- Poraziła nas informacja o tym, że państwo ma zamiar szukać oszczędności - rozpoczął poseł Cichoń. - Mówił o tym pan premier, czy prezes Kaczyński. To jest koniec pewnego mitu, założycielskiego mitu tej władzy, o niekończących się możliwościach państwa.
Według posła PO to właśnie założenie, że "państwo ma nieograniczone możliwości" było przyczyną "rozpasania" partii rządzącej. Wspomniał także o wyprowadzaniu wydatków poza budżet kraju, dzięki czemu oficjalnie deficyt jest o wiele mniejszy, niż ma to miejsce w rzeczywistości.
- Jak grzyby po deszczu w ostatnich latach rosły instytucje gospodarki budżetowej, ale także fundusze celowe. Obecnie jest ich 37 i powstają kolejne. To przeciwieństwo działania "zacieśnienia fiskalnego".
Poseł Cichoń zwrócił uwagę na fakt, że powstające fundusze posiadają swoje organy zarządzające - prezesów, rady nadzorcze. Według przedstawiciela największej partii opozycyjnej jest to kolejny przykład "rozpasania". Wskazał także niezgodne z celami, dla których zawiązane zostały te fundusze, wydatki. Jako przykład poseł przedstawił Fundusz Sprawiedliwości.
- Kontrole NIK wskazują, jak niefrasobliwie są tam rozdawane i wydawane pieniądze. Tylko w tym roku Fundusz Sprawiedliwości ma dostać 20 miliardów zł. Nie ma tego wydatku w budżecie, nie ma planu finansowego. To jest przykład tego, jak wydawane są publiczne pieniądze - wyjaśniał poseł.
Według Cichonia "wynoszone" poza budżet wydatki niemal doprowadziły do ruiny finanse państwa.
- Dowód na to, że sytuacja jest poważna, znajdujemy w przyszłorocznej ustawie budżetowej. Upoważnia się w niej premiera do blokowania wszystkich wydatków. Może zablokować każdą złotówkę w sytuacji, w której zagrożona będzie płynność finansów państwa i niewydolność obsługi długu, który osiągnął gigantyczne rozmiary.
Poseł wspomniał także, że spora część długu publicznego Polski znajduje się w tym momencie poza budżetem - Łącznie z wydatkami na 2023 rok jest to 422 miliardy zł (wysokość prognozowanych na 2023 dochodów państwa ma wynieść ok. 526 miliardów zł - przyp. red.) Według mnie to i tak jest niedoszacowane.
Kolejnym poruszonym na konferencji tematem był ten dotyczący polskiej edukacji i procedowanej w Senacie ustawy Lex Czarnek 2.0, która ma m.in. dawać kuratorom o wiele większą władzę nad placówkami. W tej sprawie głos zabrała wiceprezydent Olsztyna, Ewa Kaliszuk.
- Wracamy do tego tematu, bo chcemy żeby ta sprawa nie została zapomniana. Trzeba o tym mówić i wyrazić swój sprzeciw wobec tej ustawy - rozpoczęła wiceprezydent.
- To, co nas najbardziej bulwersuje, to sposób wprowadzania zmian - mówiła Kaliszuk. - Na rzecz edukacji i w edukacji działają ogromne rzesze ludzi. To są dyrektorzy, nauczyciele, rodzice, opiekunowie prawni, uczniowie oraz organizacje pozarządowe, które często same są organami prowadzącymi szkoły. Ich rola w tej ustawie jest minimalizowana.
Według wiceprezydent Olsztyna zapisy w ustawie dążą do zmarginalizowania roli organizacji pozarządowych, na których obecność w szkołach zgodzić będzie się musiał nie tylko dyrektor, ale także mianowany przez ministra kurator.
- Nawet jeżeli rodzice wyrażą zgodę, by na terenie szkoły działały organizacje pozarządowe i prowadziły zajęcia, to kurator mógłby swoją opinią zanegować taki pomysł. Procedura ta jest przede wszystkim czasochłonna, pełna biurokracji i będzie zniechęcała dyrektorów, nauczycieli i same organizacje do zawiązania współpracy.
Kaliszuk wspomniała także o innych zawartych w Lex Czarnek pomysłach, dotyczących m.in. edukacji domowej. Zapisy ustawy cofają zmiany z 2021 roku, według których uczeń mógł korzystać z placówek w dowolnej części kraju, oraz nakładają ograniczenie terminu składania wniosku o edukację domową - będzie można to zrobić tylko do 21 września roku szkolnego, w którym uczeń miałby kształcić się w domu. Kolejny kontrowersyjny zapis dotyczy zawieszania dyrektorów i konkursów, w których ma być wyłaniany nowy. Według Kaliszuk jest to sposób na upolitycznienie szkoły.
- Konkursy będą tak w zasadzie fasadowe. W Olsztynie najczęściej komisje konkursowe wyłaniające kandydata na dyrektora składają się z 15 osób. Jeżeli zostanie on wybrany, to organ kierujący musi wystąpić do kuratora oświaty o pozytywną opinię. Jeżeli nie będzie ona wydana, to działanie takiej komisji jest nieskuteczne i pozbawione sensu.
Wiceprezydent Olsztyna wspomniała także o problemach związanych ze zmianami ustawy, nakładającej na samorządy obowiązki zakupu podręczników do szkół. Środki na ten cel miały zostać przekazane z budżetu państwa, jednak - jak twierdzi Kaliszuk - po miesiącach od rozpoczęcia roku szkolnego miasto nadal nie otrzymało pełnej kwoty, jaką wydało na podręczniki.
- Dotacja opiewała prawie na 1,6 miliona zł. Pierwszą transzę otrzymaliśmy w czerwcu, opiewała na 314 tysięcy. Druga - 17 sierpnia, niespełna dwa tygodnie przed rozpoczęciem roku szkolnego. Dotacja ta była o 219 tysięcy za niska. Wobec braku dotacji celowej środki zostały przekazane dyrektorom szkół z budżetu miasta. Wydatki te musiały zostać przesunięte z innych źródeł, bo najpierw trzeba kupić podręczniki dzieciom.
Kaliszuk powiedziała, że środki wpłynęły do Olsztyna pod koniec października. Nadal były one jednak za niskie o 78 tysięcy złotych.
- Zdumiewającym jest fakt, że dziś w mieście Olsztynie nie ma na podręczniki wszystkich pieniędzy, a dotacje na organizacje pozarządowe w postaci milionowych środków minister Czarnek przekazuje - dodała wiceprezydent miasta. - Oczekujemy, aby uporządkować przynajmniej to, co dzisiaj ma miejsce, czyli subwencje, fundusze, a nie zabierać się za to, co jest już uregulowane. Ustawa Lex Czarnek 2.0 nie jest dzisiaj niczym uzasadniona. Jest wiele więcej innych spraw do zrobienia.
Komentarze (19)
Dodaj swój komentarz