Miejsce, w którym odbyła się konferencja, nie zostało wybrane przypadkowo. Lewica - jak rozpoczął przemówienie Zandberg - od długiego czasu wspierała znajdujących się w sporze z władzami miasta olsztyńskich urzędników.
- Chcemy rozwiązań systemowych - mówił polityk. - W pierwszej kolejności pensje od zaraz podnieść o 20 procent. Trzeba wprowadzić automatyczny mechanizm corocznej waloryzacji.
Kolejnymi postulatami, mającymi poprawić jakość pracy, są wzmocnione inspekcje pracy, aby "kodeks pracy był w końcu przestrzegany". Lewica opowiada się także za usunięciem tzw. śmieciówek, czyli umowy-zlecenia oraz umowy o dzieło.
- Jeżeli taka umowa zostanie podpisana niezgodnie z obowiązującym prawem, to automatycznie powinna zostać zawarta umowa o pracę - wyjaśniał Zandberg. - Trzeba ucywilizować rynek pracy.
Głos zabrał także Bartosz Grucela, numer 2 na olsztyńskiej liście Lewicy, działający w zarządzie krajowym partii Razem. Kontynuował on wypowiedź Zandberga, przytaczając przykłady problemów płacowych, zwłaszcza w województwie warmińsko-mazurskim.
- Niecały tydzień temu mówiłem państwu o proteście maszynistów, którzy rozpoczęli akcję strajkową po tym, jak marszałek województwa nie zgodził się na podwyżkę płac - mówił. - Na szczęście władze województwa poszły po rozum do głowy. Szkoda tylko, że potrzeba było do tego kampanii wyborczej, by takie porozumienie zostało zawarte.
Grucela uderzył w prezydenta Olsztyna, Piotra Grzymowicza. Według działacza, gdyby wystartował on w wyborach, urzędnicy z ratusza i pracownicy MOPS dawno otrzymaliby podwyżki. Mówił także o projekcie skrócenia czasu pracy z 40 do 35 godzi miesięcznie z zachowaniem tego samego wynagrodzenia.
W trakcie konferencji głos zabrali pozostali przedstawiciele Lewicy. Znajdująca się w regionalnym zarządzie partii Lewica Razem Małgorzata Matuszewska-Boruc mówiła o koniecznych podwyżkach dla pracowników zatrudnionych w kulturze, a Łukasz Michnik z Nowej Lewicy opowiadał o pomyśle wprowadzenia płatnych staży.
Komentarze (18)
Dodaj swój komentarz