Historia sięga 2006 roku, kiedy założone zostało Centralne Biuro Antykorupcyjne. Instytucji tej szefował Mariusz Kamiński, a jego zastępcą był Maciej Wąsik. W trakcie ich rządów doszło do kilku spektakularnych spraw. CBA ujawniło m.in. aferę gruntową, mającą ujawnić korupcję w ministerstwie rolnictwa, w co zamieszany miał być ówczesny wicepremier Andrzej Lepper.
Według prokuratury, w trakcie rozpracowywania afery, dopuszczono do m.in. fałszowania podpisów i dokumentów wydanych przez marszałka województwa warmińsko-mazurskiego, wójta gminy czy dyrektora departamentu. Z tego powodu pion kierowniczy CBA otrzymał zarzuty przekroczenia uprawnień. Maciej Wąsik nie przyznał się do zarzucanych czynów.
W 2015 roku, po pięcioletnim procesie Wąsik, wraz z Mariuszem Kamińskim i innymi odpowiedzialnymi w latach 2006-2009 za CBA osobami zostali uznani za winnych przekroczenia uprawnień i skazani na karę 3 lat pozbawienia wolności. Kilka miesięcy później, przed uprawomocnieniem wyroku prezydent Andrzej Duda zastosował prawo łaski.
Znawcy prawa zaczęli wskazywać na nieścisłości w działaniu prezydenta. W maju 2017 roku Sąd Najwyższy uznał akt łaski za bezskuteczny, gdyż został on nadany przed uprawomocnieniem wyroku.
W grudniu 2023 roku Kamiński i Wąsik zostali prawomocnie skazani na dwa lata pozbawienia wolności, orzeczono wobec nich także 5-letni zakaz pełnienia funkcji publicznych. Wyrok ten pozbawiał obu panów także mandatów poselskich. W tym miejscu zaczyna się spór między Prawem i Sprawiedliwością, a rządzącą koalicją.
Zdaniem PiS, obaj panowie zostali ułaskawieni już w 2015 roku, wyrok ten jest więc "kierowany politycznie". Takie same stanowisko miał także prezydent Andrzej Duda, twierdząc, że prawo łaski sprzed ponad 8 lat nadal jest w mocy. Z drugiej strony przedstawiciele koalicji rządzącej mówili, że prawo łaski zadziałać może dopiero teraz i prezydent mógłby je wykorzystać, aby oszczędzić Kamińskiemu i Wąsikowi pobytu w więzieniu.
Po kilku tygodniach sprzeczki, prezydent ułaskawił obu panów. Pozostała jeszcze kwestia sejmowych mandatów. Według samych zainteresowanych, jak i całego PiS, wyrok nie był prawomocny, Kamiński i Wąsik zachowali więc swoje miejsca w Sejmie. Sprawa została skierowana do Sądu Najwyższego. W sprawie byłego ministra administracji orzeczono utratę mandatu, który objęła posłanka Monika Pawłowska
W sprawie Wąsika orzekał inny zespół sędziów, który stwierdził, że były wiceminister zachował swój mandat. Z tego więc powodu marszałek Sejmu Szymon Hołownia wstrzymywał się z jego wygaszeniem i zaprzysiężeniem kolejnego kandydata z listy.
Wyniki wyborów z 9 czerwca ostatecznie odbierają mandat poselski Wąsikowi (co dzieje się automatycznie po zyskaniu miejsca w PE, nawet jeżeli kandydat nie przyjmie mandatu). Jego miejsce w Sejmie obejmie Wioletta Kulpa, dotychczasowa radna PiS z Płocka.
Komentarze (20)
Dodaj swój komentarz