Trzy oczka przewagi już na samym początku zdobył olsztyński AZS (4:0). Rywale po chwili także zaczęli zdobywać punkty, jednak pomiędzy zespołami wciąż utrzymywały się trzy oczka przewagi (7:4). Gdańszczanie często mylili się w polu serwisowym, więc trudno było im zniwelować straty, lecz z piłki na piłkę czuli się coraz pewniej w tym elemencie i dogonili akademików (11:12). Zrobiło się gorąco, ale gospodarze za chwilę ostudzili ich emocji i ponownie wysunęli się na czoło (16:11). Największą bolączką przyjezdnych był olsztyński blok, który uniemożliwiał im przebicie się na drugą stronę boiska. Bezpieczna przewaga ekipy z Olsztyna (20:14) utrzymywała się już do końca seta numer jeden i pozwoliła zawodnikom Roberto Santillego zwyciężyć 25:16.
Druga partia rozpoczęła się tym razem od prowadzenia Trefla (4:2). Znakomita gra w bloku olsztyńskich siatkarzy pozwoliła im odrobić stratę i wysunąć się do przodu (6:5). Od tej pory drużyny toczyły wyrównany bój (8:8). O ile gdańszczanie w pierwszym secie nie radzili sobie w elemencie bloku, to tym razem była to ich najmocniejsza broń (15:10). Zawodnicy Indykpolu AZS-u Olsztyn znaleźli się w opałach, nic więc dziwnego, że o przerwę poprosił trener Santilli. Czas jednak nie pomógł, bo to przeciwnicy wiedli prym we wszystkich elementach siatkarskiego rzemiosła (21:16). Ich przewaga nie była na tyle bezpieczna, by rozstrzygnąć partię na swoja korzyść. To fenomenalna końcówka w wykonaniu biało-zielonych poprowadziła ich do zwycięstwa 26:24.
Mocnym akcentem seta rozpoczęli zawodnicy z Pomorza (3:1). Akademicy zdołali wyrównać, ale gdańszczanie za sprawą mocnej zagrywki ponownie uciekli na kilka oczek (8:4). Kibicie na trybunach domagali się remisu, ale mimo ich głośnego dopingu to Trefl grał lepiej (12:9). Olsztynianie, podobnie jak w premierowej odsłonie, coraz czujniej grali w bloku i to Andrea Anastasi musiał reagować (19:17). Jego słowa podziałały na gdańskich zawodników i szybko opanowali sytuację (22:19). Można powiedzieć, że do gdańszczan „wrócił koszmar pierwszego seta” obnażający ich słabość w polu serwisowym. Ale końcówka to już prawdziwy horror (25:25). „Happy end” należał do Trefla Gdańsk (28:26).
Zmotywowani zwycięstwem w końcówce, dobrze rozpoczęli goście (5:3). Byli jednak bardzo hojni, bowiem głównie dzięki ich pomyłkom na tablicy wyników widniał remis (7:7). Coraz częściej atakowali z prawego skrzydła i coraz szybciej uciekali akademikom z Kortowa (11:8). Ich przewaga zrobiła się na tyle niebezpieczna, że sytuację próbował ratować trener olsztynian (8:13). Ale aby amyśleć o dogonieniu rywali, biało-zieloni musieli ryzykować bardziej w polu serwisowym. I faktycznie zaczęli serwować coraz mocniej i ich strata stopniała tylko do jednego oczka (15:16). W końcowej fazie seta to oni byli w bardziej komfortowej sytuacji, bo zgromadzili o trzy punkty więcej (23:20). Wygrali wojnę nerwów i zatriumfowali 25:23.
Od pierwszych akcji tie-breaka olsztynianie musieli gonić rywali. Jednak za sprawą mocnej zagrywki zdołali sami wysunąć się na przód (6:4). Zawodnicy Trefla Gdańsk nie odpuszczali i nie pozwalali swoim rywalom przebić się przez siatkę. Wyglądało na to, że ponownie wszystko rozstrzygnie się w końcowej fazie seta (13:12 dla Trefla).
Kolejne spotkanie o brązowy medal odbędzie się w Gdańsku w najbliższą sobotę o godzinie 17:30. Ewentualny, trzeci mecz w niedzielę o tej samej porze, również w stolicy Pomorza.
Indykpol AZS Olsztyn - Trefl Gdańsk 2:3 (25:16; 26:24; 26:28; 23:25; 12:15)
Indykpol AZS Olsztyn: Woicki, Hadrava, Kochanowski, Zniszczoł, Andfringa, Rousseaux i Żurek (libero) oraz Pliński, Buchowski, Kańczok, Makowski
Trefl Gdańsk: Sanders, Schulz, Nowakowski, McDonell, Mika, Szalpuk, Olenderek (libero) oraz Gunter, Kozłowski i Majcherski (libero)
MVP: Artur Szalpuk
Monika Breńska
Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz