W gruncie rzeczy działania PiS-u wobec samorzadu ograniczają się do możliwości zadłużenia w roku 2020 do poziomu wynikającego z obniżenia dochodów i wzrostu wydatków wywołanych kryzysem. Nie ma mowy o żadnych rekompensatach rosnących wydatków, nie ma żadnych poręczeń czy pożyczek z budżetu, tylko możliwość zadłużenia się w bankach komercyjnych i to przejściowo tylko w 2020 roku.
To stawia samorządy w bardzo trudnej sytuacji.
Nie lepiej jest jeśli chodzi o wsparcie branż, które w naszym regionie mają bardzo istotny wpływ na poziom życia mieszkańców, funkcjonowanie gospodarki, tak jest np. z turystyką, której nie ma w programach rządowych. Nasze oczekiwania w tym zakresie parokrotnie wyrażaliśmy w interpelacjach, przygotowaliśmy także swój projekt ustawy, który ma sytuację załagodzić.
Rząd PiS dba bardzo wyraźnie przede wszystkim o swoje interesy. Na ostatnim posiedzeniu Sejmu, poza tarczą 4.0, zmieniliśmy też ustawę o finansach publicznych, w ramach której PiS luzuje sobie możliwość kredytowania wydatków w sposób praktycznie rzecz biorąc niekontrolowany. To kontynuacja ugruntowanej już praktyki omijania prawa.
Gorset finansowy, który uwiera PiS
Fundament polskich finansów publicznych stanowi tzw. stabilizujaca reguła wydatkową, która obowiazuje od 2013 roku. To reguła antycykliczna, której istota sprowadza się do tego, że w latach chudych, czyli w latach spadku tempa wzrostu gospodarczego, możemy wydawać nieco więcej, natomiast w latach tłustych, kiedy to tempo wzrostu gospodarczego jest wysokie, budujemy poduszkę i wydatki rosną w nieco wolniej niż tempo wzrostu gospodarczego. Reguła zmusza do tworzenia poduszki bezpieczeństwa na gorsze czasy.
Reguła ta stanowi dla rzadzących swego rodzaju gorset, który od samego początku bardzo uwierał PiS, bo już w grudniu 2015 r. rząd PiS tę regułę zmienił. Zmieniono jej dość istotne parametry, bo parametr dotyczący inflacji, liczony, nawiasem mówiąc, dwa razy, zamieniając rzeczywistą inflację inflacją w celu inflacyjnym, co pozwoliło tylko w 2016 r, wydać na starcie ok. 30 mld zł więcej. To PiS-owi oczywiście nie wystarczyło. Kolejna zmiana dotyczyła korekt wydatków o korzyści wynikajace z podjętych działań, tzw. działań dyskrecjonalnych. Rząd PiS przypisywał tym działaniom dyskrecjonalnym np. wzrost dochodów podatkowych mimo tego, że zdawał sobie sprawę z tego, że ten wzrost w dużej mierze wynika ze wzrostu gospodarczego i że te dochody mają procykliczny charakter (w czasach dobrej koniunktury rosną szybkiej niż wzrost gospodarczy).
To wszystko rządzącym w dalszym ciągu nie wystarczało. Wobec tego PiS zaczął wyprowadzać wydatki poza budżet. Przykład Funduszu Solidarnościowego - wypłata trzynastek to jest spektakularny przykład, tego typu działań, nie pierwszy i nie jedyny. Jakby to wszystko dobrze policzyć, to uzbierało by się ponad 100 mld. O tyle byłaby dzisiaj lepsza sytuacja polskich finansów publicznych i większa swoboda reakcji, dzisiaj, w tych naprawdę bardzo trudnych czasach.
PiS chciał tę regułę ograniczyć, przeszkadzała coraz bardziej i dzisiaj wykorzystuje okazję. Sytuacja jest rzeczywiście nadzwyczajna. Mamy do czynienia ze stanem nadzwyczajnym, stanem klęski żywiołowej, i to z pewnością uzasadnia klauzulę wyjścia, która w ustawie o finansach publicznych, nawiasem mówiąc, jest zapisana. Ale PiS kluczy. Proponuje rozszerzenie warunków wykorzystania klauzuli wyjścia o stan epidemii i w ten sposób próbuje tę regułę zawiesić. Pamiętajmy o tym, że decyzję o ogłoszeniu stanu epidemii podejmuje minister zdrowia. To naprawdę jest dziwne rozwiązanie, żeby o klauzuli wyjścia, zawieszeniu bardzo ważnej, fundametalnej reguły, decydował minister zdrowia. Na szczęście PiS wpisał w ten projekt spadek tempa wzrostu gospodarczego jako dodatkowy warunek. 2 punkty procentowe to nie jest za wiele. Mam wątpliwości co do tego, czy to jest warunek wystarczający.
Gdyby nie PiS, dziś byśmy byli w zupełnie innej sytuacji
Mamy do czynienia z fikcją. PiS ukrywa prawdziwy stan finansów publicznych. Zawiesza regułę mówiąc, wrocimy do niej po epidemii. Tyle, że my nie chcemy powrotu do fikcji, chcemy uczciwej informacji o stanie finansów państwa, deficytu i długu.
Chcemy, mieć wgląd w to, jak wydawane są publiczne pieniądze, w kolejnych latach potrzebny będzie kolejny impuls fiskalny, co wtedy? Pieniedzy może zabraknąć na realizację inwestycji, niemożliwe stanie się też obniżenie podatków. Rząd PiS-u jest niestety głuchy na nasze poprawki w tym zakresie. Celem jest utrzymanie władzy. Otwarta kurtyna, uczciwa informacja to zagrożenie tego celu.
Janusz Cichoń
Komentarze (12)
Dodaj swój komentarz