W czwartek przedstawiciele Biura Rzecznika Praw Obywatelskich przekazali kolejne informacje na temat funkcjonowania Zakładu Karnego w Barczewie. Podczas rozmów indywidualnych pracownika Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur (KMPT) z więźniami doszło do sytuacji, w której jego bezpieczeństwo mogło być zagrożone, a dobre imię i dotychczasowa nieposzlakowana opinia zostały wystawione na szwank. Do sytuacji miało dojść w trakcie kontroli placówki, którą przeprowadzono w dniach 17-20 października 2022 r.
Kontrolujący z KMPT, chcąc opuścić pomieszczenie monitorowane w oddziale dla tzw. osadzonych niebezpiecznych, w którym przeprowadzał rozmowy z więźniami, przez ponad 15 minut bezskutecznie oczekiwał na reakcję funkcjonariuszy.
Pracownik KMPT sygnalizował konieczność opuszczenia pomieszczenia nie tylko za pomocą instalacji przyzywowej, lecz także wykonując wymowne gesty w kierunku kamery je monitorującej. Funkcjonariusze otworzyli pomieszczenie dopiero po 15 minutach od pierwszego użycia instalacji przyzywowej. Znajduje to potwierdzenie w zapisach z monitoringu pomieszczenia.
W rezultacie takiego zachowania funkcjonariuszy pracownik KMPT został zmuszony do oddania moczu w pomieszczeniu, w którym przebywał. Łączny czas, który spędził w tym pomieszczeniu, prowadząc rozmowy z więźniami, wyniósł ok. 100 minut.
- czytamy w komunikacie.
Ten sam pracownik dzień przed incydentem miał uzyskać od jednego z więźniów informację o stosowaniu przez strażników więziennych tortur, m.in. podtapiania. W związku z tym kontrolujący przejrzał nagrania monitoringu. Zebrane dowody wskazywały na uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa i 7 listopada 2022 r. zostało złożone zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu stosowania tortur przez funkcjonariuszy SW z Barczewa.
Strażnicy z działu ochrony mieli uzyskać także informację, że kontrolujący z KMPT posiadał dokładne informacje dotyczące stosowanych w zakładzie tortur, a ich wizyta miała na celu zebranie dowodów.
Można przypuszczać, że długotrwały brak reakcji funkcjonariuszy Służby Więziennej miał na celu podać w wątpliwość zasadność ustaleń poczynionych w sprawie więźnia, poprzez próbę przypisania pracownikowi KMPT odpowiedzialności za wspomniane zdarzenie i zdyskredytowania go.
Przemawia za tym też fakt, że w sprawie tego incydentu SW złożyła zawiadomienie do prokuratury, żądając wszczęcia postępowania karnego wobec pracownika KMPT. Co więcej, ta decyzja została podjęta już po skierowaniu przez Biuro RPO zawiadomienia w sprawie więźnia.
- informują przedstawiciele RPO.
Według nich, chronologia działań strażników więziennych świadczy o tym, że brak reakcji na wezwania kontrolującego było reakcją na złożenie przez RPO zawiadomienia do prokuratury.
Zdaniem RPO funkcjonariusze SW, nie reagując na wezwania pracownika KMPT, nie tylko spowodowali ewidentne zagrożenie jego bezpieczeństwa, ale też go poniżyli. Europejski Trybunał Praw Człowieka za poniżające traktowanie uznaje takie, które ma na celu wywołanie u poddanej mu osoby uczucia strachu, udręczenia i niższości, a w efekcie doprowadzenie do jej upokorzenia.
W związku z tym Rzecznik Praw Obywatelskich, Marcin Wiącek zwrócił się do ministra sprawiedliwości z wnioskiem o zbadanie tej sprawy.
W czwartek odbyła się konferencja prasowa Marcina Wiącka w tej sprawie. Na początek rzecznik krótko omówił raport, z którego wynika, że w ZK w Barczewie mogło dojść do torturowania osadzonych. Przedstawiciele KMPT ustalili, że z dużym prawdopodobieństwem niektórzy strażnicy zastraszają więźniów, stosują represje, przemoc fizyczną i słowną. Osadzeni mają być wyciągani z celi, doprowadzani do pomieszczeń niemonitorowanych, gdzie następnie mają być bici, obrażani, zastraszani, podduszani, a nawet podtapiani (tzw. waterboarding). Informowaliśmy o tym w artykule: Podduszanie, podtapianie i pobicia. W Zakładzie Karnym w Barczewie mogło dochodzić do torturowania więźniów.
Następnie Wiącek odniósł się do sprawy zachowania strażników, którzy nie otworzyli na czas celi, mimo że kontrolujący wskazywał taką potrzebę. Według RPO, doszło nie tylko do poniżenia pracownika, ale także do stworzenia sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa.
- W tej chwili sprawa jest wyjaśniana przez służbę więzienną. Liczę na właściwą współpracę w tym zakresie. Sprawa jest także przedmiotem postępowania w prokuraturze. Chciałbym podkreślić, że ani RPO, ani KMPT nie jest organem posiadającym kompetencje do prowadzenia czynności dochodzeniowo-śledczych – wyjaśnił Marcin Wiącek.
Następnie głos zabrał zastępca RPO, Wojciech Brzozowski, który zaznaczył, że sprawa nie może być wyjaśniana wyłącznie przez nich, ale także przez prokuraturę i niezależny sąd.
- Nie chodzi tylko o słowo przeciwko słowu, ale są silne poszlaki w postaci zapisu monitoringu. Po drugie, chodzi o ustalenia osób, które nie są łatwowiernymi wizytatorami, tylko mają przeszkolenie fachowe, a po trzecie, mamy głębokie przekonanie, że w tej sprawie będzie ciąg dalszy. Od czasu publikacji raportu zaczęły do biura napływać także inne sygnały od osób, które chcą się z nami podzielić swoimi złymi doświadczeniami związanymi z pobytem w tej konkretnej placówce – wytłumaczył Brzozowski.
Na zakończenie Marcin Wiącek dodał, że zgłoszenia na temat działalności placówki napływają z całej Polski, ale postępowanie dotyczy wyłącznie barczewskiej jednostki.
W ZK w Barczewie jest 746 miejsc dla osadzonych. W momencie kontroli w placówce przebywało 708 więźniów. Jest to jednostka przeznaczona dla mężczyzn odbywających karę po raz pierwszy oraz recydywistów penitencjarnych.
Komentarze (30)
Dodaj swój komentarz