– Wody płynące stanowią własność państwa, administruje nimi Gospodarstwo Wody Polskie. Jeżeli wody są w rękach prywatnych to my nie mamy w stosunku do nich żadnych praw właścicielskich – powiedziała w rozmowie z nami Marta Bartoszewicz, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Olsztyna.
Jak wiemy jezioro Tyrsko jest własnością osoby fizycznej. Urzędnicy tłumaczą, że to ona odpowiada za stan jeziora. Problem jest w tym, że wyjechała do Niemiec i nie ma z nią kontaktu. Drugą kwestią są zanieczyszczenia. Zgodnie z art.7 Prawa ochrony środowiska płaci osoba, która do nich doprowadziła, oczywiście jeżeli można ją ustalić. No i tu jest problem, bo co prawda w zeszłym roku do jeziora wpłynęły ścieki z kanalizacji Manoru, ale w tym roku wg zapewnień urzędników z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Olsztynie, śladu po żadnym wycieku nie było, natomiast na jeziorze zakwitły sinice.
To oznacza, że następuje eutrofizacja. To nie jest tylko tegoroczny problem, to wieloletni proces. Dowiedzieliśmy się, że urzędnicy chcą ratować sytuację, ale sami do tego nie mają uprawnień.
– Jedynym organem, który może podjąć działania w tej sprawie jest Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Olsztynie, w ramach działań zapobiegawczych lub naprawczych. I do tej instytucji wystąpimy z wnioskiem o interwencję. Wystąpiliśmy także do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska o kontrolę czystości wód jeziora Żbik i do Sanepidu o kontrolę bakteriologiczną – dodała Marta Bartoszewicz.
Napisaliśmy w tej sprawie do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Olsztynie. Czekamy na odpowiedź.
Przypomnijmy, że o sprawie jeziora Tyrsko pisaliśmy m.in. w artykule pt. „Co kryje się za zanieczyszczeniem jeziora Tyrsko?”.
Komentarze (4)
Dodaj swój komentarz