Akt notarialny kupna działki podpisali wczoraj prezydent Olsztyna i syndyk spółki. Spółka Aquarena Parki Wodne Olsztyn (tworzyły ją firmy As-Dom, Arktes OY i zarząd miasta) powstała w połowie 2001 r. Za zgodą radnych Olsztyn wniósł do niej 4,5-hektarową działkę między osiedlami Nagórki i Jaroty o wartości ok. 2 mln zł. W zamian miasto otrzymało 21 proc. udziałów. Pieniądze na budowę mieli zagwarantować pozostali udziałowcy. Szybko wyszło na jaw, że Aquarena nie ma pieniędzy. Jej prezes proponował, aby miasto poręczyło pożyczkę, ale już na to radni się nie zgodzili. We wrześniu 2003 r. ogłoszono upadłość spółki. Zostało po niej ponad 200 tys. zł długów: m.in. niezapłacone podatki, wynagrodzenie dla zarządu, należności wobec skarbu państwa i nieopłacone rachunki za telefony. Co ciekawe, 50 tys. zł z pieniędzy, które miasto zapłaciło wczoraj syndykowi za grunt, dostanie prezes upadłej Aquareny. Wcześniej syndyk wielokrotnie próbował sprzedać grunt. Kilku klientów było zainteresowanych kupnem, ale chcieli tam wybudować hipermarket. Miejscy radni, aby temu zapobiec, pospiesznie uchwalili plan zagospodarowania przestrzennego dla działki - teren powinien być przeznaczony wyłącznie na cele rekreacyjne, a wybudować tam można jedynie kompleks basenów. - Nauczeni doświadczeniem nie będziemy wchodzić w żadne spółki. Poszukamy pieniędzy u wiarygodnych partnerów - mówi Czesław Jerzy Małkowski, prezydent Olsztyna. Śledztwo w sprawie Aquareny prowadzi Prokuratura Okręgowa w Suwałkach. Prokuratorzy ustalili już, że ofertę spółki miasto powinno odrzucić - nie spełniała wielu wymogów określonych w regulaminie przetargu. Ale jedynym podejrzanym w tej sprawie pozostaje tylko Muhamand Ch. z Libanu, który gdy Aquarena szukała pieniędzy, wyłudził 40 tys. dolarów za pośrednictwo kredytowe.