O tym, że uzależnienia bardzo często się przenikają, wiedzą w ośrodku Monaru. Tutaj przychodzą pacjenci uzależnieni nie tyle od samych leków, co od połączenia ich z dopalaczami czy alkoholem. Anna Sikorska, kierownik placówki mówi, że zdecydowana większość osób spośród ok. 80, które przychodzą na terapie, posiłkuje się lekami.
Lek na całe zło
Nie ma problemu, żeby udać się do lekarza pierwszego kontaktu, powiedzieć, że coś boli i otrzymać lek, np. tramal (opioidowy medykament zawierający tramadol. Wpływa na ośrodkowy układ nerwowy i powoduje uśmierzenie bólu). Na czarnym rynku tabletka kosztuje ok. 1 zł.
– Sama miałam problemy z korzonkami. Gdy przyszłam do lekarza, to od razu przepisał mi tramal – powiedziała w rozmowie z nami Anna Sikorska.
Uzależniające leki można podzielić na trzy charakterystyczne grupy. Po pierwsze są to barbiturany i benzodiazepiny o działaniu m.in. uspokajającym, nasennym, które bardzo silnie i szybko uzależniają – wystarczy kilka tygodni regularnego zażywania. Jednym z uzależnionych jest Piotr K. ze Stalowej Woli, który chciał pozbyć się swoich zaburzeń. Z biegiem czasu odkrył, że leki tłumią objawy, ale ich nie leczą. Co więcej, łatwo się od nich uzależnił.
– Mam fobię społeczną, dlatego przed laty lekarz przepisał mi leki uspokajające i nasenne z grupy benzodiazepin oraz nasenne nie będące benzodiazepinami. Nie tylko nie wyleczyłem swoich problemów, ale je pogłębiłem stając się osobą z syndromem „podwójnej diagnozy”, czyli kimś, kto cierpi już nie na jedną, ale dwie oddzielne choroby: fobię i wtórne uzależnienie od leków – powiedział nam Piotr, założyciel bloga lekomaniablog.pl, na którym publikuje własne spostrzeżenia, ale również artykuły, audycje i wywiady dotyczące problemu lekomanii.
Drugą grupę stanowią syntetyczne opioidy, znane od lat 50. Leki z tej grupy pomagają w radzeniu sobie z silnym, często długotrwałym bólem. Jednakże równie szybko uzależniają fizycznie i psychicznie, co benzodiazepiny.
Jeżeli na początku, aby się dobrze poczuć, wystarczy zażyć jedną lub dwie tabletki nitrazepamu czy relanium, tak później tolerancja wzrasta. Osoby uzależnione biorą kilkukrotnie większe dawki jednorazowo. Życie lekomanów zaczyna się koncentrować wokół brania. Muszą wydawać coraz więcej pieniędzy. Po pewnym czasie przysłowiowa złotówka nie wystarczy, żeby zakupić lek. Dlatego uzależnieni kombinują. Leki są na tyle dostępne, że bez problemu można je zdobyć, jeżeli nawet nie od handlarza, to od babci czy cioci.
Dzieci też wpadają w szpony nałogu
– Przytoczyłam tylko, jak to wygląda w przypadku leków na receptę. A przecież jest jeszcze szereg medykamentów dostępnych bez recepty, z których można sobie zrobić narkotyki. Mówię o tym narkotyk za 5 zł – tłumaczy kierownik olsztyńskiego Monaru.
Środki, o których mowa nie mają działania psychoaktywnego, ale przeciwzapalne, przeciwbólowe, hamujące odruch kaszlu, antyhistaminowe czy przeciwdziałające objawom choroby lokomocyjnej. Są to tzw. leki OTC, czyli wydawane bez recepty.
– Leki, które mogą uzależnić, dostępne są wyłącznie w aptekach. Ale co z tego, skoro w Ostródzie, gdzie mieszkam, jest ich kilkanaście. Osoba uzależniona może przejść się po wszystkich, kupić w każdej po jednym opakowaniu i będzie miała w domu zapas – wyjaśnia w rozmowie z nami Marcin Milkowski, psychoterapeuta z Ostródy.
Marcin Milkowski na chwilę obecną prowadzi zajęcia z trzema lekomanami, jednakże od początku roku przez poradnię przewinęło się ok. 20 osób z tym problemem i to w niewielkiej Ostródzie (liczącej nieco ponad 33 tys. mieszkańców). A do poradni zgłaszają się najczęściej ludzie w zaawansowanym stadium uzależnienia. Naprawdę nie wiadomo ilu Polaków może być lekomanami, bo takich badań nie przeprowadzano. Najgorsze jest to, że coraz częściej uzależnienie zbiera swe żniwo wśród osób niepełnoletnich.
– Coraz częściej pojawiają się uzależnione dzieci, głównie od leków OTC, np. powszechnie dostępne leki na przeziębienie także mogą uzależnić. Bywa, że biorą je kilkulatki ze szkoły podstawowej – mówi Marcin Milkowski i dodaje, że bardzo dużym niebezpieczeństwem jest to, że interakcje między poszczególnymi lekami oraz lekami i np. alkoholem są nie do przewidzenia. Może dojść do depresji układu krążenia lub oddechowego i zakończyć się śmiercią. Z tym wyjątkowo łatwo radzi sobie młodzież (do 19 roku życia), która doskonale wie, jak się odurzać lekami, aby nie pojawiały się między nimi negatywne interakcje, a z drugiej strony faza była silniejsza lub bardziej halucynogenna.
Mocniejszy niż morfina, szybszy niż heroina
Niestety, nałogowe stosowanie leków ma destrukcyjny wpływ na organy wewnętrzne. Niszczy wątrobę, trzustkę, żołądek. Pojawiają się problemy z sercem. Najpierw obniża się, a następnie wzrasta ciśnienie tętnicze. Rozregulowaniu ulega centralny układ nerwowy. Mogą się rozwinąć choroby psychiczne. W momencie odstawienia mogą pojawić się różne schorzenia: zaburzenia lękowe, zaburzenia nastroju, np. depresja czy zaburzenia osobowości. Praca nad radzeniem sobie z emocjami to jeden z elementów terapii.
– W terapii ważna jest psychoedukacja, uświadomienie jak działa lek i dlaczego uzależnia. Gdy to uświadomimy pacjentowi, wtedy staramy się zmotywować go do podjęcia działań leczniczych. Podstawowa terapia trwa ok. pół roku. Pacjent musi mieć świadomość, że abstynencja jest od wszystkich substancji psychoaktywnych, m.in. alkoholu, a nawet środka znieczulającego stosowanego u dentysty – dodaje psychoterapeuta z Ostródy.
Bo leki brane niezgodnie z zaleceniami lekarzy są takimi samymi używkami, jak narkotyki czy alkohol. Jeżeli ktoś przestałby zażywać środki odurzające, a w następstwie brałby medykamenty, to byłby tylko zamiennik, od którego i tak by się uzależnił.
– Dlatego powtarzam swoim pacjentom, że gdy udają się do lekarza, niech powiedzą, od jakiej grupy leków są uzależnieni – dodaje kierownik Monaru.
W trakcie rozmowie Anna Sikorska powiedziała, że problem z lekomanią występuje od dawna, chociaż jak dotąd nie był tak medialnie rozpropagowany.
– Gdy cofnę się pamięcią do początku lat 80., gdy ulice Olsztyna były opanowane przez heroinistów i kompociarzy, to już było widoczne. Przed kompotem też były leki. Jakby prześledzić historię to w czasach II wojny światowej ludzie posiłkowali się środkami, które były ogólnie dostępne. Jeszcze wcześniej, bo w okresie międzywojennym, heroina była sprzedawana w aptekach jako lek – kończy Anna Sikorska.
Obecnie śmiertelne żniwo zbiera substancja zwana fentanylem. Według badań National Institute for Drug Abuse w samych Stanach Zjednoczonych dziennie przez nią umiera ponad 115 osób. Jest to środek opioidowy 100 razy silniejszy od morfiny i uzależniający szybciej niż heroina. Fentanyl jest substancją obecną zarówno w lekach, jak i... dopalaczach. W maju w ciągu jednego tygodnia z powodu dużych dawek tej substancji zawartych w dopalaczach zmarło 10 osób w Polsce.
Komentarze (3)
Dodaj swój komentarz