Data dodania: 2007-01-16 00:00
Kino Awangarda z potańcówką
Awangarda ma długą tradycję, wyjątkowy klimat i dobre filmy. Ale ma też wyjątkowo niewygodne fotele, trzeszczący sprzęt i jest w niej zimno. A ostatnio w czasie seansu słychać dyskotekę zza ściany. Czy jedyne kino w mieście, które uparcie gra ambitny repertuar, musi utrzymywać się z potańcowek?
INTERWENCJE
W soboty w połowie seansu zaczyna się wieczorek taneczny. Goście herbaciarni i kawiarni Filmowa podskakują przy przebojach, a widzowie kina zamiast muzyki z filmu słyszą basy i granie zza ściany. Ostatnio bileterka, wpuszczając ich na salę, doradzała, by siadali na balkonie, bo tam lepiej słychać. Ludzie siadali jednak na dole, bo z góry gorzej widać.
- Robimy, co możemy, by utrzymać kino - tłumaczy Konrad Lenkiewicz, szef kina. - Przychodzących na filmy jest niewielu. Na potańcówki przychodzi trzy razy więcej gości, dlatego ciężko z nich zrezygnować. Trzy czwarte obrotu w weekend pochodzi z kawiarni i herbaciarni i to one pracują na utrzymanie kina. Ale widzowie bezwzględnie mają rację, mówiąc, że głośna muzyka przeszkadza im w oglądaniu. Postaramy się to wyeliminować.
Tylko, że głośna muzyka to niejedyna niewygoda gości Awangardy, najstarszego, klimatycznego olsztyńskiego kina, które działa bez przerwy od 80. lat. - Zdaję sobie sprawę, że bez solidnego remontu będzie coraz trudniej o widza. Ale na projektory i fotele potrzeba co najmniej 300 tys. zł. Umowę dzierżawy kina mam na pięć lat. Inwestycja przez ten czas nie zdąży się zwrócić - mówi Lenkiewicz.
Awangarda należy do Capital Park, właściciela Polonii, która upadła w grudniu 2005 roku, i zamkniętego latem 2006 roku Kopernika. Oba kina nie wytrzymały konkurencji multipleksu Helios. Teraz jedynie Awangarda w Olsztynie konsekwentnie pokazuje niekomercyjne filmy, których nie zobaczymy w multipleksie.
To jednak już za mało, by przyciągnąć i utrzymać widza. Ci, którzy nie skarżą się na słabą jakość dźwięku, przejmujący chłód i twarde, wysiedziane fotele - co więcej założyli klub Awangarda Movie Party, który ma wspierać działalność kina - są w mniejszości.
Lenkiewicz widzi szansę na uratowanie kina w odkupieniu go przez miasto. - Wtedy ratusz mógłby ująć w budżecie na przyszłe lata remont. Jeśli miasto go nie przejmie, zostaje nam wegetacja.
W ogólnopolskiej Sieci Kin Studyjnych jest ponad pięćdziesiąt kin (także Awangarda), 80 procent z nich należy do samorządów. Tylko co piąte pozostaje w rękach prywatnych przedsiębiorców. - Utrzymanie kina niekomercyjnego powinno być priorytetem dla władz lokalnych, bo repertuar Awangardy pełni rolę kulturotwórczą. Jeśli władza zgodzi się, by upadło, to godzi się na to, że młodzież przyjmie horror "Piłę III" za wzorzec - ocenia Sławomir Fijałkowski, właściciel kina studyjnego Charlie w Łodzi. Jego kino działa od dziesięciu lat, dopiero od pięciu zarabia na siebie. - Stopniowo budowaliśmy markę i polepszaliśmy standard, bo bez niego nie da utrzymać się na rynku. Konieczna była też pomoc samorządu. Ostatnio dostaliśmy pieniądze na sprzęt z Instytutu Sztuki Filmowej, a miasto dotuje nasze festiwale i imprezy.
- To normalna praktyka, że samorządy mają kina i utrzymują je z budżetu miejskiego lub dzierżawią, choć nie słyszałam o przypadku, by miasto odkupiło od kogoś kino - dodaje Katarzyna Terlecka, szef Biura Sieci Kin Studyjnych.
Ratusz nie ma dotąd pomysłu na to, jak pomóc Awangardzie, ale prezydent Jerzy Małkowski zapewnia, że dostrzega rolę tego kina. - Awangarda jest częścią kultury olsztyńskiej, ma swoich wielbicieli i wiernych sympatyków. Chciałbym, żeby było niezależne od firmy zewnętrznej, która nie jest związana z Olsztynem. Kina studyjne są we wszystkich większych miastach i warto, by Olsztyn też miał swoją filmową awangardę. Będę namawiał radę miasta do zapoznania się tym problemem i by podzieliła moje zdanie - zadeklarował Jerzy Małkowski.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz