- Dlaczego zdecydował się pan na startowanie w wyborach samorządowych, jako kandydat na prezydenta Olsztyna – pytanie kieruję do Andrzeja Maciejewskiego.
- Na jednej z naszych konferencji powiedziałem, że jestem wkurzony na to co się dzieje w mieście. Bo to miasto się nie rozwija. Jakby toczył je jakiś wewnętrzny rak. Uważam, że w Olsztynie przyszedł, po 25 latach demokracji, czas na zmianę całego rządzącego tu establishmentu. Bo wśród innych, prócz mnie, kandydatów na stanowiska prezydenta Olsztyna, są sami byli, wysocy, urzędnicy magistraccy lub wręcz byli prezydenci. Jest też obecnie pełniący tę funkcję. Można więc powiedzieć, że karuzela stanowisk była ciągle ta sama. Tylko pasażerowie tej karuzeli czasami zmieniali się miejscami. Ta talia kart jest, według mnie, już mocno zgrana. Te osoby nie gwarantują sobą niczego nowego. Moje kandydowanie jest ofertą czegoś nowego. Jeśli więc mieszkańcy Olsztyna chcą jakichś zmian, to ja jestem ich gwarancją. Nie mam w sobie sentymentu wobec tego co było. Interesuje mnie tylko przyszłość.
- Czy to oznacza także zmiany kadrowe w olsztyńskim magistracie.
- Oczywiście. Pierwszą zmianą byłoby zmniejszenie ilości zastępców prezydenta, z trzech do dwóch. Bo nie można dublować zadań. Tym bardziej, że przecież w ratuszu jest także sekretarz urzędu oraz skarbnik. Byłby to jednak tylko początek zmian, mających na celu uproszczenie struktury urzędowej. Tak by wyplenić ducha biurokracji. Oczywiście walka z biurokracją nie oznacza walki z urzędnikami. Bo nie ma urzędu bez urzędników. Zawsze jednak należy dążyć do optymalizacji ilości pracowników w urzędzie. Trzeba częściej sięgać po pracowników tymczasowych, zatrudnianych pod konkretne zadanie. Urząd i jego pracę nie należy oceniać nie przez pryzmat produkcji papierków, a przez efektywność, w rozwiązywaniu konkretnych problemów. Po każdym zrealizowanym zadaniu należy daną komórkę urzędu rozliczyć. Ponadto niezbędne wydaje się przywrócenie, zabranej przez prezydenta Grzymowicza, decyzyjności dyrektorom wydziałów. Dyrektor wydziału nie może się bać podejmować decyzję. A obecnie w olsztyńskim magistracie mamy paraliż decyzyjny. To jest skutek złej organizacji pracy.
- Czy ma już pan swoje przemyślenia odnośnie zmian kadrowych czy też rozpocząłby pan pracę od atestacji kadr i stanowisk.
- Na początek chciałbym przekonać do swoich idei radnych. Bo przecież mam świadomość, że Nowa Prawica, nawet w przypadku zwycięstwa wyborczego, nie będzie mogła rządzić miastem samodzielnie. Jednocześnie chciałbym wyprowadzić z ratusza jakąkolwiek działalność polityczną. Widomą tego oznaką powinno być zabronienia spotykania się w ratuszu grup partyjnych, jakiejkolwiek proweniencji. Jeśli chodzi o osoby z poziomu kierowników wydziałów też już mam pewne rozeznanie pozwalające na ocenę ich pracy. Choć o decyzjach personalnych czy nawet ich pomysłach nie będę mówił publicznie, bez wstępnej rozmowy z osobą zainteresowaną. Chciałbym przede wszystkim ograniczyć budżet urzędu. W olsztyńskim ratuszu pracuje w sumie 560 osób. To zdecydowanie za dużo. W porównywalnych polskich miastach jest zatrudnione zdecydowanie mniej urzędników. Moim pragnieniem jest też wprowadzenie w Olsztynie zasady jednego telefonu, jednego okienka, a nawet jednego maila. By to sprawa „biegała” po urzędzie, a nie interesant. Sercem ratusza powinno być biuro obsługi interesanta. Chciałbym tę jednostkę wzmocnić, tak by można było tu przyjść od 7.30 do 18.00. Jednocześnie należałoby wypracować system załatwiania różnorakich spraw na telefon. By mieszkaniec nie musiał zawsze osobiście stawiać się w urzędzie.
- Jak na razie to mówi pan nie o zwalnianiu lecz o powiększaniu ilości urzędników. Wydłużone do 18.00 godziny pracy, kadrowe dowartościowanie biura obsługi interesanta…
- Wolałbym raczej określenie: racjonalizacja zatrudnienia. Bo czy w każdym wydziale jest potrzebna sekretarka, czy zawsze dyrektor musi mieć swojego zastępcę, a nawet dwóch.
- Potencjalne zwolnienia to nie tylko zyski z racji na mniejszy budżet wynagrodzeń urzędniczych. To także wielotysięczne odprawy, konieczność spraw w sądzie pracy… Jest więc pan pewien, że faktycznie wyjdzie to urzędowi na korzyść.
- W tym przeglądzie kadrowym trzeba przede wszystkim zaproponować odejście emerytom, dorabiającym sobie w urzędzie czy innych jednostkach samorządowych. Nie podważam jednak kompetencji tych osób. Miasta jednak na ich utrzymanie nie stać. Ponadto trzeba komasować niektóre wydziały. Polityka społeczna, choćby, powinna objąć swoim działaniem także kulturę i sport.
- Wszystkie samorządy w Polsce jako podstawowy składnik budżetu mają utrzymanie systemu oświatowego, szkół, przedszkoli. A przecież zdecydowanie spada ilość dzieci w szkołach i przedszkolach, a wcale nie spada liczba nauczycieli. Co pan chciałby z tą sprawą zrobić jako potencjalny prezydent miasta.
- Sam jestem z zawodu nauczycielem. W tym fachu przepracowałem czternaście lat, a więc problemy olsztyńskiej oświaty nie są mi obce. Uważam, że czas najwyższy ustanowić jasne zasady premiowania dobrych szkół i ograniczania placówek odstających od pewnych standardów. Jednocześnie już teraz widać, że należy rozwijać przede wszystkim szkolnictwo zawodowe. Bo nie każdy musi skończyć studia. Nawet nie każdy musi mieć wykształcenie średnie.
- Co jednak zrobić by budżet oświatowy miasta nie rozrastał się, mimo spadku liczby dzieci w szkołach. Można to zrobić, albo poprzez przyciągnięcie większej ilości dzieci i młodzieży do olsztyńskich szkół i przedszkoli, albo też można zwolnić iluś nauczycieli i zamknąć ileś szkół czy przedszkoli. Można też nic nie zrobić i utrzymywać obecny stan rzeczy.
- Przed skutkami niżu demograficznego nie uciekniemy. Trzeba jednak pamiętać, że obecne szkoły uczą historii w wymiarze jednej godziny tygodniowo. Podobne ograniczenia są w innych przedmiotach To ewidentnie odbija się na poziomie wykształcenia. Należy te sprawy jednoznacznie przedstawiać władzom centralnym i lobbować za zmianą tego stanu rzeczy. Bo to w Warszawie ustalane są programy nauczania. A każde powiększenie ilości godzin z danego przedmiotu to praca dla nauczyciela. Władze miejskie zaś powinny postawić na dofinansowywanie zajęć pozalekcyjnych (przede wszystkim tych międzyszkolnych) i na godziwe wynagradzanie najlepszych nauczycieli. Jednym z elementów oceny każdego z nauczycieli powinna być liczba olimpijczyków przedmiotowych jakich wychowali. Pamiętajmy, że zajęcia pozalekcyjne można sfinansować w dużej części ze środków zewnętrznych – ministerialnych jak i unijnych. Można też zdecydowanie bardziej aktywnie dzielić pieniądze miejskie. Tak by jakakolwiek dotacja nie była mechaniczna lecz pod konkretne, zatwierdzone w ratuszu, zadanie. Ci jednak nauczyciele, którzy nie znajdą chętnych do prowadzonych przez siebie zajęć pozalekcyjnych, ci którzy nie wypełnią też innych kryteriów jakości swojej pracy, będą musieli pomyśleć o zmianie zawodu. Bo sprawa jest oczywista: nie ma uczniów, nie ma klasy. Albo wręcz szkoły. Inna rzecz, iż przecież nie każdy nauczyciel musi pracować w szkole. Nie mówię tu o tych odchodzących od zawodu, ale przecież czy nauczyciel muzyki, pracujący w domu kultury, przestaje być pedagogiem. Czy ktoś prowadzący prywatny ośrodek przygotowania do matury też nie jest nauczycielem?
