Dziś jest: 22.11.2024
Imieniny: Cecylii, Stefana
Data dodania: 2018-08-18 13:12
Ostatnia aktualizacja 2018-08-19 12:24

Redakcja

Olsztynianie zdeklasowali GKS Tychy [ZDJĘCIA, BRAMKI]

Olsztynianie zdeklasowali GKS Tychy [ZDJĘCIA, BRAMKI]
Około 70 kibiców Stomilu udało się do Tych, aby na żywo zobaczyć grę swoich ulubieńców
Fot. Paweł Piekutowski / Olsztyn.com.pl

- Naszym celem jest zagrać skutecznie - mówił przed meczem z GKS-em Tychy szkoleniowiec Stomilu, Kamil Kiereś. I w pełni się to udało, bowiem olsztynianie zaaplikowali gospodarzom aż trzy bramki nie tracąc żadnej.

reklama

Spotkanie z GKS-em Tychy były już czwartym meczem z rzędu, które piłkarze Stomilu rozgrywają na boisku rywala. Wszystko to ze względu na trwające prace budowalne na olsztyńskim obiekcie.

Względem ostatniego, przegranego spotkania z ŁKS-em Łódź, trener "biało-niebieskich" postanowił dokonać w podstawowej jedenastce jednej zmiany - za Dominika Kuna od pierwszych minut zagrał Wołodymyr Tanczyk.

Wprawdzie w pierwszej odsłonie spotkania więcej z gry mieli tyszanie, to jednak piłkarzom Stomilu udało się zdobyć bramkę w ich... pierwszej ofensywnej akcji. W 39 minucie z prawej strony boiska dośrodkował Remigiusz Szywacz, z piłką minęło się dwóch obrońców GKS-u i dość niespodziewanie Wołodymyr Tanczyk znalazł się z piłką tuż przed bramką rywali. Olsztyński pomocnik nie zmarnował wyśmienitej okazji i wyprowadził Stomil na prowadzenie.

Już na początku drugiej części spotkania Stomil mógł podwyższyć prowadzenie za sprawą Michała Górala, jednak zawodnik wypożyczony z warszawskiej Legii przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem gospodarzy.

W 67 minucie olsztynianie zdobyli drugą, dość kuriozalną bramkę. Pomocnik GKS-u Tychy, Keon Daniel, próbując blokować rywala, wybił piłkę w stronę własnego bramkarza. Konrad Jałocha jednak nie doczekał się piłki, bowiem ubiegł go Grzegorz Lech, który następnie minął bramkarza tyszan i wpakował piłkę do pustej bramki rywali.

Wynik spotkania w 71 minucie ustalił Michał Góral. Najpierw strzał Wołodymyra Tanczyka obronił Jałocha, jednak chwilę później piłka trafiła do napastnika Stomilu, który płaskim strzałem bez większych problemów skierował piłkę do siatki rywali.

Kolejne spotkanie, również wyjazdowe, olsztynianie zagrają już w najbliższą środę (godz. 19:10) w Nowym Sączu z miejscową Sandecją. Podopieczni Kamila Kieresia wyjadą na południe Polski już w poniedziałek. W Bełchatowie zaplanowano jednostkę treningową oraz nocleg, a następnie we wtorek wyruszą w dalszą podróż.

GKS Tychy - Stomil Olsztyn 0:3 (0:1)

0:1 - Wołodymyr Tanczyk 39'
0:2 - Grzegorz Lech 67'
0:3 - Michał Góral 71'

GKS Tychy: Konrad Jałocha - Mateusz Grzybek, Marcin Biernat, Daniel Tanżyna, Dawid Abramowicz, Edgar Bernhardt (82' Piotr Giel), Keon Daniel, Jakub Piątek, Łukasz Grzeszczyk, Sebastian Steblecki (59' Maciej Mańka), Kamil Zapolnik

Stomil Olsztyn: Michał Leszczyński - Lukáš Kubáň, Łukasz Sołowiej, Tomasz Wełnicki, Remigiusz Szywacz, Piotr Głowacki, Miłosz Trojak, Marcin Stromecki, Grzegorz Lech (80' Dominik Kun), Wołodymyr Tanczyk (84' Janusz Bucholc), Michał Góral (90' Rafał Śledź)

Żółta kartka: Mateusz Grzybek (GKS)

Sędziował: Piotr Urban (Warszawa)

* * *

Zapis konferencji prasowej:

Ryszard Tarasiewicz, trener GKS-u: - Nikt się nie spodziewał takiego wyniku. Chciałbym wyjaśnić na czym polega atak pozycyjny. Przeciwnik ustawia się na 35, 40-metrze całym zespołem i wtedy trzeba przygotować akcję. Jest to jeden z najtrudniejszych elementów piłki nożnej. W pierwszej połowie robiliśmy to dobrze, było mało prostych strat, strzały z dystansu. Gdyby mnie ktoś zapytał w 30. minucie, czy zejdziemy na przerwę przegrywając jedną bramką, to bym nie uwierzył. Bramki, które dzisiaj straciliśmy, nie powinny mieć miejsca. W każdej sytuacji byliśmy w przewadze w defensywie. Przy stanie 0:2 nie jest łatwo odrobić straty, też nie jest łatwo w takim momencie przy presji publiczności znowu skonstruować akcję w ataku pozycyjnym. Zachowanie moich piłkarzy było odpowiednie, być może kuriozalnie to brzmi przy takim wyniku, ale próbowaliśmy nadal atakować. To był taki ostatni mecz z takimi błędami.

Kamil Kiereś, trener Stomilu: - Dla nas było to bardzo ważne spotkanie z pozycji ostatniego, przegranego meczu w Łodzi z miejscowym ŁKS-em. Po bardzo dobrym spotkaniu z Podbeskidziem kiedy dwa tygodnie temu wygraliśmy 3:1 mieliśmy spore apetyty na wyjazd do Łodzi. Spotkał nas jednak zimny prysznic. Nie do końca zagraliśmy tam tak, jak byśmy chcieli. Dziś, poprzez pracę w mijającym tygodniu, chcieliśmy, aby te piętno gry były wyższe; była skuteczność; aby ujawniła się motoryka w grze. Jesteśmy zadowoleni. Zagraliśmy dobre zawody. Zrealizowaliśmy swoją taktykę. Myślę, że to zwycięstwo mogło być jeszcze wyższe, bowiem mieliśmy dwie bardzo dobre sytuacje Michała Górala. Początek meczu nie był naszym mocnym wejściem. Oczywiście graliśmy stabilnie, ale z perspektywy boiska, pierwsze pół godziny to było swoiste badanie się dwóch drużyn jeżeli chodzi o to, co może się wydarzyć. Bardziej zaatakowaliśmy w ostatnich 15 minutach pierwszej połowy, gdzie zdobyliśmy bramkę. W ostatnich dwóch meczach traciliśmy bramki po wyjściu z szatni i nasze zadanie było również takie, aby sobie z tym mentalnie poradzić. W drugiej odsłonie spotkania kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń. Na niewiele pozwalaliśmy dziś gospodarzom. Brawa dla moich zawodników za realizację założeń. Cieszymy się, ale tak naprawdę myślimy już o kolejnym meczu w Nowym Sączu.

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz


www.autoczescionline24.pl