„Harda” to wadera, którą pod koniec zeszłego roku do białostockiej Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska przyprowadził na smyczy tajemniczy mężczyzna. Twierdził, że wilk wałęsał się po ulicach stolicy Podlasia. Wadera trafiła więc do wybudowanej przez Lasy Państwowe jedynej w północnej Polsce, specjalistycznej woliery do rehabilitacji wilków. Powstała ona przy prowadzonym przez Nadleśnictwo Olsztynek Ośrodku Rehabilitacji Zwierząt Dzikich w Napromku. Tam „Harda”, jak ją później nazwano, przebywała do marca. Przez ten czas leśnicy i naukowcy specjalizujący się w pomocy wilkom bacznie obserwowali zachowanie wadery. Musieli mieć przekonanie, że „Harda” nie będzie lgnąć do ludzi i będzie można przywrócić ją naturze.
Ostatecznie, na początku marca tego roku, wadera wróciła na wolność. Harda wróciła do lasu w okolicach Solca Kujawskiego. Towarzyszył jej pochodzący właśnie z tej okolicy wilk Mikołaj. Basior trafił do ośrodka rehabilitacji po tym, jak potrącił go samochód. Leśnicy wypuścili dwa wilki w jednym miejscu licząc, że Mikołaj pomoże przetrwać Hardej na wolności.
Niestety po kilku dniach wilki się rozdzieliły. „Harda” zaczęła pojawiać się na terenie Solca Kujawskiego – w mieście szukała resztek żywności. Na alarm zaczęli bić okoliczni mieszkańcy. O sprawie informowały lokalne media. Naukowcy zdecydowali, że w tej sytuacji konieczne będzie odłowienie „Hardej”. Dwa dni temu wadera wróciła do ośrodka w Napromku.
– To smutna historia. Niestety okazało się, że „Harda” nie radzi sobie z życiem na wolności. To najprawdopodobniej skutki tego, że była wychowywana przez człowieka – mówi Lech Serwotka, leśniczy z ośrodka w Napromku. – Najprawdopodobniej wadera spędzi resztę życia w naszym ośrodku.
Komentarze (4)
Dodaj swój komentarz