generalnym u wojewody, marszałkiem województwa, radnym miejskim i wojewódzkim, w końcu senatorem. Ale też dwukrotnie bez powodzenia kandydował na prezydenta Olsztyna i przegrał w wyborach do parlamentu w październiku. Jego kandydaturę w głosowaniu na senatora poparło ostatnio 70 tys. mieszkańców Warmii i Mazur. Na pierwszy rzut oka to niezłe osiągnięcie, bo poprzednim razem w 2005 roku głosowało na niego 5 tys. wyborców mniej. Dwa lata temu jednak wygrał w cuglach, teraz nie ma go w senacie.
Chorobliwie nieufny
Jerzego Szmita można zobaczyć na wszystkich uroczystościach patriotycznych w Olsztynie. W czasie kampanii wyborczej spotykał się z ludźmi, rozmawiał z nimi na ulicy, osobiście rozdawał ulotki. Dlaczego więc przegrał i ma tylu wrogów? Zdaniem Zbigniewa Babalskiego, posła PiS, wojewody warmińsko-mazurskiego w latach 1998-2001 z rekomendacji AWS, u którego Szmit był dyrektorem generalnym Urzędu Wojewódzkiego, przyczyn ostatniego, a także kilku poprzednich niepowodzeń byłego senatora można upatrywać w braku zaufania do współpracowników. - Jurek ambicje polityczne miał zawsze. Mogę stanowczo stwierdzić, że stara się skupiać wokół siebie ludzi, nie brak mu też cierpliwości. Za mało chyba jednak ufa swojemu otoczeniu - wspomina poseł.
A czasu i okazji, by zjednać sobie ludzi nie brakowało. Pierwsze polityczne kroki Jerzy Szmit postawił w 1980, kiedy jako 20-latek tworzył Niezależne Zrzeszenie Studentów na olsztyńskiej ART. W stanie wojennym internowany. Skrzydła rozwinął w pełni po przełomie 1989 r., działając kolejno w Porozumieniu Centrum, Kongresie Liberalno-Demokratycznym, Unii Wolności, z której wystąpił w 1995 r. Potem przez cztery lata nie należał do żadnej partii, dopiero w 1999 roku wstąpił do Akcji Wyborczej Solidarność. Miejskim radnym był w latach 1994-1998. W 1998 r. dostał się do sejmiku województwa, gdzie koalicja AWS-UW-PSL wybrała go na marszałka. Po niespełna roku PSL wystąpiło z koalicji, a Szmit przestał być marszałkiem.
Wszystkiemu winne ambicje
Andrzej Smoliński, w latach 1997-2001 poseł AWS i szef Akcji w regionie: - Szmit był młodym działaczem, któremu daliśmy szansę na naukę, ale jej nie wykorzystał, bo nie pozwoliła mu na to nadmierna ambicja. Uznał, że marszałek województwa to tylko funkcja administracyjna i chciał przewodzić całemu ugrupowaniu. Najdelikatniej rzecz ujmując, mogę powiedzieć, że Szmit należy do osób, które zapominają, dzięki komu mają swoje pięć minut.
Po utracie funkcji marszałka województwa Szmit skupił się na działalności w lokalnych stowarzyszeniach: Mała Ojczyzna, które założył jeszcze w 1994 r., i Pro Patria, w którym działał razem z Władysławem Kałudzińskim, działaczem "Solidarności" internowanym w stanie wojennym. Szmit siedział z nim w Iławie i Kwidzynie. To z ich inicjatywy powstał Pomnik Wolności Ojczyzny, odsłonięty w sierpniu 2003 r. Razem organizują uroczystości patriotyczne.
Wcześniej, w 2001 roku tworzył olsztyńskie struktury PiS-u, a jesienią 2002 r. jako kandydat tej partii startował w wyborach na prezydenta Olsztyna. Niespodziewanie przeszedł do drugiej tury i przegrał zaledwie kilkuset głosami z faworyzowanym Czesławem Małkowskim. Trzy lata później nadszedł największy chyba triumf w karierze politycznej Szmita - zwycięstwo w wyborach do Senatu. Choć o mały włos w ogóle by w nich nie wystartował. Na początku 2005 r. zrezygnował z kierowania olsztyńskim okręgiem PiS i wystąpił z partii po tym, jak NIK zawiadomiła prokuraturę o przestępstwach, których miał się dopuścić były zarząd Przedsiębiorstwa Usług Hotelarskich i Mieszkaniowych - Jerzy Szmit kierował nim w latach 1999-2001. Ale z braku dowodów winy prokuratura umorzyła postępowanie i Szmit mógł kandydować.
Pomysły z księżyca
Fotel senatora okazał się jednak dla niego za ciasny - albo pisowska ławka w Olsztynie za krótka - i w listopadzie 2006 r. Szmit ponownie wystartował w wyborach prezydenta Olsztyna. Podobnie jak pozostali kandydaci do fotela przegrał wyraźnie z Czesławem Małkowkim. W tamtej kampanii jego nazwisko stało się głośne dzięki pomysłowi użycia wykrywacza kłamstw do sprawdzenia prawdomówności kandydatów do prezydentury. Przypięci do wariografu mieli odpowiedzieć ma pytania: 1.Czy uczestniczyłem w przestępstwie, które nie wyszło na jaw? 2. Czy brałem łapówkę lub inne nielegalne korzyści majątkowe? 3. Czy współpracowałem z organami represji PRL? 4. Czy molestowałem seksualnie swoich współpracowników? Ostatecznie badaniu poddali się, poza Szmitem, Janusz Lorenz (PSL) i Bogusław Owoc (LPR). Pozostali czterej kandydaci odmówili udziału w tym eksperymencie.
Bywa szlachetny, ale zraża
- Jerzy Szmit jest typowym przykładem działacza PiS-u, a więc partii, w której podejrzliwość i brak wiary w ludzi jest cechą nadrzędną. On ma świetną umiejętność zrażania do siebie ludzi, a słabo ich pozyskuje - komentuje działalność byłego senatora Andrzej Ryński (SLD), były marszałek województwa, obecnie radny sejmiku. - Jest z pewnością ideowcem i jego ideowość bywa nawet szlachetna. Ale przez to, że wszędzie widzi przekręty, nie potrafi wokół siebie zbudować otoczenia. Trochę mi go jednak żal, bo to swojski, olsztyński konkurent polityczny, który musi się borykać z "obcym" Szczygłą. To jest jednak problem także innych partii [Tadeusz Iwiński, olsztyński poseł SLD pochodzi z Piastowa koło Warszawy - red.].
Inaczej Jerzego Szmita ocenia Waldemar Zwierko, miejski radny PiS. - Moim zdaniem odniósł sukces w ostatnich wyborach do Senatu, bo otrzymał więcej głosów niż w poprzednich. Utrzymał więc swój elektorat - przekonuje.
Szmit - wzór
Zwierko (35 lat) nie ukrywa też, że Szmit jest dla niego politycznym nauczycielem, dzięki któremu jako działacz "Solidarności" wstąpił do PiS i stał się także politykiem. - Szczycę się tym, że Jerzy Szmit, działacz niepodległościowy, senator, jest moim przyjacielem - mówi. - Dzięki niemu jestem w PiS, a to oznacza, że Szmit potrafi przyciągnąć nowych ludzi do polityki i przekonać do wspólnego działania.
W ostatnich dniach o Jerzym Szmicie, szefie olsztyńskiego okręgu PiS, stało się głośno po tym, jak nie wykluczył utworzenia nowego ugrupowania. Jego współpracownicy zapowiadają, że pójdą za swoim mentorem. Zbigniew Babalski: - Mam nadzieję, że Jurek zostanie w PiS, a spory personalne [z Aleksandrem Szczygło - red.], które spowodowały jego rozgoryczenia, zostaną wyjaśnione.
Co o swojej sytuacji myśli sam Jerzy Szmit? - Gdybym miał dość polityki, bym wszystkim pięknie podziękował i "zamknął sklep". Ale głosowało na mnie 70 tys. ludzi, to zobowiązuje. Porażki w życiu się zdarzają. W tym roku skończyłem 47 lat, a zawodowym politykiem byłem tylko 3,5 roku. Przez pozostały czas musiałem samemu zarabiać na rodzinę i na siebie. Czyli obecna sytuacja jest raczej normalna niż niezwykła. Pracuję w regionalnej SKOK jako pełnomocnik ds. marketingu, wykładam też w Wyższej Szkole Informatyki i Ekonomii. Opracowałem także program szkoleń z marketingu dla gmin i powiatów, który ruszył z dużym powodzeniem.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz