Sprawa północnej obwodnicy Olsztyna ciągnie się już od wielu lat. Tego, że jest potrzebna, nikt nie kwestionuje. Wciąż nie można jednak znaleźć takiego jej przebiegu, który satysfakcjonowałby wszystkich uczestników tego przedsięwzięcia – czyli inwestora: Główną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad oraz beneficjentów: mieszkańców Olsztyna i mieszkańców Dywit. Ci pierwsi liczą pieniądze, które trzeba będzie wydać na zbudowanie nowej trasy, ci drudzy dbają o to, by nie wytyczono im drogi ekspresowej tuż za domem.
W środę, 23 marca, program Telewizji Polskiej „Głos regionów” nadawano spod Urzędu Gminy w Dywitach, prosząc o zabranie głosu liderów lokalnych władz oraz mieszkańców gminy. Przedstawiciele GDDKiA nie mogli przybyć. Wykonawca projektu obwodnicy nawet nie odpowiedział na zaproszenie wystosowane przez TVP.
Dywitczanie oprotestowują rozwiązanie zaproponowane przez projektantów obwodnicy – po jednym pasie ruchu w każdą stronę. To zdecydowanie nie wystarczy, kiedy, jak stwierdził wójt Daniel Zadworny: — Pomiary natężenia ruchu na drodze 51 w kierunku Dobrego Miasta wykazują nawet 25 tysięcy pojazdów na dobę.
Jednak zdaniem rzecznika GDDKiA natężenie ruchu pojazdów jest na tym kierunku kilkakrotnie mniejsze i dlatego zostało zaproponowane właśnie takie rozwiązanie. Jeżeli przyjęto by je do realizacji, Olsztyn musiałby wydać 350 mln zł – których nie ma – na sfinansowanie kilkukilometrowego odcinka jednopasmowej drogi przechodzącego przez miasto. — Chcemy być traktowani tak samo, jak inne miasta, wokół których GDDKiA zbudowała obwodnicę sfinansowaną w całości ze środków publicznych – podkreślił prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz.
- Konsekwentnie popieramy budowę wariantu „zewnętrznego” - czyli usytuowanego poza obszarem zabudowanym. Te warianty bliżej Olsztyna niczego nie rozwiązują - dodał Wojciech Giecko, wójt gminy Jonkowo, przez tereny której będzie także przebiegać obwodnica.
Od lewej: wójt gminy Jonkowo Wojciech Giecko, prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz i wójt gminy Dywity Daniel Zadworny
Jednak to nie wyłącznie o jedno- czy dwujezdniową drogę chodzi w tym konflikcie. Drugi zarzut wobec propozycji GDDKiA jest znacznie cięższego kalibru. — Projektanci powinni wziąć Słownik Języka Polskiego i przeczytać, co znaczy słowo: „obwodnica” – zauważył mieszkaniec Ługwałdu, Przemysław Morawski. — Przełożenie drogi 51 do środka naszej miejscowości, które spowoduje przecięcie jej całkowicie na pół, wydaje się być całkowitym absurdem. — Zaproponowany przez GDDKiA wybór tras przebiegu obwodnicy przez Dywity jest wyborem całkowicie pozornym – dodała Paulina Zalewska-Wójcik, sekretarz gminy. — Zaproponowane rozwiązania są praktycznie niedopuszczalne. One w istotny sposób ograniczają możliwości zabudowy oraz niszczą to, co już powstało.
Kiedy wytyczy się już na mapie przebieg nowej drogi, trzeba uzyskać od Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska tak zwaną decyzję środowiskową, która stwierdza, iż nowy obiekt nie zaburzy funkcjonowania lokalnych społeczności oraz nie zaszkodzi miejscowej przyrodzie. W roku 2012 RDOŚ w Olsztynie nie wydała pozytywnej decyzji, ponieważ zaproponowane wtedy przez GDDKiA warianty trasy obwodnicy Olsztyna bezceremonialnie „cięły na pół” tzw. jednostki osadnicze, czyli obszary zamieszkałe przez ludzi. — Nie powtarzajmy tego błędu po raz drugi – nawoływał podczas środowej debaty wójt gminy Dywity Daniel Zadworny. Zwrócił także uwagę, że zaproponowany w październiku „optymalny wariant zachodni”, ekspresowa droga O1D3 omijająca Dywity w bezpiecznej odległości, nieoczekiwanie „zniknął bez śladu”. A obecnie proponowane rozwiązania, w liczbie kilkunastu, dość bezceremonialnie wcinają się w tkankę urbanistyczną Dywit.
Takie same zastrzeżenia mają mieszkańcy pozostałych miejscowości gminy. Grażyna Binek z Różnowa mówiła z oburzeniem o „poszatkowaniu” wsi przez umieszczenie w jej środku węzła komunikacyjnego. Zwróciła uwagę, że zaproponowany obecnie „wariant wschodni” trasy ma przebiegać przez sam środek obszaru chronionego krajobrazu Doliny Środkowej Łyny. — Zamiast włączać Różnowo komunikacyjnie, proponowane rozwiązanie skutecznie odetnie tę największą wieś gminy Dywity od jej centrum. Bogumiła Brewka wskazała także na fakt, że i ona, i wielu jej sąsiadów przeprowadziło się na ubocze gminy, żeby mieszkać w ciszy i spokoju. — Z tych zielonych płuc gminy Dywity korzystają także mieszkańcy Olsztyna – podkreśliła.
— Ta obwodnica nic nam nie da, skoro wszystkie zaproponowane warianty zachodnie kończą się w alei Wojska Polskiego – dodał kolejny mieszkaniec wsi, Andrzej Zakrzewski.
Po zakończeniu debaty pod urzędem gminy poprosiłem o wypowiedź wójta Dywit Daniela Zadwornego oraz dwóch mieszkańców Dywit.
— Budując się tutaj w 2012 roku chcieliśmy „odskoczyć” 1200 m od głównej drogi. A teraz będę miał tę drogę za oknem – powiedział Tomasz Widawski, mieszkaniec ulicy Polnej. — A poza tym puszczenie jej tędy zakorkuje jeszcze bardziej i tak już nieprzejezdne w godzinach szczytu ulice w Olsztynie: Wojska Polskiego, Sybiraków i Artyleryjską. A, i jeszcze wiadukt przy rondzie Bema i tak już się sypie i jest do wymiany. On nie wytrzyma takiego natężenia ruchu. Nie wiadomo też w jakim celu projektowana trasa miałaby rozcinać jedyny duży kompleks leśny w okolicach Dywit, biegnący wzdłuż Łyny i jeziora Mosąg. Spowoduje to bezpowrotne zniszczenie tego cennego terenu wypoczynkowego.
— To ma być „obwodnica Dywit” a nie „obwodnica przez Dywity” – dodał sąsiad pana Tomasza, Arkadiusz Ciecierski. — Taka droga, jaką proponują projektanci: od Słup, przez Kieźliny, Jagiellońską, Track, Leonharda owszem, przydałaby się jako trakt uzupełniający układ komunikacyjny miasta. Pomogłaby wtedy dojechać na Jaroty, szczególnie w godzinach szczytu. Nie byłaby to jednak przecież wtedy żadna obwodnica. Ten wielki ruch tranzytowy trzeba zdecydowanie wyprowadzić z miasta. Sytuacja na wschodzie w końcu się unormuje i wtedy ruszy znowu handel z Kaliningradem. I te wszystkie TIR-y muszą mieć wtedy możliwości bezpiecznego ominięcia Olsztyna. A poza tym po to wydawaliśmy majątki życia, żeby mieszkać z dala od drogi, na łonie przyrody. I teraz mają nam pod domem zbudować obwodnicę, która niczego nie rozwiązuje? Jest to chore.
Wójt Zadworny zwrócił uwagę, że już teraz firmy pracujące w dywickiej Strefie Przedsiębiorczości mają kłopoty z dostarczeniem swojej produkcji do odbiorców, co ich zatem czeka po wprowadzeniu zmian? — Proponowany układ ma być taki, że stara trasa 51 zostanie zablokowana w okolicach klasztoru karmelitanek. I producent wywożący swoje wyroby ze strefy będzie musiał przejechać przez Dywity do węzła w okolicy Osiedla Sterowców i potem jechać z powrotem na północny-wschód. Czy jest w tym jakiś sens? Albo ma być obwodnica, albo ma jej nie być.
Mieszkańcy powiatu olsztyńskiego licznie przybyli na spotkanie z dziennikarką TVP
W spotkaniu uczestniczyli m.in. wójtowie gminy Jonkowo i gminy Dywity oraz prezydent Olsztyna
Łukasz Czarnecki-Pacyński
Komentarze (62)
Dodaj swój komentarz