Według Encyklopedii PWN (1966) autorytet to: "1) powaga moralna i umysłowa, uznanie i posłuch u innych; 2) osoba, organizacja, doktryna itp. ciesząca się uznaniem i wpływem w pewnej dziedzinie" (s.69).
A z tym u mądrych głów kreujących się i/lub kreowanych na autorytety już kiepsko.
Działając na życzenie swoich sponsorów w zamian za ciepłe posadki i/lub inne korzyści głosili popierane przez nich poglądy. Politycy głosili poglądy uznawane przez rządzących, np. o nieomylności wolnego rynku i że ci, którzy nie mogli odnaleźć się w tej rzeczywistości to niezdary, które nie powinny istnieć. Gdy ten system zaczął się sypać, nie bronili tej teorii, a niektórzy wspierali politykę prorodzinną, a co gorsza, milczeli na jej skrajne aspekty.
Lewicowi politycy mający na ustach słowa o wrażliwości społecznej popierali bezduszny dziki kapitalizm, a także popierają szerzenie zboczeń. Prawicowi politycy głoszący kierowanie się katolicką nauka społeczną, jednocześnie żyli nie po katolicku. Innym marzyło się wykorzystanie powstałej w 1990 r. pauperyzacji ludności do stworzenia jednowyznaniowego państwa i odbudowanie klerykalnego feudalizmu.
Sędziowie, którzy kradną, w sklepach, na stacjach benzynowych, wyłudzają pieniądze za fikcyjne dojazdy do pracy mają być autorytetami? Duchowni, którzy byli w jednym czasie stróżami moralności i straszyli grzeszników srogimi wiecznymi karami, w innym czasie kołysali chwiejne sumienia mowami o bezgranicznej Bożej miłości, co zachęca wielu do grzeszenia zamiast poprawy. Albo mówiąc o moralności, niektórzy uwikłani byli w zboczenia (w tym pedofilią).
Lekarze rozmijali się z powołaniem, bo zamiast leczyć byli akwizytorami koncernów farmaceutycznych. Nie wyleczyć, lecz zawalić pacjenta masą kosztownych produktów (bo niektóre trudno nazywać lekami), a niejeden, w razie śmierci pacjenta podawał rodzinie wizytówkę firmy pogrzebowej. I takich mamy szanować?
Oto autorytety według koniunktury i do emerytury! A jeszcze celebryci, którzy są gotowi publicznie nagadać wszystko - nie to, co ma być dla słuchaczy pouczające i budujące, lecz to co się podoba medialnemu sponsorowi (w końcu płaci i wymaga!).
To tylko mała biopsja z tej - jak to się mówi od początku tego wieku - chorej sytuacji. Państwo znają więcej chorób toczących ten organizm autorytetu. Te świętości - jak widzimy - mają ten brak poważania na swoje życzenie.
Ale już nie biadolmy - po wyliczeniu dostrzeżonych wad nie plugawmy wszystkich autorytetów, lecz myślmy, jak to co w nich dobre odbudować i rozwijać, by nie były według koniunktury i do emerytury, ale by coś z nich zostało na zawsze.
Dla mnie autorytetem jest każdy, kto wierzy w to, co robi i robi to, w co wierzy. Taki człowiek potrafi przyznać się do błędu, nawet za cenę (przejściowej) utraty poważania. I takie autorytety - spośród ludzi wielkich i maluczkich - są przydatne każdemu i w każdym czasie.
Karol Kuligowski
Od redakcji: nie wszystkie poglądy autora są zbieżne z preferowanymi przez www.olsztyn.com.pl
Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz