Karol Fryta, olsztyński dziennikarz, podróżnik oraz pracownik Banku Żywności pojechał w dniach 12-15 marca na Ukrainę z darami. To, co zobaczył, zszokowało go. Wiele osób na granicy czekało na przejście do Polski. Na Ukrainie, w miejscowości Jarmolińce, nocował w internacie szkoły zawodowej. W nocy syreny wyły kilka razy, jednak Karol Fryta nie poszedł do schronu.
Fryta rozmawiał także z mieszkańcami miasta. Pan Henryk Kaczurowski z Zrzeszenia Polaków Jarmolińszczyzny „Jedność” powiedział, że miasto Jarmolińce upada, ale nie tylko wojna ma na to wpływ.
- Kiedyś mieszkało tu około 8 tys. osób, teraz jest około 4 tys. Dużo osób wyjechało do pracy i zmarło dużo osób, Covid zrobił swoje – przyznał pan Henryk, dodając, ze część towarów z Olsztyna zostanie w mieście, a część zostanie przekazana do innych miejscowości. Pan Henryk nie ukrywał, że największa pomoc płynie z Polski.
- Pomoc płynie z każdego państwa, a przede wszystkim z Polski. Słyszymy, że z Krakowa, z Warszawy płyną kolejne transporty, a już nie ma miejsc, żeby to wszystko przechowywać – wyjaśnił pan Henryk.
Całe nagranie z wyprawy Karola Fryty na Ukrainę można zobaczyć poniżej.
Przypomnijmy, że Rosja zaatakowała Ukrainę 24 lutego. Od tamtej pory Polacy chętnie angażują się w pomoc Ukraińcom. Od tamtej pory do Polski przed wojną uciekło 2 657 000 uchodźców. Tylko w niedzielę (10 kwietnia) granicę polsko-ukraińską przekroczyło 28 500 osób.
Komentarze (2)
Dodaj swój komentarz