Nie miałaś trudności ze zdaniem egzaminu na prawo jazdy?
Nie, byłam przyzwyczajona do pojazdów o większych gabarytach, bo najpierw zrobiłam prawo jazdy na ciężarówki, a dopiero później na autobusy. Na początku swojej pracy musiałam zdać egzamin wewnętrzny ze znajomości przepisów ruchu drogowego oraz topografii miasta. Na koniec jeszcze przeszłam część praktyczną, czyli wyjechałam w krótką trasę po mieście. Gdy zdałam egzamin, przez pięć dni jeździł ze mną instruktor, który pokazywał, jak wygląda praca. Dzięki temu nie zostałam od razu rzucona na głęboką wodę.
Skąd decyzja o zostaniu kierowcą autobusu?
W zasadzie to było moje zainteresowanie. W technikum miałam praktyki zawodowe w serwisie ciężarówek i autobusów. Miałam możliwość przejechania się po placu ciężarówką i polubiłam to. Dlatego zrobiłam uprawnienia na oba rodzaje pojazdów. Ale jednak autobusy bardziej mnie pociągały. To moja pasja.
A dlaczego nie zdecydowałaś się na pracę jako kierowca autokarów rejsowych?
Kiedyś może spróbuję, ale nie bardzo interesuje mnie regularna praca w tej branży (śmiech). Większą przyjemność sprawia mi jazda po mieście. Poza tym wolę wracać codziennie do domu.
Nie miałaś obaw przed rozpoczęciem pracy?
Miałam obawę ze względu na odpowiedzialność za pasażerów i gabaryty, bo jednak wymiary tych pojazdów są dosyć duże. Po czasie wiem, że nie było to takie straszne, aczkolwiek na początku był to jakiś stres.
Jak cię przyjęli współpracownicy?
Przyjęli mnie dobrze, aczkolwiek na początku zauważyłam, że zdziwili się, że przyszłam tu do pracy, bo młodo wyglądam. Koledzy myśleli, że przyszłam rozwiesić jakieś ulotki w autobusie (śmiech). Gdy się zatrudniałam, miałam tylko 21 lat. Znajomy śmiał się, że liceum jest po drugiej stronie zajezdni. Ale zawsze, w każdej sprawie, mogę liczyć na ich pomoc.
Czy twój autobus się zepsuł podczas jazdy?
Awarie się zdarzają. Wtedy dzwonimy do dyspozytora i przyjeżdża pogotowie techniczne, które nam naprawia wszelkie usterki. Niczego nie musimy robić na własną rękę.
A co w sytuacji, gdy na trasie zdarzy się wypadek?
Kilka razy miałam taką sytuację. Pamiętam, jak w zeszłym roku w sierpniu jechałam linią 111 do Gutkowa, a na ul. Bałtyckiej na wysokości hotelu Kur zdarzył się wypadek. Dyspozytor poinformował mnie o tym i musiałam przekazać pasażerom, że kurs jest skrócony do Likus.
Jak wygląda twój harmonogram?
Zależy od zmiany. Jeżeli jest to pierwsza zmiana, to wstaję dosyć wcześnie. Może to być 2.30 albo 3. Jadę na zajezdnię, gdzie odbieram dokumenty pojazdu. Przygotowuję go do jazdy i wyjeżdżam na linię. Pod koniec zmiany autobus przekazuję zmiennikowi. Jeżeli chodzi o drugą zmianę, to wsiadam do autobusu na linii. Na pętli przejmuję pojazd. Jeżdżę aż do zjazdu. Robię obsługę pozjazdową, m.in. tankuję autobus i wracam do domu. Kończę pracę o różnych godzinach, jednego dnia jest to 20, innym razem 23.
Czy jest to męczące zajęcie?
Czasami pojawia się zmęczenie, zwłaszcza gdy wstanę o 3 rano, ale w trakcie dnia, gdy widzę jak macha do mnie jakiś maluszek, czy ktoś mi powie dzień dobry, to humor od razu staje się lepszy. Praca na szczęście nie jest męcząca. Codziennie jadę inną trasą, więc nie odczuwam rutyny. W ciągu tego półtora roku odkąd tu pracuję, jechałam chyba wszystkimi liniami, z wyjątkiem nocnych i 129 do Olsztynka. Na Instagramie założyłam profil, żeby pokazać szerszemu gronu odbiorców, na czym polega praca kierowcy.
Czy w pracy musisz być dyspozycyjna?
Zatrudniając się miałam tą świadomość, że będę jeździć w święta, Nowy Rok i dyspozycyjność jest ode mnie wymagana. Jeżeli chcę mieć wolne święta, to rozmawiam z dyspozytorem i zawsze możemy pójść na kompromis, czyli np. mówię, że wigilię chcę mieć wolną, a wtedy pójdę do pracy w drugi dzień świąt.
Pod koniec miesiąca dostajemy grafik na następny miesiąc.
Czy zdarzyły się sytuacje, gdy musiałaś kogoś zastąpić?
W zeszły poniedziałek, gdy miałam wolne, ok. godz. 11 zadzwonił do mnie dyżurny, czy dam radę być o 13 w pracy, bo kolega się rozchorował. To nie są częste sytuacje, ale się jednak zdarzają. To też zależy od charakteru pracy, bo np. gdy zachoruje pracownik biurowy, to trudno, ale jednak brak kierowcy oznacza duże zmiany dla pasażerów.
Masz dobry kontakt z pasażerami?
Staram się być otwarta i empatyczna. Jako kierowca jestem wizytówką komunikacji. Często ludzie nie wiedzą, do kogo się zwrócić. Na dworcu jesteśmy pierwszą linią kontaktu, która może odpowiedzieć jak dojechać z punktu do punktu, czy pytają o taryfę biletową, albo interesujące miejsca. Jesteśmy otwarci na pomoc. Kontakt z ludźmi jest wpisany w ten zawód.
Niedawno Rosjanka zapytała mnie, jak ma dojechać na Nagórki. Akurat znam język rosyjski, więc nie miałam problemu. Często zdarzają się studenci, czy turyści, którzy pytają o drogę.
Czy mogłabyś opowiedzieć o ciekawych historiach, których byłaś świadkiem?
Bardzo często zdarza się, że pasażer nie widzi, kto prowadzi i zaczyna rozmowę od słów: proszę pana. Gdy się odwracam, zawsze widzę to zmieszanie na ich twarzach.
Czyli można powiedzieć, że pasażerowie w dalszym ciągu myślą stereotypowo?
Tak, chociaż to też się zmienia. Gdy zaczynałam, było mniej kobiet. Teraz jest nas więcej. Dlatego to już nie jest tak oczywiste, że za kierownicą siedzi mężczyzna. Często zdarza się, że pasażerowie zwracają uwagę, że młodo wyglądam. Ale również chwalą. Mówią, że kobiety prowadzą lepiej i że możemy uczyć swoich kolegów (śmiech).
Czy miałaś problemy z pasażerami?
Kilkukrotnie spotkałam pijanych pasażerów, którzy nie chcieli opuścić pojazdu. W takich sytuacjach dzwonię do dyspozytora, który wzywa straż miejską. Funkcjonariusze wyprowadzają pasażera. Z agresją się nie spotkałam.
Komentarze (17)
Dodaj swój komentarz