Data dodania: 2004-08-18 00:00
Ostatnia aktualizacja 2014-07-15 10:55
Kłopot z działką
Chcieliśmy wykupić naszą działkę i podpadliśmy związkowi działkowców - twierdzą państwo Michalakowie. Zadzwonili, bo przeczytali o pomyśle PiS, by uwłaszczyć działki
Woda, prąd, gaz, kanalizacja. Antena satelitarna i telefon stacjonarny. Na podłodze terakota. Aż trudno uwierzyć, że to domek leżący na terenie ogrodu działkowego ?Oaza? na osiedlu Gutkowo. Zaledwie osiem kilometrów od centrum miasta. Elżbieta i Roman Michalak kupili tę cud ?altanę? w zeszłym roku. Za, bagatela, 80 tysięcy złotych. Bo - jak sami przyznają - to właściwie najprawdziwszy domek. Do pełni szczęścia państwu Michalakom brakowało tylko jednego: prawa do własności gruntu, na którym stoi ich letnie lokum. Działka wchodzi w skład ogrodów działkowych zarządzanych przez Związek Działkowców Polskich. I to właśnie ta instytucja dzierżawi od Urzędu Miasta cały teren.
Zaczęły się kłopoty
Wiosną tego roku Roman Michalak napisał list do krajowej rady Związków Działkowców Polskich.
- Podałem przepis kodeksu cywilnego, który umożliwia wykupienie na własność gruntu, którego wartość jest niższa niż stojąca na nim nieruchomość - mówi Roman Michalak. - Chcieliśmy po prostu wykupić naszą działkę.
I wtedy zaczęły się kłopoty.
- Zarząd ogrodów ?Oaza? zaczął przysyłać nam jakieś pisma. Co rusz dają nam jakieś nagany. Za to, że podłączyliśmy się do kanalizacji, że to, że tamto - wtrąca Elżbieta Michalak. - Doszło do tego, że zaczęli nas straszyć, że odbiorą nam działkę. Choć na szczęście tego od kilku lat już zrobić nie mogą.
Państwo Michalakowie nie są jedynymi, którzy dość mają jarzma narzuconego przez Związek Działkowców Polskich. I w ?Oazie?, i w innych olsztyńskich ogrodach niezadowolonych jest więcej.
- Czas skończyć z rządami związku. Tak naprawdę nic nam on nie daje, a tylko kasę biorą - uważa czytelnik, który wczoraj zadzwonił do redakcji.
Co tu się wyprawia?
Zbigniew Kołodziejczak, prezes warmińsko-mazurskiego oddziału Związku Działkowców Polskich, sprawę państwa Michalaków zna od podszewki.
- Dzwonili nawet do mnie z naszej centrali w Warszawie i pytali, co tu się u was wyprawia. Przecież ci ludzie nie mogą wykupić tej działki i tak prostu się od nas odłączyć - mówi. - Nagany? Wiem, że dostali. Za to, że podłączyli się do miejskich mediów. Nie powinni tego robić.
Jednak Roman Michalak oponuje: - Co nie jest zabronione, jest dozwolone.
Dodaje, że w pełni popiera pomysł Prawa i Sprawiedliwości. - Uwłaszczenie jest konieczne - przekonuje.
Złudzeń nie ma też olsztyński lider PiS Jerzy Szmit.
- Jest dokładnie odwrotnie niż przedstawiają to związkowcy. To nie my chcemy uderzyć w użytkowników działek, to Związek Działkowców Polskich robi to od lat - przekonuje. - My chcemy, żeby ludzie przestali się czuć się jak petenci na własnych działkach.
Adam Pietrzak
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz