Jak rozwinęła się Twoja pasja?
Zaczęło się 21 lat temu. Miałem 5 lat jak dziadek zabrał mnie na pierwsze zawody mortocrossowe i wtedy strasznie mi się tam spodobało, ale wiadomo tak naprawdę zacząłem się tym bardziej interesować kiedy miałem 15 lat. Zacząłem jeździć na jakichś małych motorynkach, potem enduro no i oczywiście w końcu pierwsza crossówka.
Mając sprzęt na pewno szukałeś kogoś, kto pokierowałby Cię dalej, pokazał gdzie można jeździć.
Tak zgłosiłem się do Motoklubu Olsztyn, który z racji tego, że zbiera w jednym miejscu ludzi z doświadczeniem, profesjonalistów, trenerów z długą tradycją organizowania zawodów - stał się doskonałym miejscem do stawiania moich pierwszych kroków w tym sporcie.
Jakimi sukcesami jako zawodnik możesz się pochwalić?
Wicemistrz Polski w klasie 125 Junior, 4 miejsce w klasie 125 Junior, dwukrotnie Mistrz Pucharu Polski w Motocrossie w klasie MX 1. W tym sezonie dość dobrze idzie - Puchar Polski, w którym jestem pierwszy w klasyfikacji generalnej i Mistrzostwa Polski gdzie jestem aktualnie czwarty w klasie MX 1.
Jak przygotowujesz się do sezonu, jak trenujesz?
Generalnie trenuję na terenie udostępnianym przez Motoklub Olsztyn. To jednak nie wystarcza. Najlepiej jest zimą pojechać do Hiszpanii, wziąć udział w zgrupowaniu. To jednak wiąże się z kosztami. W zeszłym roku postanowiłem zminimalizować koszty i z kolegą zorganizowałem wyjazd do Hiszpanii. To był wyjazd szkoleniowo-turystyczny, dla osób, które jeżdżą enduro, motocross i spędziliśmy tam 3 tygodnie. W sumie dzięki temu, że zajęliśmy się sami transportem i organizacją, wydatek nie był już tak duży.
Jak wygląda ten sport od strony materialnej. Wiadomo takie motocykle nie należą do najtańszych?
No niestety, kapitał jest bardzo istotnym elementem jeśli chodzi o wszystkie sporty motorowe jednak motocross jest jednym z tańszych sportów tego typu, z pewnością tańszy niżeli Karting czy rajdy samochodowe. Aby uprawiać motocross początkowo na poziomie amatorskim - to jest wydatek rzędu 12 tysięcy złotych – taki sprzęt nadaje się zarówno dla 15-latka jak i 30-latka. Jeśli chodzi o dzieci to koszt sprzętu to jakieś 6 tysięcy złotych plus jakieś wyposażenie - odpowiednie ubranie ochronne, czy akcesoria. U mnie również, był ten problem. By zacząć trenować trzeba było mieć pieniądze. Dopiero kiedy jakieś minimalne środki się pojawiły, wtedy można było sobie pozwolić na rozwój tej pasji. Zacząłem rozwijać firmę, sklep i serwis KTM, która stała się moją przepustką do rozwoju w zawodach motocrossowych. Mogłem pozwolić sobie na nowy motocykl . To wszystko przychodziło z czasem.
Czy w naszym mieście jest możliwość potrenowania na czyimś sprzęcie, niejako wypożyczenie go?
No niestety nie, w Olsztynie nie. W Lublinie klub zorganizował projekt pod tytułem Szukamy Mistrza Świata. Klub udostępnia motocykle, by zachęcić młodzież do tego typu sportu. Wiadomo w takiej kwestii jest spora pomoc ze strony władz miasta, czy firm prywatnych, które włączają się w realizacje projektu.
W Olsztynie wciąż ten sport, mimo że tak atrakcyjny, traktowany jest po macoszemu. Mało się o nim mówi. Nawet Mistrzostwa Europy, które odbywały się na naszym, olsztyńskim torze przeszły bez większego echa.
