- Rozmawiamy o tym i jeszcze innych kwestiach z dziennikarzem kaliningradzkim, Alexeyem Miłowanowem, redaktorem naczelnym portalu www.newkaliningrad.ru
- Przykład miasteczka Żeleznodorożnyj jakby przeczył pogłoskom o powiększaniu się stref będących w dyspozycji armii. Ostatnio miejscowość ta została wykreślona ze stref, gdzie zabrania się przebywać cudzoziemcom. Armia chciałaby natomiast przywrócić reżim wojskowy na Mierzei Wiślanej. Związane to by było także z zakazem wstępu osób cywilnych. Wedle bowiem swoich planów, wojskowi chcieliby wyremontować znajdujące się na Mierzei, stare, poniemieckie lotnisko. Władze pobliskiego Bałtijska z takim stanowiskiem się nie zgadzają. Mer miasta lobbuje bowiem za rozwojem na Mierzei infrastruktury turystycznej. O tych wariantach gubernator władz obwodowych, Anton Alichanow rozmawiał tak z wojskowymi, jak i z władzami Bałtijska, podczas wspólnego wyjazdu na Mierzeję. Na tym wyjeździe byli także obecni dziennikarze. Do mediów więc przeciekły opisy zażartych sporów pomiędzy cywilami i wojskowymi. Przy czym przedstawiciele armii twierdzili, że rozbudowa lotniska to perspektywa pięciu – sześciu lat. Władze miejskie chciałyby rozpocząć inwestycje w infrastrukturę na Mierzei wcześniej. Początkiem miałoby być wynajęcie hangarów starego lotniska organizatorom wielkich dyskotek. Z racji na brak instalacji elektrycznej na Mierzei, zasilanoby hangary z generatorów spalinowych, a woda i kanalizacja działałaby na zasadzie obiegu zamkniętego. Jak na razie jednak żadne decyzje w tej sprawie nie zapadły.
- Które firmy działające na terenie eksklawy są zainteresowane współpracą z polskimi spółkami?
- Przede wszystkim te zajmujące się rolnictwem, a nawet wręcz miejscowi farmerzy, którzy chcieliby polskiego wkładu kapitałowego. Słabością są tu jednak niejasne zasady dofinansowywania miejscowej produkcji rolnej. Brak jest mechanizmu automatycznych dotacji. Wszystko zależy od konkretnego urzędnika. Władze jednak sprzeciwiają się jakiejkolwiek zmianie. Podstawowy argument przeciw to twierdzenie, że trudno gwarantować wysokość obligatoryjnych dotacji, z racji na niepewność dochodów budżetowych. Rozwój rolnictwa utrudniają też katastrofalne zaniedbania w melioracji. Zainteresowane współpracą z polskimi firmami są także tutejsze przedsiębiorstwa IT. Bo to sektor formalnie preferowany w obwodzie. Te preferencje obejmują także ulgi podatkowe. Tyle, że nikt nie napisał jednoznacznej definicji firmy IT. Znów więc bardzo dużo zależy od urzędniczej decyzji. Kolejnym sektorem w obwodzie zainteresowanym współpracą z polskimi firmami jest jachting. Polskie jachty cieszą się tu bardzo dobrą renomą. Są także o wiele tańsze od zachodnich wyrobów.
- Z jakimi problemami mogą się zmagać polskie firmy działające w obwodzie?
- Najgorzej jest z niesprawnym systemem egzekucji należności. System ten umożliwia bardzo proste uciekanie przed zobowiązaniami, choćby dzięki bardzo łatwemu ogłoszeniu bankructwa i założenia zaraz innej firmy. Bardzo trudno też zakazać sądownie bankrutowi zakładania następnej firmy. W Rosji obowiązuje także zasada, że suma podatków płaconych przez biznes ma się zgadzać z obrotem i dochodem całego sektora. W praktyce oznacza to, że uczciwy biznesmen musi płacić zaległy podatek za nieuczciwego dostawcę. Choć z drugiej strony rosyjskie firmy w swoich obowiązkach rejestrowych mają mnóstwo danych. Wszystko to jest wyłożone w Internecie i na bieżąco aktualizowane.
- Jeszcze niedawno na każdym prawie podwórku w Kaliningradzie stawał samochód osobowy, gdzie z bagażnika sprzedawano towary przywożone tu z Polski. Obecnie wyjazdy indywidualne do Polski są niemożliwe, ale przecież wrócą prędzej czy później. Czy wróci tez drobny handel przygraniczny? Jak mocno rozpowszechnione jest zjawisko przemytu na polsko-rosyjskiej granicy, które przedsiębiorstwa działające na terenie obwodu uczestniczą w kontrabandzie produktów na i z terytorium RP.
- Ta sprawa nie ma większego wpływu na gospodarkę obwodu. Nie stwierdzono, iż by jakaś firma zajmowała się systemową współpracą z przemytnikami towarów z Polski. Tylko w pogłoskach się powtarzało, że są jakieś firmy (głównie zajmujące się produkcją spożywczą), które miałyby kupować od przemytników hurtowe ilości towaru, a potem przepakowywać go we własne opakowania. Znów żadna jednak konkretna firma nie została wskazana jako uczestnik takiego procederu. Z drugiej strony jest jakieś powszechne przyzwolenie (idące także z kręgów władzy) na drobny przemyt. Proceder spotykał się z praktycznym brakiem reakcji władz. Z drugiej strony te towary były przecież przywiezione z Polski, z naruszeniem prawa celnego. Pewnie wystarczyłby jeden ostry rozkaz dany służbom granicznym, by zakończyć nielegalny „import”. Takiego polecenia jednak nie było. Ciągle natomiast trwają dyskusje nad powiększeniem wysokości mandatów za handel uliczny. Bo obecnie mandat to 500 rubli – około 30 PLN. Widać jednak, że jak na razie to tylko jałowe dyskusje. Bo jednoznacznej decyzji w tej kwestii nikt nie chce podjąć. I pewnie sytuacja nie zmieni się po przywróceniu ruchu osobowego do i z Obwodu.
- Czy można więc nazwać obwód kaliningradzki szansą polskiego biznesu?
- Obecnie to przede wszystkim szansa dla eksporterów towarów nie objętych sankcjami. Może kiedyś z takiego handlu wyłonią się także szanse na inwestycje w tutejszą gospodarkę.
- Dziękuję za rozmowę
Rozmawiał Krzysztof Szczepanik
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz