Potyczkę bardzo dobrze rozpoczął olsztynianin. Walcząc w stójce górował nad przeciwnikiem, zadając mu wiele soczystych ciosów, z których jeden rozbił Przybyszowi nos. Niezrażony tym niepowodzeniem rywal olsztynianina dążył usilnie do walki w parterze, co się mu kilka razy udało.
Na początku drugiej rundy wydawało się, że Wikłacz przechyli szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale Przybysz jakimś cudem wyzwolił się z zapiętego duszenia. Przewaga zawodnika Arrachionu w parterze trwała prawie do zakończenia tej rundy. Przybysz wrócił jednak z dalekiej podróży i tuż przed zakończeniem rundy zdołał jednak wstać i ulokować kilka ciosów na twarzy przeciwnika.
Mimo wszystko, na początku trzeciej rundy wydawało się, że to jednak olsztynianin zostanie zwycięzcą tego pojedynku. Jednak niespodziewanie nie zdołał obronić się przed silnymi ciosami w korpus, po których znalazł się na deskach. Przybysz szybko i skutecznie to wykorzystał, zadając całą serię ciosów młotkowych na głowę swego konkurenta. Sędzia przerwał walkę ogłaszając zwycięstwo Sebastiana Przybysza, który w ten sposób zrewanżował się swemu rywalowi za porażkę sprzed trzech lat podczas gali ACB 63.
Lech Janka, kru
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz