W najgorszej sytuacji są rodzice uczniów idących do pierwszej klasy. I tu bez różnicy czy jest to szkoła podstawowa, gimnazjum czy liceum - dzieci dostają rozpiski całkiem nowych podręczników. Nie ma więc możliwości odkupienia książek od dzieci ze starszych klas. Zdarza się, że przeciwni wprowadzaniu nowych podręczników są również nauczyciele. Oni także muszą dostosowywać się do nowych - często różniących się od starych jedynie ilustracją – podręczników. Takie sprzeciwy to niestety rzadkość.
Nie ilość książek, które trzeba kupić, a ich cena stanowi największy problem. Ta z roku na rok jest coraz wyższa. Tak jest w przypadku książek do nauki języka angielskiego, które należą do najdroższych na rynku. Za komplet trzeba zapłacić nawet około 100 złotych. Warto dodać, że wyprawka to nie tylko podręczniki. W jej skład wchodzą jeszcze przybory szkolne, które także do najtańszych nie należą. Rodzice załamują ręce, zadłużają się, bo książki kupić muszą. Dodatkowo wraz z początkiem roku, rodzic powinien opłacić komitet rodzicielski, ubezpieczenie, a często i tak zwane ''klasowe''. Miejskie Ośrodki Pomocy Społecznej i władze Gmin oczywiście oferują najbiedniejszym rodzicom pomoc w zakupie wyprawek.
Rodzice mogą składać wnioski o dofinansowanie do zakupu podręczników. Taką pomoc oferuje rządowy program Wyprawka szkolna 2010. W ramach projektu pomoc na zakup podręczników mogą otrzymać rodzice uczniów klas I – III szkół podstawowych, II klasy gimnazjum i szkół artystycznych, jeśli dochód rodziny nie przekracza kryterium dochodowego, które wynosi 351 zł w przeliczeniu na osobę w rodzinie.
Jest to kropla w morzu potrzeb. Rodzice, którym dofinansowanie się nie należy (bo dochód na osobę w rodzinie jest o choćby dwa złote wyższy niż ten wymagany) muszą radzić sobie sami. A do 1 września coraz bliżej...
Komentarze (2)
Dodaj swój komentarz