Osobę pana Karola, przybliżył nam Jan Filipski, który na fanpage'u Sołectwo Wymój krótko opisał jego zainteresowanie. Uznaliśmy, że jest to postawa godna naśladowania, dlatego postanowiliśmy opowiedzieć o biegaczu, który dba o estetykę swojej najbliższej okolicy.
– Biegam dla zdrowia od 12 lat na odcinku 2 km z Wymoju niemalże do samej Stawigudy. Od kilku miesięcy postanowiłem także sprzątać leżące przy drodze odpady. Śniegu nie ma. Widać wszystkie śmieci. Po prostu nie lubię na to patrzeć. Pomyślałem, że nie spadnie mi korona z głowy, gdy pozbieram odpady i wyrzucę je do swojego śmietnika – rozpoczął opowieść nasz rozmówca.
Pan Karol wyjaśnia, że problem ze śmieciami pogłębia się.
– Za pierwszym podejściem zebrałem trzy duże worki. Myślałem, że teraz przez miesiąc albo dwa okolica będzie jakoś wyglądać. Będę widział las, a nie śmieci w lesie. Po tygodniu okazało się, że nic z tego – wyjaśnił.
W każdy weekend biegacz zapełnia przynajmniej jeden 15-litrowy worek.
– Ludzie chyba się zorientowali, że ktoś te śmieci zbiera i może ich wyrzucają jeszcze więcej – zaczął się śmiać.
Czego zbiera najwięcej? Wyjaśnia, że w zasadzie jest wszystkiego po trochu: reklamówek, butelek po piwie i napojach, puszek, opakowań po fast foodach. Na szczęście nie widział śmieci wielkogabarytowych.
– Ludzie muszą się nauczyć tego, że te śmieci trzeba jednak zabrać do domu. Przecież wszyscy mają śmietniki, worki foliowe do segregacji. Nie rozumiem, dlaczego ktoś to wyrzuca, tym bardziej że pusta butelka jest przecież lżejsza – dodał Karol Karolewski.
Raz, postanowili mu pomóc sąsiedzi. Biegł w stronę Stawigudy i zebrał już dwa worki. Postanowił je zostawić przy poboczu i wrócić po nie, gdy będzie kierował się w stronę domu.
– Wracam i widzę, że ich nie ma. Rozglądam się, czy ktoś nie rozrzucił tych śmieci. Ale potem się okazało, że sąsiad przejeżdżał i widział, że to ja zebrałem, dlatego postanowił mnie odciążyć i wziął je ze sobą – powiedział biegacz.
Komentarze (8)
Dodaj swój komentarz