Na początku lutego olsztyński oddział Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt otrzymał telefon z jednej ze wsi w gminie Świątki. Interwencja dotyczyła psa przebywającego w "dramatycznych warunkach".
- Dostaliśmy zdjęcia tego psa, obraz nędzy i rozpaczy - mówi nam przedstawicielka OTOZ Animals w Olsztynie. - Było widać, że pies wychudzony, zakołtuniony.
Zapchlony, mający problemy ze stawami pies znajdował się w rozpadającej się, dziurawej budzie. Na szyi miał uprząż, określoną przez naszą rozmówczynię jako "chomąto". Na miejscu okazało się, że zwierzę należy do sołtysa.
- Wyszedł jakiś pan, przedstawiliśmy się. Zaczął słowami "wyp****alać" - przekazuje kobieta. - Był agresywny i wulgarny, zaczął mnie szarpać, wypychać ze swojej posesji. Gdy zaczęłam mu zadawać pytania, zaczął szarpać psa, podniósł go do góry i ciągnął na dwóch tylnych łapach, bo ten pies nie był w stanie normalnie iść.
Przybyłe na miejsce wolontariuszki zadzwoniły na policję. Dobiegające z podwórka hałasy zainteresowały mieszkańców okolicznych domów, którzy zaczęli przyglądać się całemu zajściu. Przedstawicielka OTOZ wspomniała także o drugim psie, z którym z domu stojącego na posesji słysząc hałas wyszła kobieta. "Mały, biały czysty piesek" był o wiele bardziej zadbany, niż pies, do którego wezwani zostali wolontariusze.
Kobieta dodaje, że gmina Świątki bardzo rzadko jest w sprawach dobrostanu zwierząt przychylna wolontariuszom. W tym przypadku, widząc stan znalezionego na posesji psa, zdecydowali się na zezwolenie na tymczasowe odebranie.
OTOZ złożył zawiadomienie do organów ścigania. W poniedziałek (8 lipca) w Sądzie Rejonowym w Olsztynie odbyła się pierwsza rozprawa z udziałem sołtysa Worławek, którego dotyczy sprawa. Zgodnie z art. 35 ustępem 1 Ustawy o Ochronie Zwierząt. Osobie, znęcającej się nad zwierzęciem, może grozić kara pozbawienia wolności do lat trzech.
Tak obecnie prezentuje się odebrany w lutym pies (fot. Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Tomarynach)
Odebranie psa nie stanowiło końca kontaktów między właścicielem zwierzęcia a wolontariuszami.
- Pan próbował się ze mną kontaktować, tłumaczyć, prosić, żeby nie składać tego zawiadomienia, bo on będzie sołtysem i będzie miał zniszczoną karierę - mówiła kobieta.
Stwierdziła także, że sprawa mogła skończyć się zupełnie inaczej. Wystarczyło "dogadać się na miejscu" i poprawić psu warunki, a także zapewnić niezbędną opiekę weterynaryjną.
We wtorek (18 czerwca) okazało się, że nawet taka sytuacja nie przekreśla kariery, o którą starał się właściciel psa. Został wówczas ponownie wybrany na sołtysa wsi, leżącej w gminie Świątki, czym wywołał spore oburzenie.
- Pan sołtys o psa nie potrafi zadbać, a ma odpowiadać za wieś? Dno, wodorosty i kilometr mułu - komentuje jeden z internautów.
* * *
Portal Olsztyn.com.pl był obecny na rozprawie. Jej obszerne fragmenty zaprezentujemy w połowie tygodnia.
Komentarze (25)
Dodaj swój komentarz