Wracamy do sprawy tak zwanej ''niefiskalnej żarówki''. Do zdarzenia doszło w listopadzie tego roku. Do warsztatu w Bartoszycach przyjechały dwie kobiety, które poprosiły o wymianę jednej z żarówek. Właściciel warsztatu, który opuszczał właśnie miejsce pracy, zlecił to zadanie swojemu pracownikowi. Ten, wymienił żarówkę z własnych zapasów. Za usługę wziął symboliczne 10 złotych. Mężczyzna nie wystawił jednak paragonu. Tu pojawił się problem, bo klientki były urzędniczkami skarbówki, a prowokacja miała formę kontroli.
Sprawa trafiła do sądu. Sąd rejonowy w Bartoszycach dwukrotnie uznał, że mechanik popełnił wykroczenie, jednak odstąpił od wymierzenia mu kary. Początkowo naczelnik skarbówki w Bartoszycach domagał się ukarania mechanika, jednak ostatecznie – najpewniej po burzy medialnej wokół tego zajścia - złożył wniosek o cofnięcie złożonej apelacji od wyroku sądu.
Olsztyński sąd zakończył sprawę bez ponownego rozpatrzenia.
Po nagłośnieniu sprawy przez media, kary dla urzędników skarbówki domagał się rzecznik małych i średnich przedsiębiorców Adam Abramowicz. Wniosek o ukaranie naczelnika urzędu z Bartoszyc trafił do dyrektora Izby Administracji Skarbowej w Olsztynie.
To nie koniec sprawy. Dziś okazuje się, że bartoszycka policja chce ukarania jednej z urzędniczek, która tamtego dnia prowadziła auto.
- W dniu 22 listopada do Sądu Rejonowego w Bartoszycach wpłynął wniosek komendanta miejscowej jednostki policji o ukaranie Joanny L. Joanna L. została obwiniona o to, że w dniu 24 listopada 2017 roku między godziną 13 a 14 na drodze gminnej Bartoszyce – Sędławki kierowała samochodem marki toyota, wiedząc, że pojazd nie był należycie zaopatrzony w wymagane urządzenia, tj. żarówkę pozycyjną lampy tylnej prawej. Sąd Rejonowy w Bartoszycach, zarządzeniem z dnia 23 listopada, wszczął postępowanie w tej sprawie – informuje Olgierd Dąbrowski-Żegalski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Olsztynie.
Komentarze (9)
Dodaj swój komentarz