- Dlaczego uważa pan, że olsztyński dworzec powinien zachować (oczywiście po przebudowie) obecny kształt – pytam Roberta Trabę.
- Przemawia za tym wiele argumentów. Pierwszy to tradycja. Obecny budynek dworca zachowuje w podwójny sposób tradycję, czego nie umiano uszanować, np. w Katowicach i do dziś większość katowiczan żałuje zburzenia dworca, również z lat 70. Obecny dworzec kontynuuje tradycję polskiego modernizmu, a nie krwiożerczego komunizmu, jak chce posłanka Iwona Arent. W 2008 roku w londyńskim Victoria and Albert zorganizowano wystawę „Cold War Modern. Design.(1945- 1970)”. Autorzy wystawy David Crowley i Jane Pavitt spróbowali ukazać zjawisko modernizmu w szerokim kontekście losów Europy, ale ponad „żelazna kurtyną”. Okazało się, że nasz dorobek, którego się często wstydzimy, nie jest emanacją władzy, ale posiada własny, suwerenny język form i wyraża nimi treści wykraczające poza zadekretowane ramy politycznego dyktatu (co zauważyła profesor Ewa Chojecka). Polski modernizm po II wojnie światowej był przede wszystkim kontynuacją dzieła polskich architektów okresu międzywojennego, głównie szkoły lwowskiej. Dziś przywraca mu się zasłużone miejsce w historii polskiej architektury w Katowicach, Warszawie czy Krakowie, itd.
Tym bardziej powinno się dbać o jego zachowanie na dawnych ziemiach zachodnich. Udało się to, np. w Koszalinie, ratując unikalny, pochodzący z lat 60. ratusz. Udane świadectwo polskiego dorobku powinno być nam szczególnie bliskie również w Olsztynie, bo to spuścizna ojców i dziadków współczesnych mieszkańców. Na dworcu osiągamy dodatkową wartość: palimpsest, czyli połączenie zachowanych peronów dworca Allenstein (tego o dziwo chcą wszyscy!) ze współczesną architekturą XX wieku. Burząc stary dworzec, wycinamy polską tradycję powojennego Olsztyna.
Druga odsłona tradycji ma charakter lokalny. To tu urodził się jeden z twórców modernistycznej architektury pierwszej połowy XX wieku: Erich Mendelsohn. Dzięki „Borussii” w 2003 roku udało się odzyskać a następnie po kilku latach, ze wsparciem miasta, przywrócić blask jego pierwszemu projektowi Bet Tahara – żydowskiemu domowi przedpogrzebowemu. Dziś jest to jeden z olsztyńskich emblematów, którym się chlubimy. Czy naprawdę świadomie chcemy zniszczyć nieliczny przykład właśnie modernistycznej architektury?
Prof. Robert Traba
- Zwolennicy szybkiej rozbiórki starego dworca i budowy nowego wraz z galerią handlową. Czy to coś złego?
- Należy odejść od modnej obecnie, ale krótkowzrocznej tendencji „galeryzowania” dworców, czego najgorszym przykładem jest Dworzec Główny w Poznaniu. Często pojawia się kontrargument, że stary dworzec nie będzie dostatecznie nowoczesny. Rzadko zastanawiamy się, czym jest nowoczesność. Najczęściej dajemy się uwieść migotliwym i jakże nietrwałym współczesnym trendom, które ulegają szybkim przemianom i starzeniu się. Nowoczesność jest w głowach. To umiejętność odnalezienia oryginalności na styku tradycji i zmieniających się technologii. Często myślimy tylko o technologii i za „skansen” uznajemy, np. zachowanie wyjątkowości przyrodniczo-kulturowej Warmii i Mazur. Zachowanie dworca to najlepszy przykład zmiany zaściankowości na realnie nowoczesne myślenie.
- W ankiecie zorganizowanej przez władze miasta przytłaczająca większość olsztynian była za szybką rozbiórką starego dworca i budową nowego.
- Ta ankieta była prostym zabiegiem manipulacyjnym. Z sondażu IBRiS wynika, że 91% mieszkańców jest za powstaniem nowego dworca, a — według oceny 82% — obecny dworzec nie stanowi wartości zabytkowej. Manipulacja polega na tym, że nikt przy zdrowych zmysłach nie chce ruiny dworca, która dziś straszy olsztynian i podróżnych z całej Polski. Głos olsztynian byłby prawdziwy, gdyby zestawiono uczciwie dwa konkurujące projekty albo przynajmniej przypomniano pierwotny, a nie ten zrujnowany wygląd dworca.
Głos społeczników(Stowarzyszenia Architektów Polskich, Forum Rozwoju Olsztyna i Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków) wykreowano jako chłopca do bicia. To jest absurd. Przypomnijmy sobie, że to właśnie społecznicy ratowali chociażby Dom Mendelsohna, koszary przy Artyleryjskiej czy tartak Raphaelsohnów – obiekty, z których olsztynianie są dumni. Przymiarki do przebudowy dworca istnieją od 7 lat. Teraz, gdy sytuacja jest podbramkowa, z powodu możliwości utraty dotacji unijnej, własną nieudolność (miasto, PKP, inwestor prywatny) próbuje się zastąpić zrzuceniem winy na jedyne środowiska, które racjonalnie próbowały bronić starej substancji dworca.
- Co więc można jeszcze zrobić, żeby uratować dworzec i wykorzystać dotacje?
Jedynym, realnym rozwiązaniem jest spotkanie wszystkich uczestników sporu, na równych warunkach. Nie może to być pokazówka w stylu, jaki nadano kwietniowemu spotkaniu w siedzibie „Gazety Olsztyńskiej”. Wypracowanie wspólnego planu, przy założeniu dobrej woli, nie powinno być problemem nie do pokonania. Warunek jest jeden: rozmawiamy o przyszłościowym planie dla Olsztyna, dla pożytku jego mieszkańców i gości a nie wyłącznie o szybkim przerobieniu „kasy”.
- Dziękuję za wypowiedź.
Komentarze (40)
Dodaj swój komentarz