Dziś jest: 23.11.2024
Imieniny: Adelii, Felicyty
Data dodania: 2004-10-12 00:00

magda_515167

Lokaty prywatyzacyjne PKO BP rozdzielone

Niecałe sześć godzin wystarczyło wczoraj, by wyczerpać limit lokat prywatyzacyjnych przygotowanych przez PKO BP dla klientów indywidualnych. Mimo obaw pod bankami było spokojnie.

reklama
Na zegarze w oddziale banku przy ul. Jasnej wybiła godzina 13.48, gdy dyrektor powiadomił czekających w kolejce, że lokaty właśnie się skończyły. Informację tę stojący jeszcze w kolejkach przyjęli dość spokojnie. Niektórzy jednak na wszelki wypadek dalej stali przed okienkami. Wielki zawód przeżyli ci, którzy byli najbliżej okienek o godzinie 13.48. - Teraz się śmieję, ale jak wrócę do domu, będę wściekły - opowiadał mężczyzna, któremu zabrakło minut do założenia lokaty w oddziale przy ul. Dąbrowszczaków. Przed otwarciem banków w poniedziałek rano analitycy szacowali, że lokaty uda się założyć pierwszym 40-60 osobom z kolejki. W Olsztynie na ul. Jasnej lokatę zdążyły założyć 73 osoby, jednak na ul. Mickiewicza - 16, a na Wilczyńskiego około 30. Chętnych było znacznie więcej. W społecznych kolejkach, które w Olsztynie tworzyły się od piątku, zapisanych było nawet ponad 200 osób, a kolejni ustawili się wczoraj rano. Większość została z gotówką w kieszeni. Zapisy na lokaty prywatyzacyjne wyglądały jak wyścig z czasem. Nikt nie wiedział dokładnie, kiedy lokaty się skończą, czyli kiedy wyczerpie się limit określony przez ministra skarbu. Szefowie oddziałów z grubsza wiedzieli, ile lokat założono w całym kraju, ale na tej podstawie trudno było przewidywać, do której godziny ich wystarczy i ile osób zostanie obsłużonych. Wiele zależało od tego, jak szybko pracownicy banku będą obsługiwać klientów. Strzałem w dziesiątkę okazało się wcześniejsze założenie rachunku oszczędnościowo-rozliczeniowego w PKO BP. Taki pomysł podrzucali kolejkowiczom niektórzy dyrektorzy oddziałów. Najwięcej osób skorzystało z tej możliwości już w piątek w banku przy ul. Jasnej i tam obsłużono najwięcej klientów - osoby, które już miały rachunek i pieniądze na nim, były obsługiwane bardzo szybko. Gdzie indziej wypełnianie formularzy i wpisywanie danych zajmowało dużo więcej czasu, więc mniej osób zdążyło się zapisać na lokatę. Były też dramaty. Na ul. Jasnej od piątku w kolejce stał mężczyzna. Wczoraj musiał być w pracy. Zastąpiła go matka, ale syn nie zostawił jej pełnomocnictwa do dysponowania pieniędzmi z jego konta. Zdezorientowana kobieta odeszła więc spod okienka z kwitkiem. Kto pierwszy ten lepszy Przy zakładaniu lokat prywatyzacyjnych obowiązywała zasada "kto pierwszy, ten lepszy", dlatego w całym kraju pod oddziałami banku PKO BP ustawiały się społeczne kolejki. Każdy mógł lokatę założyć i dla siebie, i dla drugiej osoby (pod warunkiem, że miał odpowiednie pełnomocnictwo). Z pierwszych informacji wynikało, że na akcje zapisało się około 70 tys. osób. Pieniądze wpłacone na lokacie prywatyzacyjnej 11 listopada, po debiucie giełdowym PKO BP, zostaną automatycznie zamienione na akcje banku. 22 października dla wszystkich ruszy sprzedaż akcji w biurach maklerskich. Będzie to jednak mniej korzystne i trudniejsze, zwłaszcza dla osób, które dotychczas nie miały do czynienia z obrotem akcjami na giełdzie.

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz


www.autoczescionline24.pl