- Wyborcy oceniają swoich wybrańców poprzez pryzmat inwestycji. Jakie pan ma priorytety inwestycyjne. Proszę jednocześnie pamiętać, że budżet Olsztyna to jest 1 miliard złotych rocznie i nie zanosi się na to, że będzie on jakoś cudownie powiększony.
- Olsztyn musi przyciągać inwestorów. A jak ich namawiać do osadzenia swojej firmy w stolicy Warmii i Mazur, jeśli do tej pory 60 hektarów strefy ekonomicznej nie jest uzbrojone, nie ma tam też właściwego dojazdu. Obecni rządzący mieli na to cztery lata i nic w tym kierunku nie zrobili. W tym czasie firmy powstawały w filiach Strefy w Olsztynku czy Dobrym Mieście. Zdaję sobie sprawę, że miasto może nie mieć pieniędzy na uzbrojenie tak dużego terenu. Może więc czas na bardziej ekonomiczne rozwiązania. Choćby na wejście z aportem gruntowym do spółki mającej wykonać tego rodzaju inwestycje infrastrukturalne. Należy także w Olsztynie wyodrębnić administracyjnie dzielnicę przemysłową. To powinno być oczko w głowie prezydenta. Przecież przedsiębiorcy z Lubelskiej czy Towarowej płacą największe podatki. Można by ich dowartościować, choćby bezpłatnymi bonami parkingowymi na wjazd do centrum. O wiele bardziej namacalnym elementem docenienia przedsiębiorców byłoby konsekwentne przeznaczanie 50% dochodów, z podatków od nieruchomości, na potrzeby danej dzielnicy. Tym sposobem byłyby wreszcie pieniądze na remont i rozbudowę infrastruktury z dzielnicy przemysłowej. Obecnie najważniejsze wydają się tam remonty ulic. Są one bowiem w tej części miasta we wręcz fatalnym stanie.
- Takie rozwiązanie będzie w istocie rzeczy oznaczało przesunięcie wydatków, choćby z budowy jakiegoś kolektora sanitarnego, na dzielnicę przemysłową. Bo kołdra jest zawsze za krótka. To przesunięcie, które pan proponuje nie kreuje bowiem nowego pieniądza. Zmienia tylko miejsce jego inwestowania.
- Jeśli nie ma wyjścia to tak trzeba czynić. A o tym, że miasto nie wydaje najlepiej pieniędzy podatników świadczy fakt, że 80% wniosków, składanych przez mieszkańców Olsztyna, przy tworzeniu budżetu obywatelskiego, dotyczy konieczności poprawy stanu chodników. To znaczy, że miasto przez 24 lata, samorządowego życia, nie uporało się z tym problemem. Konkludując więc tę sytuację, chciałbym zdecydowanie zwiększyć rolę mieszkańców przy wydawaniu miejskich pieniędzy.
- W istocie rzeczy realizacja tej propozycji oznacza znaczne zwiększenie budżetu obywatelskiego.
- Tak właśnie to widzę. Oczywiście muszą być też jakieś sumy, w budżecie, zagwarantowane na inwestycje o znaczeniu miejskim. Powinny one jednak być mniejsze. Zdecydowanie jestem przeciwny budowaniu mieszkań komunalnych. Bo trzeba oddzielić tych, którzy rzeczywiście potrzebują mieszkań socjalnych od tych, którzy mogliby zamieszkać w swoim locum, ale wolą mieszkanie komunalne, w całości utrzymywane przez miasto. Jako prezydent wnosiłbym też o likwidację straży miejskiej. Obecnie to 82 etaty „mundurowe”. A budżet olsztyńskiej straży miejskiej to rocznie prawie 5 milionów złotych. Należy podpisać umowę o współpracy z policją i część dotacji przeznaczanych na straż miejską przekazywać do policji na opłacenie wzmocnienia rewirów dzielnicowych. Policja może pieniądze miejskie wykorzystać o wiele efektywniej niźli straż miejska. Z budżetu miasta należy też zdjąć taką pozycję jak cmentarze. Bo przecież firmy prywatne na takich obiektach zarabiają, a miasto notorycznie dopłaca. Można ogłosić otwarty przetarg dla firm pogrzebowych na prowadzenie takiego obiektu jak cmentarza. Oczywiście z zachowaniem wszelkich zasad prawnych powszechnie obowiązujących. Podobnie, prywatną jednostką powinno się stać targowisko miejskie. Należy także myśleć o prywatyzacji innych miejskich jednostek.
