Data dodania: 2005-10-08 00:00
Miejsce na obelisk Bismarcka
Czy odsłonięty w Nakomiadach obelisk ku czci kanclerza Otto Bismarcka zostanie usunięty? Domaga się tego wojewoda. - Pomnika nie oddamy - zapowiada miejscowa radna, inicjatorka postawienia pomnika.
Obelisk postawili w 1899 roku, niedługo po śmierci kanclerza, mieszkańcy wioski Eichmedien (wtedy Prusy Wschodnie, od 1945 roku to już Nakomiady). Stał aż do początku lat 60. XX wieku.
Latem tego roku odkryli go niemieccy turyści. Od września stoi w centrum wioski.
Wyeksponowali go radna Halina Szara i wójt gminy Kętrzyn, Sławomir Jarosik. - To dowód, że szanujmy historię - uważa radna Szara, córka Niemki i Polaka.
Jak już pisaliśmy, Andrzej Przewoźnik, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa uznał postawienie obelisku za "niestosowne". - Kanclerz prześladował Polaków i Kościół katolicki. Wójt stawiając pomnik złamał prawo. Jego obowiązkiem było poproszenie nas o opinię - mówi Przewoźnik.
Wczoraj wojewoda Stanisław Szatkowski, przewodniczący wojewódzkiego komitetu OPWiM podpisał pismo do wójta, w którym domaga się demontażu pomnika. Z samym wójtem nie można się skontaktować, bo jest chory.
Sekretarz gminy Andrzej Fil: - Sprawą pomnika zajmiemy się po wyborach.
- Nawet jeśli zapadnie decyzja o demontażu, nie dopuszczę do tego - zapowiada Halina Szara. - Większość mieszkańców wioski jest za tym, by pozostał na miejscu. Najwyżej przeniesiemy go gdzie indziej, ale pozostanie we wsi.
Sołtys Zdzisław Banach: - Mnie nikt o zdanie nie pytał przy stawianiu kamienia. Wójt kazał go postawić, to stoi. Mnie nie przeszkadza.
Inaczej Polacy, inaczej Mazurzy
Co o obelisku w Nakomiadach mówi historyk Robert Traba, autor książki "Wschodniopruskość": - Właśnie mam seminarium, na którym opowiadałem o takich mazurskich pomnikach. W Prusach Wschodnich kamienie poświęcone Bismarckowi stały niemal w każdej wsi. Każda epoka czci swoich bohaterów i Bismarck w pewnym okresie był nim dla Mazurów, którzy utożsamiali się z państwem niemieckim. Oczywiście inaczej postrzegają Bismarcka Polacy a inaczej Mazurzy. Ale takie cokoły to część krajobrazu kulturowego tej ziemi. Z ich pomocą powinno uczyć się historii regionalnej, tłumaczyć, kto, po co i dlaczego taki kamień ustawił. W żadnym razie nie należy ich niszczyć. A w Nakomiadach należy uszanować odczucia miejscowych. Jeśli kamień ich razi, skoro nie wiedzą, czy przed kościołem, obok którego stoi, mogą ściągać czapkę, to kamień ku czci Bismarcka powinien trafić do muzeum w Kętrzynie. Opatrzony dokładną informacją mógłby służyć do nauki historii.
Ten nieszczęsny kamień...
Mieszkańcom Nakomiad, z którymi rozmawialiśmy, obelisk nie przeszkadza. - Trzeba się pogodzić z tym, że kiedyś były tu Prusy, a ludzie chcieli upamiętnić Bismarcka - mówi Irena Brakisz.
- Rozmawiałam o tym z rodzicami uczniów. Nie są przeciwni pomnikowi - dodaje Jadwiga Pawelczyk, dyrektorka szkoły.
Pyta ironicznie, czy komuś nie przyszło do głowy zburzenie ewangelickiego kościoła w Nakomiadach, gdzie jeszcze w 1970 roku msze odprawiano po niemiecku.
Tadeusz Ładosz, radny gminy, na ostatniej sesji jako jedyny spytał wójta "o co chodzi z tym obeliskiem": - Wójt tłumaczył, że prosili go o to mieszkańcy za pośrednictwem radnej, pani Szaro. Więcej o tym nie dyskutowaliśmy, choć uważam, że wójt powinien skonsultować ten krok z radnymi. W gminie są pilniejsze wydatki, niż wyciąganie i oczyszczanie pomnika. Ale też historii nie ma się co wypierać, bo w przeciwnym razie za chwilę ktoś będzie mówił, że trzeba zburzyć bunkry w Gierłoży. Tyle tylko, że Bismarck jest kontrowersyjną postacią, a na dodatek ten nieszczęsny kamień stoi przy kościele. Jeden z mieszkańców powiedział mi, że zawsze jak szedł obok kościoła, to ściągał czapkę. Teraz nie będzie tego robił, by ludzie nie myśleli, że kłania się kamieniowi.
Losy obelisku Bismarcka
Po zasypaniu pomnika w latach 60. XX wieku słuch o nim zaginął. - W lipcu tego roku dwaj niemieccy turyści poprosili mnie, żebym go odkopał - opowiada Franciszek Hensz z Nakomiad. Akurat tego dnia w ramach prac interwencyjnych sprzątał wieś. Mówi, że wcześniej turyści "zauważyli" wystający z ziemi kamień.
- Kiedy okazało się, że to pomnik, poprosiłem o pomoc znajomego z wodociągów, który niedaleko kopał rów - mówi Hensz.
Łyżka koparki wydobyła cały półtorametrowy obelisk, ważący ok. czterech ton. Kiedy dowiedziała się o tym radna Halina Szara, wspólnie z wójtem uznali, że obelisk trzeba odnowić i postawić tam, gdzie stał.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz