W środę (19 czerwca) przed godziną 15 kierujący seatem próbował zjechać z olsztyńskiego ronda Bema w ulicę Limanowskiego. W pierwszych kadrach przesłanego przez Czytelnika nagrania, widzimy, jak kierujący ignoruje czerwone światło w ciągu ul. Partyzantów.
W dalszej fazie, poruszający się seatem postanawia opuścić najbardziej wewnętrzny pas, służący do zawracania. Jak się okazuje, niepotrzebnie. Nie kontynuuje bowiem jazdy prosto w kierunku ul. Partyzantów, ale skręca w stronę ul. Limanowskiego. Rondo opuszcza na tzw. późnym pomarańczowym.
Nagranie z powyższych manewrów opublikowaliśmy w naszych mediach społecznościowych. Internauci podzielili się na tych, którzy skrytykowali kierującego seatem i na tych, którzy wykazali się wyrozumiałością. Podkreślano m.in. warszawskie numery rejestracyjne pojazdu, co może oznaczać, że kierujący znalazł się na rondzie Bema pierwszy raz w życiu.
- Moim zdaniem, to jedno z prostszych rond. Owszem, ma niektóre krótkie pasy do skrętu, ale jest przynajmniej oznakowane. Trzeba po prostu myśleć i patrzeć na znaki.
- Te sygnalizatory wiszą zdecydowanie za wysoko! Na 200% ten jak i inni przyjezdni rozglądają się na sąsiednie pasy, a sygnalizatora nie widzą. To, że był na pasie do jazdy w lewo nie oznacza, że zrobił jakiś błąd. Mógł, i to sygnalizował, skręcić na sąsiedni pas. Przerywana linia na to pozwala.
- Dużo jeżdżę po Olsztynie i ogólnie Europie i gorzej oznaczonego i rozwiązanego ronda jak rondo Bema nigdzie jeszcze nie spotkałem.
- Widać, że seat na nr rejestracyjnych spoza Olsztyna. To rondo jest mało intuicyjne do jazdy. Np. wjazd z ul. Partyzantów od strony centrum, objazd ronda skrajnym wewnętrznym, a żeby zjechać zmiana pasa na środkowy. Ktoś kto zna to rondo wie jak po nim jeździć ale nawet wielu olsztyniaków nie umie.
- czytamy w komentarzach.
Czy kierujący seatem popełnił błąd podczas zmiany pasa?
Komentarze (59)
Dodaj swój komentarz