Olsztyn do tej pory kojarzył się głównie z branżą turystyczną i przemysłem meblarskim. Włodarze miasta chcą jednak zmienić ten stan rzeczy. Pod koniec ubiegłego roku samorządy Olsztyna, Elbląga i województwa zorganizowały w Warszawie spotkanie biznesowe, którego celem było przekonanie zaproszonych gości o potencjale gospodarczym największych miast regionu.
Stolicę Warmii i Mazur reprezentował prezydent Piotr Grzymowicz, który mówił m.in. o lokalnym rynku pracy, niskiej stopie bezrobocia, bazie kształcenia - zarówno zawodowego, jak i akademickiego. Przedstawiał, jakie firmy już zainwestowały w stolicy Warmii i Mazur oraz o informował o wsparciu jakiego mogą spodziewać się potencjalni inwestorzy.
- Mamy odpowiednią ilość powierzchni biurowych, 40 tys. mkw. Cena za metr kwadratowy to od 9 do 11 euro, a więc dużo taniej niż w innych miastach - deklarował prezydent. - Ponadto Uniwersytet Warmińsko-Mazurski ma prawie 30 tys. dobrze przygotowanych studentów chętnych do pracy, kreatywnych i ze znajomością języków obcych. Liczymy, że branża BPO (Business Process Outsourcing - dop. autor) na pewno będzie się u nas rozwijała.
Aktualnie w stolicy Warmii i Mazur działają już dwie duże firmy z branży BPO. Mowa tutaj o Citi Service Center i szwedzkim Transcomie, które łącznie zatrudniają około półtora tysiąca osób. Rusza też inna firma z branży BPO.
- Jest to firma mała, dopiero rozpoczynająca swoją działalność w tej branży, z Irlandii. Obszar jej działalności to m.in. rozliczanie przelotów pasażerskich - mówi prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz.
Dość sceptycznie do tego typu miejsc pracy podchodzą jednak mieszkańcy Olsztyna. Uważają bowiem, że praca w branży outsourcingowej to praca dla studentów, za niewielkie pieniądze, a rotacja pracowników w takich miejscach jedynie pokazuje, że nie jest to praca marzeń.
Komentarze (3)
Dodaj swój komentarz