Kadencja 2010-2014 była oparta na scementowanej, wręcz betonowej koalicji PO-PG (PG klub radnych z list komitetu Piotra Grzymowicza). Decyzje były podejmowane z koalicyjnego klucza i bardzo trudno było się przebić z nową inicjatywą. Wszelkie próby wprowadzenia czegoś nowego kończyły się podejrzliwym spojrzeniem i ucięciem propozycji albo w dyskusji, albo w samym głosowaniu. Jako przykład niech posłuży to co się działo w sprawie obniżenia projektu uchwały w sprawnie obniżenia opłat za przedszkola, w sprawie zwołania przez Komisję Gospodarki konsultacji społecznych w sprawie terenów zielonych w południowej części Olsztyna, czy też wprowadzenia na sesję informacji w sprawie uchylenia uchwały w sprawie MPZP przez wojewodę.
To wszystko tylko pokazywało, że koalicja w minionej kadencji miała większość ale nie miała racji w swoich działaniach. Z perspektywy 4 ostatnich lat można zadać sobie pytanie – na czym była oparta koalicja na programie? Byłem bardzo uważnym nie tylko obserwatorem ale i uczestnikiem życia politycznego w Olsztynie – jedyne co scalało koalicję to podział funkcji i stołków.
Biorąc pod uwagę również listy kandydatów w wyborach bardzo precyzyjnie można określić jakie osoby funkcjonowały w Olsztynie z partyjnego nadania. Można określić koszt układanki na linii tworzenia koalicji powyborczej w 2010r.
Scementowany układ w poprzedniej radzie funkcjonował niczym blokada na kołach, szedł do przodu tylko ten, kto miał do niej klucze, bądź dorobił wytrych by potajemnie furę przestawić.
To co zafunkcjonuje w kadencji 2014-2018 już w najbliższy czwartek stanie się faktem, czy będzie powtórka z „rozrywki” i betonowy układ z lat minionych? Czy będzie można znaleźć nić porozumienia z obozem rządzącym i postarać się ulepszać to miasto, starać się działać nie zakulisowo tylko z otwartą przyłbicą? Zobaczymy! Wszyscy muszą brać pod uwagę fakt, że bardzo krucha koalicja PO-PG-PSL może paść w głosowaniu poprzez wyjazd, lub chorobę jakiegoś z sygnatariuszy! Czy pojawi się jakiś rys programowy – czy tylko rozdanie funkcji w Radzie Miasta i wiceprezydentów, rad nadzorczych i rządy nie tych co mają rację a tylko tych co w danej chwili mają większość?
Kadencja 2014-2018 rysuje się bardzo pracowicie i interesująco, a określenie jakim mnie nazwano „samotny czerwony żagiel w Radzie Miasta” nawet mi przypadło do gustu. Trzeba ustawić się na wiatr głosów społecznych, głosu mieszkańców i czasem halsować na scenie politycznej w mieście by oczekiwaniom wyborców sprostać.
Krzysztof Kacprzycki
Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz