Jeszcze przed wyborami samorządowymi – niemal pewne było, że w drugiej turze spotkają się dwaj kandydaci na prezydenta miasta Olsztyna: Czesław Jerzy Małkowski i Piotr Grzymowicz. Tak też się stało. Mieliśmy wybór pomiędzy seksaferą a nieudolną polityką inwestycyjną miasta, której symbolem stał się dla mieszkańców projekt tramwajowy.
Pora na powyborczą refleksję i przywołanie do tablicy tych wszystkich olsztynian, którzy – jak się okazuje – swoimi głosami dali ciche przyzwolenie na kompromitację Olsztyna, jako miasta, które zapomniało już o głośnej na całą Polskę seksaferze.
Nie nam oceniać, czy były prezydent Olsztyna Czesław Jerzy Małkowski rzeczywiście molestował i zgwałcił urzędniczkę ratusza (o co jest oskarżony – red.), jednak ocenie warto poddać moralność nas samych – olsztynian, którym nie przeszkadzało, że ich prezydent okazał ''swoją słabość'' na wieży ratuszowej – a owoc tej słabości widzieliśmy wszyscy na fotografiach sporządzonych przez kobietę, która teraz oskarża go o molestowanie.
Olsztynianie swoimi głosami pokazali, że osoba publiczna ich zdaniem nie musi brać odpowiedzialności za godne reprezentowanie miasta i mieszkańców. A może głosując na Małkowskiego olsztynianie kierowali się emocjami i niechęcią do rządów Grzymowicza – w myśl zasady '' na złość mamie odmrożę sobie uszy''. Jeśli tak – to przed nami spora lekcja do odrobienia. Lekcja demokracji i odpowiedzialności, wciąż wielu z nas zapomina chyba o mocy głosu wrzuconego do wyborczej urny.
Komentarze (12)
Dodaj swój komentarz