Piątkowa akcja stanowiła dołączenie polskich rolników do protestujących w innych krajach Europy. Podobne blokady trwają m.in. w Niemczech, Hiszpanii, Portugalii, Czechach czy na Łotwie. W ostatnich dniach na ulice Brukseli wyjechało ponad 1000 ciągników, blokując ruch w stolicy Belgii w czasie spotkania przywódców UE.
Na terenie Warmii i Mazur akcje protestacyjne zaplanowane zostały w połowie powiatów. Rolnicy zablokowali drogi w takich miejscowościach jak Gołdap, Olecko, Węgorzewo, Pisz, Mrągowo, Działdowo, Lidzbark Warmiński, Elbląg czy Olsztyn. Pełną listę miejscowości, w których protestowali rolnicy znaleźć można w artykule Uwaga na utrudnienia. Rolnicze protesty na Warmii i Mazurach.
Protestujący rolnicy zablokowali rondo na drodze S16 przy wylotówce z Olsztyna (ul. Sielska). Protestujących rolników - aby wysłuchać ich postulatów - odwiedziła redakcja portalu Olsztyn.com.pl.
- Nie zgadzamy się z polityką UE, z napływem zboża z Ukrainy. Żądamy przywrócenia kontyngentu, przywrócenia cła na produkty rolne z Ukrainy, a to cło musi narzucić Unia - mówił przewodniczący zgromadzenia, Mateusz Kępka.
W trakcie rozmowy padło także pytanie o działania obecnego rządu. Tutaj przedstawiciel protestujących rolników zaznaczył, że nie można od obecnego, 60-dniowego rządu wymagać tego, czego od kilkuletniego gabinetu Morawieckiego.
- Oczywiście żądamy, by pracowali nad naszymi postulatami jak najszybciej, ale nie da się tego zrobić w ciągu 60 dni. Poprzednio rządzący część robili, części nie robili. Nowy rząd musi się w to wdrożyć. Nie bronię żadnego, ale moim zdaniem nie można od nowego rządu tyle wymagać - wyjaśniał rolnik.
Głównym powodem protestów jest polityka Unii Europejskiej. Regulacje, które wprowadza Bruksela miałyby zaszkodzić rolnikom na terenie całej Unii, co otworzyłoby drogę dla towarów z Ukrainy. Jako przykład Kępka podaje politykę ugorowania, która doprowadzić miałaby do tego, że z terenów rolniczych na terenie UE "odłogiem" leżałyby tereny wielkości Polski.
- Nam się mydli oczy, że możemy w tym roku odstąpić od tego ugorowania. Ale nie możemy zasiać tego czym chcemy, tylko rośliny bobowate jak łubin, groch, bób - mówił przedstawiciel protestujących.
Na protest przybył także Piotr Lisiecki, prezes Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz. Ostatnio jednak bardziej kojarzony jest z polityką - jako prominentny działacz Konfederacji w regionie, otwierający listę do Sejmu tego ugrupowania w trakcie ostatnich wyborów. Tak też zapamiętali go protestujący rolnicy, którzy dostrzegli flagi ugrupowania na proteście, przerwali wypowiedź Lisieckiego dla portalu Olsztyn.com.pl i prosili o opuszczenie zgromadzenia [sytuację widać na filmie pod artykułem].
- Widzieliśmy już wcześniej, że udzielał wywiadów, były flagi Konfederacji, robił sobie zdjęcia na tle rolników, my tu zaznaczaliśmy że to jest protest apolityczny - tłumaczył Kępka. - Nie chcemy tutaj Konfederacji, nie chcemy PiSu, Platformy, PSLu i tak dalej.
Minister rolnictwa i rozwoju wsi Czesław Siekierski (PSL) stwierdził, że protest rolników jest w jak najbardziej "słusznej sprawie", a piątkową akcją nie działali tylko w swoim imieniu, ale także w imieniu konsumentów.
- Rolnicy wiedzą jak produkować, nie pouczajmy rolników, wsłuchajmy się w głos - mówił w sejmie minister. - Chcą zabezpieczyć żywność dla społeczeństwa, stąd te ich działania są bardzo racjonalne.
Szef resortu zapowiedział także, że przedstawiciele MRiRW będą jeździć na spotkania z protestującymi rolnikami, aby "prowadzić dalej dialog".
Wiceminister rolnictwa Stefan Krajewski zaznaczył, że zaległości spowodowane zaniedbaniami przeciwników są nadrabiane, choć trochę to potrwa. Zgodził się także z przedstawicielami samorządu rolniczego, że obecnie obowiązujące regulacje muszą zostać uproszczone - zwłaszcza te, które funkcjonują na poziomie krajowym.
Komentarze (44)
Dodaj swój komentarz