Ten sport się bardzo rozwija, jest coraz więcej osób, które amatorsko zaczynają trenować motocross. Z roku na rok coraz więcej osób przyjeżdża na treningi klubowe, jednak rzeczywiście brakuje takiego promowania tego sportu. Jeśli chodzi o Mistrzostwa my też chcielibyśmy żeby jednak więcej ludzi przychodziło, kibicowało. W tym samym czasie odbywały się też imprezy siatkarskie w Starych Jabłonkach - tam promocja była znacznie większa. U nas to głównie kwestia braku czasu na taki typowy marketing, my zawodnicy, czy klub staramy się jak możemy, ale wiadomo doba ma tylko 24 godziny.
Zdecydowanie motocross jest sportem niebezpiecznym, kontuzyjnym. Wiem, że sam miałeś poważne kontuzje. Czy nie miałeś wtedy takich myśli, żeby jednak darować sobie ten sport?
Pierwszy okres po kontuzji jest taki właśnie demotywujący. Ale jak tylko się człowiek wyleczy, jest w pełni sprawny, to jednak ten bakcyl się odzywa, wraca się na tor i szybko zapomina.
Czy Twoja rodzina Ci kibicuje, czy też czynnik ryzyka powoduje obiekcje co do Twoich startów w zawodach?
(śmiech) No początkowo było sporo obiekcji, przecież to taki niebezpieczny sport. I to racja – to jest niebezpieczny sport - można się połamać.
Jako świeżo upieczony tatuś i mąż, musisz szczególnie uważać na zawodach.
Tak, mam dwuletnią córeczkę. Ale myślę, że za jakieś dwa lata jest prawdopodobieństwo powstania grupy maluchów szalejących na motocyklu (śmiech). Motor będzie miała na pewno – to jest bezdyskusyjne (śmiech). Generalnie jeśli chodzi o zawody to nie mam tu szczególnego wsparcia, ale sama jazda motocyklem – powiedzmy jest tolerowana (śmiech).
Kiedyś usłyszałam takie słowa - ten, kto łączy pasję z pracą nigdy nie będzie czuł, że pracuje. Czy z Tobą też tak jest, wiadomo prowadzisz salon KTM, więc jest to powiązane z Twoją pasją.
Ja czasami mam wrażenie, że aż za dużo pracuję (śmiech). Ale żeby osiągnąć jakiś sukces trzeba w to włożyć dużo pracy, więc to robię. Fakt, moja praca i pasja mają ze sobą dużo wspólnego, nie ma tu też monotonii, ale czasami również od tego muszę trochę odpocząć.
Co więc robisz, żeby odpocząć od motocykli?
Hm...jeżdżę na motorach (śmiech). I to jest ten problem. Chociaż ostatnio próbuję różnych rzeczy. Teraz spróbowałem skoczyć ze spadochronem i bardzo mi się spodobało. To chyba będzie moja nowa pasja. Nawet zrobiłem rozeznanie jeśli chodzi o kurs. Planuje zrobić pełen kurs AFF, czyli taki żebym mógł swobodnie, samodzielnie spadać z 4 tysięcy metrów.
A jakie masz plany na najbliższy czas?
Plany na najbliższe dwa tygodnie to przede wszystkim zakończyć dobrze sezon. W ten weekend mamy zawody – Puchar Polski – ostatnia runda, a potem ostatnia runda Mistrzostw Polski w Lublinie. I przede wszystkim chciałbym już odpocząć (śmiech). Sezon był długi, od poniedziałku do piątku w pracy, a w weekendy zawody. Przyda mi się trochę odpoczynku.
Gdybyś na koniec miał dać krótką instrukcję dla młodych ludzi, których interesuje motocross, ale nie do końca wiedzą co mają z tą zajawką zrobić. Co poleciłby starszy kolega?
Przede wszystkim, jeśli ktoś chciałby jeździć, zająć się tym na poważnie, to polecam zgłosić się do Motoklubu Olsztyn lub podłapać kontakt z którymś z zawodników. Mamy przecież tyle portali społecznościowych, że nie jest to dziś większym problemem. Lepiej skrócić tę drogę uczenia się na własnych błędach poprzez doświadczenie innych, zwłaszcza, że w Olsztynie jest mnóstwo takich osób, które mogą i chcą pomóc choćby właśnie we wspomnianym Motoklubie.
Dziękuję za rozmowę i życzę realizacji wszystkich założonych celów, czyli udanego zakończenia sezonu i dużo odpoczynku.
Zgadza się. Dzięki wielkie.
Komentarze (16)
Dodaj swój komentarz