Ale nie bez znaczenia jest również, w tym kontekście informacja o stanie państwa. Wszyscy pamiętamy, bębniły o tym media publiczne, że mamy budżet bez deficytu. Ale szydło wychodzi właśnie z worka! Wieczorową porą, tuż przed głosowaniem ustawy „futerkowej” odbyło się I czytanie zmiany ustawy budżetowej.
Rząd PiS przewiduje, że dochody będą niższe o 36 mld. Rośnie luka VAT, spadają dochody polskich gospodarstw domowych i w konsekwencji dochody podatkowe. Luka VAT rośnie bo rząd nie radzi sobie z uszczelnianiem systemu podatkowego, 6 lat trwa budowanie rejestru faktur online i końca nie widać, mimo powołania spółki, która miała to rozwiązanie wprowadzić. Spadają dochody gospodarstw domowych, bo rośnie bezrobocie i maleją wynagrodzenia.
Jak rząd PiS chce temu zaradzić? Zwiększając wydatki oczywiście!
Mają one wzrosnąć o 73 mld. Ale nie na inwestycje, nie na ochronę zdrowia, nie na oddłużenie gigantycznie zadłużonych szpitali. PiS nie widzi tego co Polacy widzą na każdym kroku, niewydolną, bliską zapaści ochronę zdrowia.
Tymczasem pandemia się nie skończyła i koronawirus ma się całkiem dobrze.
Gdzie pójdą te gigantyczne środki? Na Fundusz Solidarnościowy i inne fundusze celowe, dofinansowanie linii kolejowych, dofinansowanie górnictwa, MON….
109 mld, tyle wyniesie deficyt i o tyle wzrośnie zadłużenie Polski, ale to nie wszystko! PiS uruchomił dodatkowo 100 mld w emisjach obligacji BGK i 100 mld w formule tarczy finansowej Polskiego Funduszu Rozwoju. W sumie 309 mld zł. To prawie 15% polskiego Produktu Krajowego Brutto.
To oznacza, że Państwu PiS, które zabiera (podatki i składki) prawie 40 gr z każdej wypracowanej przez Polki i Polaków złotówki, to za mało! Pożycza jeszcze 15 groszy. Polacy pamiętają mam nadzieję receptę:
„W Y S T A R C Z Y N I E K R A Ś Ć !”
Sytuacja jest naprawdę poważna. PiS rujnuje polskie finanse publiczne. Po rozmontowaniu stabilizującej reguły wydatkowej, której działanie PiS ostatecznie zawiesił, przychodzi czas na kolejną barierę, jaką stanowi konstytucyjny próg zadłużenia państwa wynoszący 60%.
Hulaj duszo diabła nie ma!
Minister finansów z rozbrajającą szczerością mówi, że trzeba znieść ten konstytucyjny limit. Panie Ministrze, konsekwencje takiej nieprzemyślanej, nieodpowiedzialnej polityki, przenoszone są na nas wszystkich. To my, nasze dzieci i wnuki będą musiały zaciągane przez Was długi spłacić.
Janusz Cichoń
Komentarze (8)
Dodaj swój komentarz