Czasu było mało, bo „humanitarny konwój” z żywnością, lekarstwami, ciepłą odzieżą, kocami i tym podobnymi akcesoriami potrzebnymi głodnym i zmarzniętym ludziom czekającym na wpuszczenie do Polski, odjeżdżał do Dorohuska już o 10. Nie było więc mowy o jechaniu na jakieś zakupy. Wziąłem tylko z domu ciepłą kurtkę zimową, koc oraz termos - o które m.in. prosili organizatorzy zbiórki i popędziłem na ul. Grunwaldzką. Tam, na zapleczu indyjskiej restauracji Tandoor House trwała akcja zbierania i segregowania darów przywożonych przez Olsztynian.
- Na ten pomysł wpadliśmy w piątek popołudniu, daliśmy ogłoszenie w mediach społecznościowych, a teraz efekt przechodzi nasze najśmielsze oczekiwania - opowiadała właścicielka restauracji, pani Urszula Sharma. Na niewielkim placyku piętrzyły się stosy zgrzewek z butelkami wody pitnej, środków czystości, jak ręczniki i papier toaletowy, worki z ciepłą odzieżą oraz kocami czy też śpiworami przyniesionymi przez ofiarodawców, a także duże ilości jedzenia zapakowanego tak, by przetrwało trudy wielesetkilometrowej podróży samochodem.
Dlaczego będą wieźli to akurat do Dorohuska? - Znalazłam wczoraj w mediach społecznościowych, że poszukują tam Food Trucka i tak to się zaczęło - dodała pani Urszula. - Nasz pracuje tylko w sezonie letnim, teraz użyczymy go więc chętnie. A ponieważ jest dosyć duży, to możemy coś jeszcze zabrać, żeby nie jechać na pusto. Zawieziemy im wszystkie produkty pierwszej potrzeby, bo oni, uciekając z domu przed wojną nie mogli zabrać ze sobą zbyt wiele. I dlatego ich możliwość przetrwania w Polsce zależy od naszej pomocy. Ważnym wyposażeniem Food Trucka są tak zwane taborety gazowe, pozwalające ugotować wielki, 70-litrowy gar zupy. Pomogli tutaj inni olsztyńscy restauratorzy, wypożyczając ten cenny sprzęt, kiedy przeczytali na Facebooku, że jest potrzebny.
I dodała: - Hurtownia, która użyczyła nam samochód dostawczy, który z nami jedzie, zasponsorowała także wędliny i konserwy za ponad 5 tysięcy złotych. Nasi przyjaciele uruchomili wczoraj zbiórkę na portalu Zrzutka i w 12 godzin zebraliśmy ponad 20 tysięcy złotych. Mamy więc środki na miesiąc gotowania posiłków w Dorohusku. Wielu restauratorów, nie tylko z Olsztyna, zadeklarowało pomoc w obsłudze tych stanowisk do gotowania, będą tam się więc mogły wymieniać kolejne „załogi kucharskie”.
W sobotę wyruszyły na granicę trzy pojazdy: wspomniany wyżej Food Truck, samochód dostawczy oraz wyładowany po brzegi darami od olsztynian bus. - Czy nasza akcja okaże się jednorazowa, czy też trzeba będzie ją powtórzyć, okaże się tam, na miejscu - deklaruje pani Urszula.
Całe przedsięwzięcie zostało obmyślone w najdrobniejszych szczegółach. - Czekają tam nas ludzie, którzy odbiorą przywiezione przez nas dary i zajmą się przekazaniem ich uchodźcom, mamy także zapewniony nocleg po tej długiej trasie. Ci ludzie, to spontanicznie zawiązana grupa tamtejszych mieszkańców, którzy chcą pomóc ludziom w potrzebie. Na zdjęciach z przejść granicznych widać całe rodziny, często z małymi dziećmi na rękach, którym udało się dotrzeć do zbawczej Polski. Teraz ich możliwość przetrwania zależy bardzo od naszej pomocy - podsumowuje pani Urszula Sharma.
Na placu spotkałem panią Elwirę Załogę z Olsztyna, która przyszła z dwojgiem małych dzieci, przynosząc spory zapas różnego rodzaju produktów pierwszej potrzeby. - Podzieliliśmy z mężem wszystko, co mieliśmy w domu na trzy części i dwie zostawiliśmy sobie, a jedną wyślemy na pomoc uchodźcom - opowiada olsztynianka.
A podzielili naprawdę wszystko: - Kurtki, buty, kosmetyki, artykuły higieniczne, artykuły dla dzieci - wszystko to, czego nie mają teraz tamci biedni uciekinierzy na granicy - dodaje moja rozmówczyni. Jej mały synek z własnej woli przekazał swoje pieluchy dla dzieci ukraińskich, które potrzebują ich tak samo, jak on.
Jak czytamy w prasie, prezydent Ukrainy, Wołodymyr Żełeński odrzucił propozycję pomocy w ewakuacji z kraju, zaoferowanej mu przez USA. „Potrzebuję amunicji, nie przejażdżki” - miał oświadczyć podczas rozmowy z przedstawicielami Stanów Zjednoczonych, o czym poinformowała agencja Associated Press. Głowa państwa musi pozostać na swoim posterunku, jednak całe ukraińskie rodziny muszą zadbać o swoje bezpieczeństwo i dlatego na polskich przejściach granicznych oczekują na nie wolontariusze oferujący pomoc w znalezieniu sobie miejsca w Polsce.
Indyjska restauracja to nie jedyne miejsce, w którym zbierano w sobotę dary dla uchodźców.
Studio Aktorskie im. Aleksandra Sewruka przy Tetarze Jaracza w Olsztynie opublikowało na swoim funpage’u zdjęcia pokoju wypełnionego darami uzbieranymi na pomoc dla uchodźców. Podobnie jak w Tandoor House - zbierano koce, śpiwory, pościel, ręczniki, ubrania oraz bieliznę, środki czystości i higieniczne a także podstawę przetrwania w trudnych warunkach: zapałki, świeczki, power banki, baterie oraz telefony komórkowe. A także, oczywiście, zestawy wyposażenia medycznego oraz wszelkie produkty żywieniowe dające się bezpiecznie przewieźć, które nie utracą szybko przydatności do spożycia. Ważnym punktem na liście były tam, m.in. różne pokarmy dla dzieci.
Podobnie Polski Czerwony Krzyż ogłosił zbiórkę darów rzeczowych. Zbiórkę ogłosiło także Caritas Archidiecezji Warmińskiej, które jest gotowe przyjąć 140 osób w Ośrodku Charytatywnym w Rybakach.
Łukasz Czarnecki-Pacyński
Komentarze (32)
Dodaj swój komentarz