Andrzej Jaświn to postać legendarna wśród olsztyńskich kibiców siatkówki. Znajomi postrzegali go jako człowieka niezwykle pogodnego, który ma „tysiące pomysłów na życie”. Poza siatkówką, wszyscy znali pana Andrzeja z morsowania. To regularne kąpiele w lodowatej wodzie, miały utrzymywać go w doskonałej formie. Bardzo chciał kibicować akademikom podczas meczów w nowej hali Urania. Życie napisało inny scenariusz.
O śmierci Andrzeja Jaświna poinformowało w mediach społecznościowych Stowarzyszenia Sympatyków Piłki Siatkowej AZS Olsztyn. Tak zapamiętali go koledzy i koleżanki z trybun:
- Człowiek, który przez całe swoje życie kochał siatkówkę. Przyjaźnił się z Hubertem Jerzym Wagnerem. Kibicował akademikom, którzy zdobywali tytuły mistrzów Polski, ale był z nimi także gdy walczyli o powrót do tych najwyższych tytułów. Witał Mistrzów Świata kwiatami. Doceniał wysiłek każdego z nas, dziękował za kibicowanie w odległych zakątkach Polski. Ale też potrafił zwrócić nam uwagę żebyśmy tak nie przeklinali na meczach. Kupował czekoladki z okazji Dnia Kobiet. Zawsze serdeczny, uprzejmy, uśmiechnięty. Uwielbiał też morsować, dlatego nikogo nie dziwiło kiedy w lutym Andrzej chodził w sandałach. Poznaliśmy się pierwszy raz na wyjeździe do Rzeszowa kilkanaście lat temu, były wtedy Andrzejki. Częstował pysznym trunkiem, który miał ze sobą w pięciolitrowej butelce z kranikiem. Wierny biało-zielonym barwom do końca.
Andrzej Jaświn odszedł w nocy z soboty na niedzielę (28/29 października).
Rodzinie i bliskim pragniemy złożyć najszczersze kondolencje.
Komentarze (3)
Dodaj swój komentarz