Tuławki to malownicza miejscowość w gminie Dywity. W centrum znajduje się kościół ze starą, drewnianą wieżą, sklep i urząd gminy. Przejeżdżają tędy autobusy linii D3 z Dobrego Miasta do przystanku „Olsztyn Ogrody”.
Kilometr dalej od lat miał trwać koszmar zwierząt. Niewielki domek, gdzie na co dzień mieszka Stefan Ł. stoi tuż przy gruntowej drodze prowadzącej do miejscowości Radosty. Na podwórzu stoi kilka wraków samochodów. Kolejne znajdują się z drugiej strony, upchnięte między wystające drzewa, jakby ukryte przed światem. Bije od nich niemożebny smród. Trudno dojrzeć, co skrywa się za brudnymi szybami. Niektóre jednak mają uchylone drzwi. Są tam śmieci, trawa czy zwierzęce odchody.
– Od lat trwał tutaj koszmar zwierząt. Psów miał pewnie dziesiątki. Zawsze, gdy tamtędy przejeżdżałem, psy wręcz ujadały. Wyzywał te psy i nie wiadomo jeszcze, co im robił. Zdarzało się, że któryś z psów wybiegał na drogę. Były agresywne w stosunku do ludzi. Niektóre biegły za rowerem i gryzły koła – powiedział w rozmowie z nami Karol (imię na prośbę rozmówcy zostało zmienione).
Z relacji rozmówców wynika, że Stefan Ł. przed laty hodował także świnie wietnamskie.
– Pamiętam, że ze cztery lata temu miał takie stado. Biegały luzem. Któregoś razu jechałem tamtędy na rowerze. Raptem jedna ze świń wyskoczyła z krzaków wprost na mnie! Ale wywinąłem orła – stwierdził Paweł, jeden z sąsiadów (prawdziwe imię i nazwisko do wiadomości redakcji).
Z kolei Tomasz (imię również zmienione), były sąsiad, który wyprowadził się z Tuławek, opowiedział o jeszcze bardziej mrożących krew w żyłach historiach.
– Psy były bardzo agresywne. Codziennie wypuszczał je na noc, aby coś sobie zjadły. Czasami, jak się napił, to puszczał je w dzień. Wszystko co dopadły, zagryzały, nawet te świnie, które hodował. A on się z tego cieszył – powiedział.
I dodał, że zgłaszał postępowanie Stefana Ł. już wielokrotnie. Pierwsza interwencja miała miejsce w 2018 roku po tym, jak do Tuławek przyjechała telewizja. Jeszcze przed interwencją, miał zabić większość zwierząt i zakopać je na terenie posesji.
Pozostałe przy życiu psy trafiły do schroniska w Tomarynach. Gdy Stefan Ł. został wypuszczony z aresztu, pojechał do schroniska i miał z siekierą w ręku grozić pracownicy.
Zresztą Tomasz przyznał, że właściciel psów był agresywny w stosunku do innych ludzi.
– Wprowadzając się do Tuławek od sąsiadów usłyszeliśmy różne historie o tym człowieku. Potrafił zaatakować zza krzaków. Rzucać cegłami. Okoliczni mieszkańcy siedzieli cicho, bo się go bali. Ten człowiek chodził do sklepu z najgroźniejszym psem i siekierą w ręku – dodał jego były sąsiad.
Jedna z mieszkanek wsi stwierdziła, że Stefan Ł. stronił od ludzi. Zauważyła także, że nie nadużywał alkoholu.
– To dziwny człowiek. Nie ma tutaj ani przyjaciół, ani znajomych. Taki samotnik. Mieszkał na uboczu w ciężkich warunkach. Wydawał się straszny, tym bardziej, że jego zachowanie i język, jakim mówił w sklepie, było nieodpowiednie – przyznała.
Czy mężczyzna gdzieś pracował? Kiedyś jeździł na rynek sprzedawać towary. Ostatnio prawdopodobnie nie pracował.
– Codziennie go widywałem w jego altance. Wydaje mi się, że nie pracował – stwierdził Tomasz.
23 listopada wolontariusze z OTOZ Animals Inspektorat w Olsztynie w asyście policjantów i strażników miejskich weszli na teren posesji mężczyzny.
Dziś Otoz Animals Olsztyn przy współpracy z policją, strażą miejską, pracownikami gminy, przy pomocy dwóch schronisk i lekarza weterynarii odebrali 14! psich nieszczęść i to była ostatnia chwila przed śmiercią głodową. "Opiekun" został zatrzymany i zostanie mu postawiony zarzut znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem.
– możemy przeczytać we wpisie w mediach społecznościowych.
Psy trafiły do schronisk w Tomarynach i Olsztynie.
61-latek usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu za to kara do 5 lat pozbawienia wolności. Oprócz tego otrzymał policyjny dozór, ma również zakaz trzymania zwierząt. Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa Olsztyn-Północ.
Zapytaliśmy oficera prasowego Komendy Miejskiej Policji i rzecznika prasowego Straży Miejskiej w Olsztynie, czy Stefan Ł. w przeszłości przejawiał również agresję w stosunku do ludzi. Czekamy na odpowiedź.
Komentarze (8)
Dodaj swój komentarz