Dziś jest: 21.11.2024
Imieniny: Janusza
Data dodania: 2015-01-06 16:03
Ostatnia aktualizacja 2015-01-16 13:08

Krzysztof Szczepanik

Medycy nasi, czyli, „nie ma sianka, nie ma granka”

Warmia i Mazury czasami bywają w czołówce ogólnopolskiej. Czy to w bezrobociu czy może, jak ostatnio, w ilości zamkniętych gabinetów lekarskich podstawowej opieki zdrowotnej. Bo jak się okazało, nasz region jest jednym z siedlisk tak zwanego Porozumienia Zielonogórskiego.

reklama

Ta organizacja zrzesza część lekarzy, podstawowej opieki zdrowotnej. Zarazem Porozumienie ostro negocjuje, z ministrem zdrowia, nowe (wyższe, ma się rozumieć!) opłaty za opiekę nad pacjentami, sprawowaną przez lekarzy rodzinnych. Spór w ostatnich tygodniach ostro się zaognił. Medycy jak ognia unikają, w swojej argumentacji, artykułowania żądań finansowych. W dyskursie publicznym odmieniane jest, na wszelkie możliwe przypadki, „dobro pacjenta”.  Ale jak wiadomo, że nie wiadomo  co chodzi, to niewątpliwie chodzi o kasę. Już pewien trener futbolowy (onegdaj opiekun narodowych kopaczy) stwierdził, że: „kasa, misiu, kasa”. Dorzucił do tego jeszcze, obrazowo: „nie ma sianka, nie ma granka”. Widać tymi ideami bardzo się przejęli medycy z POZ – także z tych olsztyńskich. Odmówili więc otwarcia, w nowym roku, swoich firm (tfu!! zakładów opieki medycznej). Bo minister nie zgodził się na ich (finansowe, ma się rozumieć) wymagania.

Jacyś idealiści, spośród zaskoczonej publiki, coś tam bajdurzyli o Hipokratesie i zobowiązaniach moralnych medyków. Oni jednak (medycy) twierdzą, że zarabiają tak mało pieniędzy, iż trudno te gabinety utrzymać. Zaraz jednak potem, nie gapy, dokładają coś o ich trosce, o pacjenta. Rzekomo tej troski nie prezentuje minister, bo nie chce dać kasy…

Pewnie rychło doczekamy się, że medycy i minister, gdzieś tam spotkają się, pomiędzy możliwościami jednej strony, a apetytami drugiej. Pozostanie jednak niesmak. Jak to może być, że lekarze, odmawiają swojej podstawowej posługi – opieki medycznej nad pacjentem.

Jak więc uczynić by wszyscy konsumenci, usług medycznych jak i sami lekarze, zrozumieli, że istotą służby zdrowia są nie medycy czy pielęgniarki lecz pacjenci. Chyba czas na stworzenie konkurencyjnego rynku usług medycznych. Nawet bowiem lekarzom należy się trochę konkurencji. Ich grupa zawodowa jest mocno zamknięta. Ukończenie akademii medycznej wcale nie jest jednoznaczne z możliwością praktykowania lekarskiego. Konieczne wydaje się więc rozwalenie tej skostniałej, korporacyjnej, struktury. Trzeba dać ustawowe możliwości rozwoju młodym absolwentom. A także pozwolić na praktyki lekarzom zza granicy – gwarantuję, że za polskie stawki, wielu Ukraińców, Rosjan, Białorusinów, ale także Litwinów czy Łotyszy, zgodzi się przyjechać do pracy w Polsce. Z ochotą podejmą, ci imigranci, także naukę języka polskiego, by móc się dogadać z pacjentem.

Pewnie zaraz zakrzyczą mnie zwolennicy wielkiej (w ich mniemaniu!) jakości obecnych usług medycznych w Polsce. Tej jakości mieliby grozić młodzi lekarze (absolwenci studiów medycznych) oraz medycy z importu. Bo to w obronie, ich (obecnych lekarzy) stanu posiadania, argument najlepszy – jakość leczenia. Może więc wprowadzić, również  ustawowo, amerykańską zasadę, finansowej odpowiedzialności, konkretnych lekarzy. Finansowej odpowiedzialności za błędy w sztuce, ale także i za to, iż dentysta tak borował ząb, że mnie to bolało. A przecież boleć nie powinno… Taka (realna!!!) odpowiedzialność pozwoliłaby wymusić jakość leczenia.

Skrzykujcie się więc pacjenci. Twórzcie Porozumienie, choćby Olsztyńskie. Wymagajcie tworzenia nowych norm prawnych, sprzyjających pacjentom. Bo w biznesie, jak wiadomo, wygrywa silniejszy, nie tylko kapitałem, ale i … prawem. Tak przynajmniej jest w krajach cywilizowanych.

Krzysztof Szczepanik

Źródło: Własne

Komentarze (2)

Dodaj swój komentarz

  • Racja! 2015-01-07 08:57:14 213.73.*.*
    Jedynym rozwiązanie jest prywatyzacja tej usługi - nawet na zasadzie finansowania przez NFZ, ale przychodniach prywatnych. Taka przychodnia będzie zatrudniać tylu lekarzy i dbać o taką jakość usług, aby mieć jak najwięcej klientów. Wszystko się samo wyreguluje. Przychodnie weterynaryjne nie mają z tym problemu, a rozliczać się z NFZ nie muszą. Racja - konkurencja musi być, ale na wolnym rynku, bo jeżeli ma ona polegać na tym, że do państwowych jednostek zatrudniać będziemy imigrantów, to ci w końcu odwalą taki sam numer, jak dzisiejsi lekarze. Niestety środowiska medyczne w Polsce to głęboka komuna i rzadko kto rozumie, że ten sektor nawet powinien być prywatny, a nie państwowy. Bo przecież Państwo to nasz największy sprzymierzeniec ;-) Prywatna służba zdrowia rozwiąże też problem odpowiedzialności: wiadomo kto, wiadomo, że to prywatna firma i wiadomo od kogo wymagać odszkodowania. Teraz się to wszystko rozmywa, bo przecież przychodnia państwowa, a lekarz pracuje na 1/123 etatu, a w sumie to Arłukowicz jest odpowiedzialny. Zaraz się odezwą zwolennicy etatyzmu i nazwą mnie oszołomem, ale Szwajcaria broni się jak może przez państwową służbą zdrowia. Bo wiedzą (widzą przecież co się wokół nich dzieje), jak to jest w innych krajach. Proste. Ale wychowany w modelu komuny Polak nie potrafi sobie wyobrazić, że może być inaczej W sumie może jakby dać mu całą pensję brutto i kazać samemu opłacać składki to by zrozumiał? :-) Tak czy siak - konkurencja musi być, jednak konkurencja nie istnieje, jeżeli właścicielem usługi jest państwo lub samorząd. Państwo samo dla siebie nigdy nie stanowi konkurencji.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 0 0

www.autoczescionline24.pl