- To dość rewolucyjne propozycje zmian…
- Tak i dlatego jeśli wygrałbym wybory prezydenckie to przede wszystkim chciałbym otoczyć się ludźmi wierzącymi w sens takich działań. Jednocześnie trzeba wyzwolić inicjatywę urzędniczą. By nikt nie bał się przedstawiać swoich pomysłów.. A ja chciałbym także skupić się na bardzo potrzebnych miastu inwestycjach. Najważniejsze wydaje się postawienie nowej ciepłowni. Bo za trzy lata może się okazać, że miasto nie ma ciepła. Nowa elektrociepłownia to inwestycja rzędu jednorocznego budżetu miasta. Obecnie 30% energii cieplnej miastu sprzedaje Michelin. Trzeba z nimi negocjować. Może nawet wykupić dla miasta ich ciepłownię. A może wejście w jakąś spółkę. To by pozwoliło zaoszczędzić mnóstwo pieniędzy. A Olsztyn jest pokryty siecią ciepłowniczą z lat siedemdziesiątych. To są instalacje wysoce nieefektywne, generujące mnóstwo strat ciepła. Trzeba je wymieniać jak najszybciej.
- Czy jest pan zwolennikiem wejścia magistratu olsztyńskiego do spółki pod nazwą Klub Piłkarski „Stomil”.
- Uważam, że miasto ma ważniejsze potrzeby. Choćby zakończenie budowy sieci tramwajowej, rozbudowa infrastruktury rekreacyjnej nad naszymi jeziorami. Można też myśleć o budowie, małego, kameralnego, miejskiego stadionu piłkarskiego, ale sens wchodzenie w jakąś sportową spółkę akcyjną jest wysoce wątpliwe. Bo to mogłoby się okazać fanaberią, na którą miasta nie stać. A klub piłkarski jest zawsze beczką bez dna.
- Każdy nowy prezydent przychodzący na swoje stanowisko z reguły ma dwie wizje, albo chce działać na zasadzie każdemu po trochu, aby tylko nikomu się nie narazić, byle „zapracować” w ten sposób na drugą kadencję. Drugi wariant to działania w kierunku rewolucyjnych zmian, które będą jednak widoczne dopiero w perspektywie następnych lat. Może to doprowadzić taką osobę do niewybrania w następnych wyborach, ale zmiany będą procentowały na korzyść miasta jeszcze długie lata. Zwolennikiem jakiego wariantu jest pan.
- Nie interesuje mnie przetrwanie. Do emerytury mam jeszcze 24 lata. Chciałbym by ludzie pracujący w ratuszu byli dumni ze swojego miejsca pracy. Jeśli by nawet było ich mniej niźli obecnie to powinni zarabiać godnie. Bo z tego co wiem w urzędzie od sześciu lat nie było żadnych podwyżek płac. Ja jestem zaś gotów pójść do urzędu bez swoich kolegów i popleczników. Bo mnie chodzi nie o etaty dla swoich lecz o nowy Olsztyn. Jedyną osobę, którą z sobą bym chciał wziąć to jest rzecznik prasowy.
- Czy nie obawia się pan zarzutu, że przecież nie mieszka w Olsztynie. Podatki płaci pan w sąsiedniej gminie.
- W Olsztynie pracuję, tu moje córki chodzą do szkół średnich, tu też pobierałem nauki ja. Znam więc problemy tego miasta. Sam zaś Olsztyn jest otoczony wieloma sypialniami. Takich osób jak ja jest więc tysiące. Wszyscy oni robią zakupy w Olsztynie, a więc także wpływają na wielkość podatków, odprowadzanych potem do kasy miejskiej. Pozytywem, z punktu widzenia takiej sytuacji, jest niewątpliwie to, że na mnie nie może głosować ani moja rodzina, ani ja osobiście. A swoją drogą pamiętajmy choćby o sytuacji Lecha Kaczyńskiego. Był przecież zameldowany w Sopocie, a został prezydentem Warszawy. I jego wyborcom to wcale nie przeszkadzało.
Rozmawiał: Krzysztof Szczepanik
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Program wyborczy Andrzeja Maciejewskiego, kandydata na Prezydenta Olsztyna z Kongresu Nowej Prawicy.
Wypełnić niedotrzymane obietnice wyborcze poprzednich Prezydentów. Na każdym Osiedlu w Olsztynie, istnieją tzw. dyżurne tematy nigdy nie zrealizowane o których się mówi od lat i są udręką mieszkańców np. brak wiaty, ciemny przystanek, rozwalające się schody itd.
