W niedzielę pani Wioleta, której dziecko leczy się onkologicznie w szpitalu dziecięcym, napisała post o warunkach, jakie – jej zdaniem – panują w placówce.
Kobieta zauważyła, że od roku dzieci leczące się onkologicznie nie mają własnego oddziału, który na obecną chwilę znajduje się w remoncie.
– Siedzimy "kątem" na Oddziale Rehabilitacji. Jesteśmy czasami przeganiani nawet po dwa razy dziennie jak "bydło" z sali do sali, żeby "upchnąć" kolejne dziecko. W wąskich salach po 3, czasem 4 łóżka. Dzieci plus rodzice to 8 osób na sali. Rodzice śpią z dziećmi bo nie ma gdzie rozłożyć polówki. Do tego wszystkiego nawet po dwa wieszaki z pompami na dziecko. Pielęgniarki muszą przeskakiwać przez śpiących rodziców, żeby dostać się do pompy. Mama przez wiele dni spała ze swoją 14 letnią córką "w nogach" – stwierdziła kobieta (pisownia oryginalna).
Ale to nie wszystko. Lekarze mają rezydować w jednym pomieszczeniu, natomiast biopsje i punkcje mają być wykonywane bez znieczulenia.
– Wyjazd z dzieckiem na blok operacyjny czy pilną diagnostykę z łóżkiem to istny tor przeszkód. Przejazd jest niemal niemożliwy. Korytarz jest wąski a wzdłuż ścian stoją łóżka, łóżeczka, wózki inwalidzkie, prycze. Umęczeni fatalnymi warunkami lekarze, pielęgniarki, rodzice i w tym wszystkim nasze dzieci. Dlaczego onkologia od wielu lat jest pomijana. Przeszliśmy na oddział rehabilitacji podobno na chwilę a remont oddziału onkologii trwa już rok. Przez ten czas można szpital postawić – przyznała pani Wioleta.
Kobieta porównała olsztyński szpital do placówki we Wrocławiu, gdzie kaczki czy nerki mają być jednorazowe.
– We Wrocławiu malutkie plastikowe kubeczki do leków są po użyciu wyrzucane. Tutaj są zbierane, wyparzane i do ponownego użytku. Na cały Oddział jest jedna izolatka z łazienką. Pozostali pacjenci korzystają ze wspólnej toalety i prysznica razem z rodzicami, która jest na korytarzu. Dzieci w trakcie i po chemioterapii z obniżoną odpornością, gdzie jest bardzo łatwo o zakażenia. I oczywiście zakażenia są i to dość częste – stwierdziła.
Na koniec kobieta wymieniła to, co miało przydarzyć się jej dziecku, które po gastroskopii miało zostać przewiezione na zwykła salę.
– Moje dziecko dostało drgawek, straciło przytomność, a na sali nie było nawet tlenu. Mogłabym wymieniać tutaj szereg zaniedbań, ale przez wzgląd na to, iż to nie jest wina lekarzy za fatalne warunki na oddziale, tego nie zrobię. Moje dziecko leży na Intensywnej Terapii. Musiało dostać aż czterech ataków drgawek z utratą przytomności, żeby w końcu "zasłużyć" na godną opiekę – powiedziała pani Wioleta.
Zapytała dyrektor szpitala, kiedy zakończy się remont oddziału onkologicznego. Kobieta zachęciła także do skomentowania i udostępnienia jej wiadomości.
Pani Wioleta opublikowała zdjęcie oddziału onkologicznego, na którym, według niej, panują fatalne warunki
Poprosiliśmy szpital dziecięcy o komentarz w tej sprawie. W odpowiedzi otrzymaliśmy list Krystyny Piskorz-Ogórek, dyrektorki Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie, który publikujemy poniżej.
Szanowni Państwo,
Od wielu lat nasze starania skupione są m. in. na poprawie bazy leczenia dla pacjentów i pobytu opiekunów w oddziałach szpitalnych.
Przebudowy, rozbudowy i remonty oddziałów następują sukcesywnie, a w odnowionych oddziałach standard jest bardzo wysoki. Od października 2020 r. do końca stycznia 2021 r. oddaliśmy do użytku w bryle A3 cztery oddziały szpitalne, których baza została powiększona dwukrotnie – w wysokim standardzie są warunki dla pacjentów i ich opiekunów.
Wśród przebudowywanych oddziałów znalazł się w planach również oddział hematoonkologii dziecięcej, który kubaturowo był za mały, miał za mało izolatek. Remonty i przebudowy muszą być logicznie ułożone w pewną kolejność, ponadto musi znaleźć się odpowiednie źródło finansowania. Ponieważ projekt przebudowy oddziału onkologii polegał na dwukrotnym powiększeniu jego bazy, musieliśmy z tą przebudową zaczekać zanim zakończy się rozbudowa bryły A3 i przeniesiony zostanie tam oddział, który ma stanowić powiększoną bazę onkologii. Z powodu epidemii zakończenie rozbudowy przesunęło się i tym samy przesunął się remont onkologii. Remont oddziału onkologicznego rozpoczął się w grudniu 2020 r. i terminowo ma potrwać do czerwca 2021 r. Zakładając czas na odbiory, powinniśmy go przeprowadzić w lipcu 2021 r.
Pod koniec marca 2020 r., gdy rozpoczęła się epidemia, wstrzymane zostały przyjęcia planowe, w tym do kliniki rehabilitacji, która jest zlokalizowana w oddzielnej bryle szpitala z innym wejściem. Postanowiliśmy dla bezpieczeństwa epidemiologicznego przenieść tam pacjentów onkologicznych , aby nie sąsiadowali z innymi oddziałami i aby nie kontaktowali się z innymi pacjentami, którzy mogą być zakażeni. W międzyczasie przygotowywaliśmy projekt remontu i zapowiedzieliśmy, że oddział pozostanie na bazie kliniki rehabilitacji do czasu zakończenia przebudowy docelowego oddziału (połowa tego roku).
Odblokowane zostały przyjęcia do szpitala, ale klinika rehabilitacji wciąż ma ograniczenia w liczbie przyjmowanych pacjentów, by zabezpieczyć bazę dla pacjentów onkologicznych. Wspólnie z personelem oddziałów i rodzicami robimy wszystko, co możliwe, aby w tym okresie przejściowym leczyć tych pacjentów, u których są wskazania. Rodzice wiedzą, że są warunki przejściowe. Warto dodać, że klinika rehabilitacji, w której przejściowo znajduje się oddział onkologiczno-hematologiczny, mieści się w dobudowanym skrzydle szpitala z 2012 r. i posiada nowoczesną bazę.
Co do znieczuleń do biopsji szpiku, nieprawdą jest, że biopsję wykonujemy „na żywca”. Jest to nieprawdziwa i nieuprawniona ocena. Według standardu znieczulenie może być dwojakie: ogólne (czyli potocznie narkoza) oraz tzw analgosedacja (czyli pośrednia forma pomiędzy znieczuleniem ogólnym a miejscowym). Analgosedacja polega na podaniu doustnych leków przeciwbólowych (silnie działających) i leku stosowanego do sedacji, czyli częściowego wyłączeniu świadomości – midazolamu oraz zastosowania miejscowego znieczulenia. W 2020 r. w oddziale onkologicznym wykonano 111 biopsji szpiku (w tym 80 w znieczuleniu ogólnym, 31 w analgosedacji) oraz 159 punkcji (w tym 68 w znieczuleniu ogólnym, pozostałe w analgosedacji).
Kto decyduje o rodzaju znieczulenia?
Lekarz prowadzący w oddziale omawia z rodzicem formy znieczulenia i wspólnie z rodzicem dokonywany jest wybór. Na rodzaj znieczulenia rodzic podpisuje zgodę. Nigdy nie ograniczano z powodów innych, niż kliniczne znieczuleń ogólnych do badania. W czasie okołozabiegowym monitorowane jest natężenie bólu u dzieci w czasie zabiegu i po zabiegu. Wszystko jest zawarte w dokumentacji pacjentów.
Dziś spotkałam się z rodzicami pacjentów onkologicznych w oddziale, omówiliśmy sobie z obu stron sprawy remontu i znieczuleń. Rodzicom przekazałam informację, że możemy odgórnie wprowadzić tylko znieczulenie ogólne do badań, bez możliwości analgosedacji. Ale uważamy, że prawem rodziców jest możliwość wyboru, a lekarz ma obowiązek przekazania dokładnej informacji. Wszyscy pacjenci, których rodzice wybiorą opcję znieczulenia ogólnego, będą mieli znieczulenie ogólne (chyba że względy zdrowotne będą przeciwwskazaniem).
Wstrząśnięci jesteśmy tym wpisem na Facebooku, zawierającym liczne nieprawdziwe i krzywdzące dla nas informacje oraz wywołanym hejtem. Rozumiemy rozterki rodziców, które pojawiają się gdy dziecko jest chore, ale zawsze kładziemy nacisk na rozmowę z rodzicami i rozwiązanie problemu.
dr n. med. Krystyna Piskorz-Ogórek,
dyrektor Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie
– możemy przeczytać w piśmie.
Jak się dowiedzieliśmy, pani Wioleta otrzymała pismo ze szpitala, w którym to dyrekcja oczekuje, że kobieta usunie post z mediów społecznościowych oraz wystosuje przeprosiny. Dyrektor powołuje się na naruszenie dobrego imienia szpitala i jego dóbr osobistych.
Komentarze (25)
Dodaj swój komentarz