Najpierw podam kilka suchych faktów i liczb. Jak możemy przeczytać na stronie poświęconej akcji, „#NajlepszePrzedNami to projekt, który zakłada budowanie silnego i liczącego się na ogólnopolskiej arenie klubu piłkarskiego. Teraz z Twoją pomocą będzie to możliwe!”.
W skrócie oferta kupna akcji była przeznaczona do kibiców „Dumy Warmii”, ale również potencjalnych inwestorów. Projekt wystartował 13 sierpnia, a zakończył się po trzech miesiącach (11 listopada).
Jak już wspomniałem w leadzie, głównym celem była sprzedaż akcji na kwotę 2 mln zł, z czego 60 proc. środków miało zostać przeznaczone m.in. na wzmocnienie kadry zawodniczej i trenerskiej, aby „Duma Warmii” mogła powrócić do Ekstraklasy. 20 proc. ze zbiórki miało zostać wydane na infrastrukturę, czyli opracowanie koncepcji Centrum Treningowego Stomil Olsztyn, pozyskanie gruntów pod budowę oraz opracowanie projektu budowlanego kompleksu. Kolejne 20 proc. miało zostać przeznaczone na szkolenie młodzieży.
Minimalny próg powodzenia emisji to 500 tys. zł. Najtańszy pakiet to koszt 100 zł. W trzy miesiące nie uzbierano nawet połowy tej kwoty. Łącznie 344 inwestorów kupiło akcje za kwotę 172 625 zł.
Skąd to fiasko? Po rozmowie z kilkunastoma kibicami Stomilu Olsztyn, doszedłem do wniosku, że powodów jest kilka, a zapewne moje argumenty nie wyczerpią tematu.
Po pierwsze, słaba promocja. Nie licząc oficjalnego portalu klubu oraz serwisu kibiców, władze spółki akcją pochwaliły się tylko w jednym, przyjaznym sobie lokalnym medium. Okazało się, że to zbyt mało, aby poderwać lokalnych i regionalnych kibiców. Nawet nie zorganizowano żadnej konferencji prasowej, aby zainteresować tematem olsztyńskich dziennikarzy.
Po drugie, mieszkamy w jednym z najbiedniejszych regionów w Polsce. Ludzi, pracujących często za najniższą krajową, nie stać nawet na wydanie tych 100 zł, nie mówiąc już o wyższych kwotach. Swoje zrobiła także pandemia Covid-19 i działania rządu wprowadzające lockdown. Oczywiście, można powiedzieć, że zbiórka wystartowała w sierpniu, gdy partia rządząca zapewniała, że patogen jest w odwrocie, jednak niepewność przed utratą pracy i środków do życia przeważyła.
Nawiązując do Wisły Kraków, gdzie podobna akcja się udała, mogę stwierdzić jedno: Olsztyn to nie Kraków, a Warmia i Mazury to nie małopolska. Jasne, w "grodzie Kraka" są i kibice innych klubów, ale jednak „Biała Gwiazda”, z całym szacunkiem do naszego klubu, jest o wiele bardziej utytułowanym i rozpoznawalnym klubem.
W dodatku stomilowcy pamiętają, jak klub był fatalnie zarządzany przez długie lata, nawet już w erze Michała Brańskiego (to nie przytyk do właściciela). Naturalnym jest, że kibice mają obawy, że środki mogą zostać po prostu zdefraudowane. Nie ma co się im dziwić. Lepiej bowiem dmuchać na zimne. Oczywiście wierzę gorąco w to, że właściciel jest bardzo uczciwym człowiekiem.
A skoro już przy panu Michale jesteśmy, to warto nadmienić, że popełnił błąd otaczając się ludźmi, którzy mieli zły wpływ na Stomil, a konkretnie na zarządzanie. Odeszli piłkarze, którzy stanowili o sile drużyny, a zastąpiono ich graczami z amatorskich lig. Tylko ludzie naiwni mogli uwierzyć, że poziom piłkarski nie spadnie. Spaść musiał. Kibice sami pisali w pomeczowych relacjach, że może kiedyś „Duma Warmii” nie miała może najlepszych zawodników, ale nadrabiali to walecznością. A teraz nawet tego brakowało.
A właściciel chciał zrobić dobrą minę do złej gry i snuł przed olsztynianami opowieści o krainie mlekiem i miodem płynącej. O drużynie na miarę RB Lipsk lub Borussii Dortmund. Nie tędy droga panie Michale. Kibice nie są głupi i wiedzą, że bez porządnego wkładu własnego, nie ma mowy o sukcesach w piłce, nawet w polskiej lidze.
Cezary Kapłon
Komentarze (22)
Dodaj swój komentarz