We środę do jednej z lokalnych rozgłośni radiowych zadzwonił mężczyzna, który w pobliżu drogi koło wsi Łukta znalazł młodego, samca sarny. - Boję się, że psy go zagryzą. Pomóżcie - zaapelował do radiowców.
Redakcja postanowiła szukać pomocy dla koziołka także u leśników. I znalazła ją.
W Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie działa powołany przez jej dyrektora specjalny zespół, którego zadaniem jest niesienie pomocy dzikim zwierzętom. Na miejsce natychmiast wyruszyli więc Strażnicy Leśni z Nadleśnictwa Dobrocin. Okazało się, że znalazcom koziołka trudno się z nim rozstać. Zastanawiali się, czy nie... zabrać go do domu.
- Poinformowaliśmy tych państwa, że zgodnie z prawem nie wolno przetrzymywać dziko żyjących zwierząt - wyjaśniają leśnicy z Dobrocina.
Młody samiec sarny trafił więc do samochodu Strażników Leśnych i został przez nich przewieziony do prowadzonego przez Nadleśnictwo Olsztynek Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Dzikich w Napromku.
- To dość częsty przypadek zimą. Sarny żerują na rzepaku i dostają wzdęć w wyniku, których nie są w stanie swobodnie się poruszać - tłumaczy leśniczy Lech Serwotka z ośrodka w Napromku. - Dwa, trzy dni, odpowiednia dieta i koziołek powinien zdrowy wrócić do lasu.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz