Aborcja jest jednym z tych tematów, które podnoszą ciśnienie i rozpalają do czerwoności emocje. Do tej pory wydawało się, że kompromis między tradycją a postępem został zachowany. W Polsce można było bowiem dokonywać aborcji, jeżeli dziecko pochodziło z gwałtu, kazirodztwa, zagrożone było życie kobiety lub wykryto, że płód może mieć ciężkie wady lub nieuleczalną chorobę. Trybunał Konstytucyjny, swoim postanowieniem, uznał, że ten ostatni powód jest niezgodny z Konstytucją, przez co zaostrzył jeszcze bardziej politykę aborcyjną.
Cieszyli się politycy prawicy, pieklili opozycjoniści, jednak najbardziej w tym wszystkim jest żal kobiet. Tak po prostu po ludzku. Czy ktoś się spytał o ich zdanie, co sądzą na ten temat? Nie, projekt przygotowali dwa posłowie Prawa i Sprawiedliwości – Bartłomiej Wróblewski i Piotr Uściński.
Oczywiście, można mówić, że ciężkie wady płodu, albo nieuleczalna choroba to przypadki bardzo rzadkie. Zgoda. Ale jednak występują. Czy matka dziecka, które urodzi się warzywem, nie ma prawa do tego, żeby powiedzieć nie? Opieka nad takim dzieckiem po pierwsze jest bardzo kosztowna i nie każdego na nią stać, po drugie wymaga wyczerpujących wręcz zabiegów pielęgnacyjnych niemal 24 godziny na dobę. I kto ma to robić, jeśli nie rodzice?
Niech ci, którzy poparli ten pomysł, spojrzą w twarz matkom, których dzieci, z uwagi na wady genetyczne, żyły kilkanaście minut. Co byście im powiedzieli? Następnym razem będzie lepiej?
W piątek w całej Polsce pod biurami Prawa i Sprawiedliwości odbędą się protesty przeciwko postanowieniu Trybunału Konstytucyjnego. Stawią się na nich zarówno kobiety, jak i mężczyźni, którzy w dużej części także wspierają swoje partnerki, żony, siostry czy koleżanki. Władzy jest to na rękę, gdyż zgodnie z rządowymi rozporządzeniami na zgromadzeniach może być obecnych do 10 osób.
Wesprzeć kobiety postanowiły władze Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie, na którego siedzibie został umieszczony baner „Piekło kobiet”. To nie pierwsza taka inicjatywa placówki publicznej w naszym mieście. Nad wejście do Teatru Jaracza wisi transparent „wolna Białoruś”. To rodzi pytanie, czy instytucje miejskie bądź wojewódzkie powinny mieszać się w takie sprawy?
Teatr Jaracza z apelem "Wolna Białoruś"
Odpowiedź na to pytanie z pewnością jest niejednoznaczna. Z jednej strony nie dotyczy to bezpośrednio ich działalności kulturalnej. W końcu za politykę odpowiada rząd oraz w mniejszym stopniu parlamentarzyści z różnych ugrupowań.
Z drugiej strony każdy ma prawo do własnego zdania. A stosunek do aborcji nie jest do kwestią polityczną, tylko światopoglądową, którą przecież współtworzy także kultura. Skoro zatem przez wieki kościół również wtrącał się w politykę i życie ludzi, to dlaczego tego prawa odmówić innym instytucjom?
Tak naprawdę temat aborcji posłużył Prawu i Sprawiedliwości do odwrócenia uwagi od problemu upadającej gospodarki, przy okazji powodując kolejne tarcia w społeczeństwie. I dlatego właśnie władza i politycy powinni się wstydzić, tak dzielić naród, zwłaszcza w czasie epidemii, gdy jedność jest tak wszystkim potrzebna.
Cezary Kapłon
Poglądy autorów nie muszą być tożsame z poglądami redakcji.
Komentarze (33)
Dodaj swój komentarz