W czwartek (15 października) premier Mateusz Morawiecki zapowiedział kolejne ograniczenia, które wejdą w życie już od 17 października. Przypomnijmy, że Olsztyn, jak i 151 innych powiatów w Polsce (w tym Warszawa czy Kraków) znalazł się w czerwonej strefie. Co zatem się zmieni?
Czekają nas zmiany w komunikacji miejskiej. Co prawda nadal obowiązują wszystkie dotychczasowe obostrzenia, czyli m.in. nakaz zasłaniania ust i nosa, jednak zmianie ulegnie limit pasażerów, którzy mogą jechać w autobusach czy tramwajach.
– W związku z wprowadzeniem czerwonej strefy zmieni się limit pasażerów w środkach transportu publicznego. W Olsztynie wyniesie on 30 proc. liczb siedzących i stojących. W dodatku połowa miejsc siedzących musi pozostać wolna – powiedział w rozmowie z nami Michał Koronowski, rzecznik prasowy Zarządu Dróg, Zieleni i Transportu w Olsztynie.
Zgodnie z zapowiedzią premiera Morawieckiego, zamknięte zostaną m.in. baseny. To z pewnością byłby cios dla Aquasfery, która, przypomnijmy, zamknięta była wiosną na blisko trzy miesiące. Otworzono ją z powrotem 6 czerwca, jednak do tej pory frekwencja w pływalni przy al. Piłsudskiego nie zbliżyła się poziomem do danych sprzed roku – kiedy w miesiącach letnich korzystało z niej ponad 28 tys. osób. Tymczasem w czerwcu tego roku tylko nieco ponad 11 tys. olsztynian skorzystało z oferty obiektu. W sierpniu liczba wzrosła do 17 tys., a we wrześniu do 21,6 tys.
– Czekamy ciągle na rozporządzenie rady ministrów, jak to było w przypadku innych obostrzeń w czasie pandemii, ponieważ rzadko się zdarzało, że to co było mówione na konferencji pokrywało się z rozporządzeniem – skomentował dla Olsztyn.com.pl Zbigniew Szymula, rzecznik prasowy Ośrodka Sportu i Rekreacji w Olsztynie.
I dodał: – Mamy nadzieję, że baseny, czyli te miejsca, gdzie ludzie mogą się zrelaksować, nie zostaną zamknięte. Są to miejsca, w których te zarażenia nie występują tak często, bo chlor nie sprzyja patogenom.
Z pewnością skutki obostrzeń odczuje branża fitness. Siłownie i kluby fitness mają zostać zamknięte. Dlatego też Polska Federacja Fitness organizuje w Warszawie protest, który odbędzie się w sobotę, czyli w dzień wejścia w życie rządowych obostrzeń.
– Nie ma na to zgody. Szczegóły będziemy przedstawiać na bieżąco. Uruchomiliśmy wsparcie ze strony wszystkich organizacji oraz naszych kontaktów w sejmie w celu powstrzymania tej chorej decyzji – poinformowała portal Sport.pl Polska Federacja Fitness.
Do manifestacji przyłączyła się m.in. Palestra Fitness Club.
Interpretacja obostrzeń dla fitness jest nieprecyzyjna. Niektore kluby czy szkoły tańca, jogi, ośrodki kultury ogłosiły, że organizują zgromadzenia do 10 osób. Siłownie to nie sale aerobikowe. W kościołach i teatrach mogą się spotykać przy zachowaniu wymaganej odległości?? Czekamy na wyjaśnienia zarządzenia. Tymczasem jutro wspieramy pikietę branży fitness w Warszawie na placu zamkowym.
– możemy przeczytać na fanpage'u klubu.
Po godzinie, Palestra Fitness Club opublikowała kolejny post, w którym odnosi się bezpośrednio do działań rządu.
Jak długo można robić z ludzi wariatów, jak długo można "wciskać dziecko w brzuch". Bez względu na to ile razy powtórzą to w mediach, to z czym się mierzymy to nie jest żadna pandemia. Ilością zakażonych czy zachorowań można manipulować, natomiast gdy przychodzi czas na twarde dane wtedy widać, że mediana zgonów w od początku roku nie odbiega od lat ubiegłych, ba w miesiącach luty/maj spadła. Koronawirusy znane od lat '60 odpowiadają za 10-20% przeziębień i innych chorób dróg oddechowych od dekad, jednak w tym roku podniesiono tego typu wirusy do rangi pandemii i postawiono gospodarkę na skraju zapaści. Nasza branża jest poszkodowana w stopniu nie mniejszym jak hotelarska, turystyczna czy gastronomiczna. Miesiące w czasie których mogliśmy pracować pokazały wyraźnie, że aktywność w klubach, siłowniach etc. nie wiąże się ze wzrostem zakażeń, to absurd, jakich zresztą wiele podczas walki z "pandemią".
– możemy przeczytać.
Branża gastronomiczna ma działać od godz. 6 do 21, a w późniejszych godzinach serwować posiłki tylko na wynos. Tyle że... przecież ta branża nie jest różnorodna. Zaliczane są do niej restauracje, puby, kluby, karczmy. To zupełnie inna specyfika, jak przekonuje Witold Młynarczyk, właściciel restauracji Moja Bawaria.
– Ja wszystko rozumiem, że jest pandemia, ale niech rząd da dłuższy termin na wejście w życie tych ograniczeń. Ja np. w poniedziałek zamawiam mięso, które przywożę do restauracji w czwartek, a obostrzenia zaczynają się od soboty. I kolejna sprawa, co to znaczy cała gastronomia? Niech napiszą w rozporządzeniu, że restauracje mają działać do tej godziny, kluby do tej itp. Przecież to jest różnica. Kluby są otwierane o 21 – powiedział w rozmowie z nami Witold Młynarczyk.
Zaapelował także do rządzących: – Jeżeli mamy działać w imieniu prawa, to dajcie nam to prawo na piśmie, a nie dowiadujemy się o tym z telewizji. Teraz to jest być albo nie być. Drugiego lockdownu nie przetrwamy.
Komentarze (30)
Dodaj swój komentarz