Uporządkować plany przestrzennego zagospodarowania w całym mieście zgodnie z wolą mieszkańców. Usprawnić proces konsultacji społecznych
Wrócić do rozmów z Michelin o współpracy w zakresie produkcji ciepła dla Olsztyna.
Przekazać minimum 50% wpływów z podatku od nieruchomości do dyspozycji decyzyjnej Rad Osiedlowych. Budżet Obywatelski ma się rozwijać.
Wprowadzić w życie budżet zadaniowy.
Przeprowadzić audyt faktycznych potrzeb inwestycyjnych miasta pod kątem realnych możliwości finansowych Olsztyna.
Uprościć strukturę Urzędu Miasta, aby usprawnić i zwiększyć jakość usług dla mieszkańców np. wprowadzenie jednego numeru telefonu do Ratusza.
Olsztyn „stolicą” sportów wodnych w Polsce. Maksymalne wykorzystanie faktu położenia miasta nad jeziorami w celach sportowych i turystycznych.
Wyodrębnić Dzielnicę Przemysłową, która będzie podlegała bezpośrednio Prezydentowi. Wprowadzić w życie „talon parkingowy” w Strefie Parkowania, wydawany przedsiębiorcom płacącym podatki od nieruchomości w Olsztynie.
Z powodu trwających prac budowlanych na ulicach Olsztyna, od połowy grudnia 2014r. do połowy kwietnia 2015r., dla mieszkańców Olsztyna z terenów objętych pracami przy budowie torowisk, wprowadzić bezpłatną komunikację miejską. Celem jest usprawnienie komunikacji w mieście w okresie zimowym.
Sprywatyzować Szkolne Schronisko Młodzieżowe oraz zakłady budżetowe: Zakład Cmentarzy Komunalnych, Zakład Lokali i Budynków Komunalnych, Zakład Targowisk Miejskich, Centrum Integracji Społecznej. Wspomniane zakłady są
w stanie funkcjonować samodzielnie bez wsparcia budżetu miasta i przynosić zyski.
Zlikwidować Straż Miejską i podpisać porozumienie z Policją o przejęciu sprzętu oraz strażników miejskich do swojej służby.
Zmobilizować wszystkie Stowarzyszenia współpracujące z miastem do większej aktywności w pozyskiwaniu 1% w ramach odpisu podatkowego OPP. Wsparcie z miasta będzie ściśle powiązane z ich skutecznością i aktywnością oraz spełnianie oczekiwań mieszkańców. Organizacje NGO będą mogły walczyć o udział w środkach przeznaczonych na Budżet Obywatelski.
Na prowadzenie zajęć pozaszkolnych będą ogłaszane otwarte konkursy.
Pomoc społeczna ma być ukierunkowana na pracę socjalną w oparciu o kontrakty socjalne oraz agencje pracy tymczasowej.
Uporządkować sprawy własności, uzbrojenia 60 hektarów leżących w Warmińsko - Mazurskiej Strefie Ekonomicznej przy ul. Lubelskiej, aby ściągnąć nowych inwestorów do miasta.
Wprowadzić szynobusy z wykorzystaniem istniejących torowisk PKP.
Ożywić olsztyńską starówkę między innymi poprzez wyeksponowanie wykopalisk archeologicznych z wykorzystaniem oświetlenia i specjalnego oszklenia.
Powołanie Rady Prezydenckiej składającej się z byłych Prezydentów Olsztyna od 1990 roku jako organu doradczego i opiniotwórczego.
Wprowadzony zostanie elektroniczny rejestr spotkań urzędników
z przedstawicielami firm zainteresowanych współpracą z miastem w zakresie technologii, inwestycji oraz wspólnych działań. Pełna przejrzystość relacji na linii urzędnik – przedsiębiorca.
Nawiązać ścisłą współpracę z Uniwersytetem Warmińsko - Mazurskim w sprawie maksymalnego wykorzystania zasobów uczelni i miasta bez potrzeby dublowania inwestycyjnego. W myśl zasady: taniej jest dofinansować niż budować.
Wprowadzić do grupy zakupowej Urzędu Miasta Olsztyna zakup gazu ziemnego po cenach rynkowych.
Zamówienia publiczne w jednostkach samorządu terytorialnego powinny być prowadzone przez Ratusz, aby przez zwiększenie ilości zamówienia uzyskać korzystniejszą cenę zakupu: papieru, środków czystości, usług, ubezpieczenia itd.
Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz