Dziś jest: 24.11.2024
Imieniny: Chryzogona, Emmy, Flory
Data dodania: 2005-01-01 00:00

magda_515167

Najpopularniejsze imiona w Olsztynie

Olsztynianie coraz chętniej nadają swoim dzieciom imiona tradycyjne: Zosia, Bronisław, Kazimierz - mówi Witold Lewicki, kierownik USC. - Nadal jednak rejestrujemy Angeliki czy Nikole.

reklama
Ariel, Milan, Abdulla, Wadim, Pola, Inez, Mathias, Arnold - to jedne z najniezwyklejszych imion zarejestrowanych w olsztyńskim Urzędzie Stanu Cywilnego. Mimo że w ostatnich latach młodzi rodzice oszaleli na punkcie imion brzmiących zachodnio, widać, że powoli zaczynają wracać do Zoś, Bronisławów, Kazimierzów. - Mija już zachwyt imionami typu Angelika, Jessica, Nikola, Wanessa czy Aleks - uważa Witold Lewicki. Do Urzędu Stanu Cywilnego przychodzi wielu rodziców, którzy chcą nazwać swoje dzieci polskimi imionami, ale brzmiącymi zachodnio. Na przykład Natally zamiast Natalia, Franscesa zamiast Franciszka, Victoria zamiast Wiktoria. Takie podania nie są jednak przyjmowane, bo... - Często imiona brzmiące zachodnio nie określają jakiej płci jest osoba, która je nosi - wyjaśnia Witold Lewicki. - I po to mamy polskie wersje tych imion, żeby ich używać. Zdarza się, że rodzice chcą nazywać swoje pociechy imionami pochodzącymi od wyrazów potocznych. W takim przypadku prośba rodziców też zostaje odrzucona. - Nie przyjmiemy propozycji typu poziomka, opieniek, antena czy sonata - mówi Witold Lewicki. - Ustawa wyraźnie mówi: nie powinno się nadawać imion pochodzących od wyrazów pospolitych. Imię musi być słowem, które nie ma innego znaczenia. Oczywiście, od każdej zasady są wyjątki, np: Róża, Narcyz. Tymczasem wielu olsztyniaków chciałoby mieć pełną swobodę w nadawaniu imion. - W Stanach Zjednoczonych można nazwać dziecko jak ulubioną potrawę czy zapach perfum - mówi Marta Mikołajczyk z Jarot. - Ograniczeniem jest tylko dobry smak i komisja, która to kontroluje. U nas można by zrobić podobnie. Tę opinię podziela Marcin Malinowski, student. - Ale ktoś musiałby to sprawdzać, bo ludzie mają różne pomysły i na pewno znaleźliby się tacy, którzy chcieliby nazwać swoje dzieci Bączek czy Krówka. Jedną z osób, które noszą niezwykłe imiona, jest Nelly Antosz, dyrektor Gimnazjum nr 11 przy ul. Jagiellońskiej. To imię, jak mówi, ma po mamie, która urodziła się w Wilnie. - W czasach, kiedy mama przyszła na świat, bardzo popularny był tam Henryk Sienkiewicz - opowiada Nelly Antosz. - Modne było nadawanie imion z jego powieści. Moja mama dostała imię po Nel, bohaterce W pustyni i puszczy. Później i ja dostałam to imię. Okazuje się, że to oryginalne imię sprawiało Nelly Antosz sporo problemów. - Jak jeszcze nosiłam panieńskie nazwisko - Sokołowska, ludzie rozpoznawali płeć, nie widząc mnie - mówi. - Gdy wyszłam za mąż i przyjęłam nazwisko Antosz, które się nie odmienia, wiele razy zdarzało się, że dzwoniąc do mnie prosili, żebym zawołała Nelly Antosza. Myśleli, że to mężczyzna. I dodaje: - Dlatego radzę rodzicom, by nadając imiona swoim pociechom nie przesadzali z oryginalnością. Bo później nikt inny, tylko one będą nosić je do końca życia. Michał Bartoszewicz

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz


www.autoczescionline24.pl