No, może nie łączy skrajnych światopoglądów, bo tych jednak nie udaje skleić się w całość, ale na pewno potrafi zbliżyć do siebie ludzi i ugrupowania, które jeszcze niedawno pałały do siebie niechęcią.
Tak jest chociażby w przypadku Koalicji Obywatelskiej, na którą składają się m.in. Platforma Obywatelska, .Nowoczesna, Inicjatywa Polska i Partia Zieloni. Już nie chcę nawet mówić, że przedstawiciele tej ostatniej partii wyznają wartości bardziej lewicowe niż liberalne, jak np. wprowadzenie podstawowego dochodu gwarantowanego czy równa płaca dla kobiet i mężczyzn, ale ciekawi mnie, że przedstawiciele .Nowoczesnej już od ponad roku idą ramię w ramię z PO. A przecież partia założona przez Ryszarda Petru w 2015 roku wyrosła na fali buntu przeciwko Platformie – krytykowała swojego starszego kuzyna na różne sposoby. Miała być alternatywą dla osób o liberalnych poglądach zawiedzionych rządami PO. Partia wyrosła na sprzeciwie, aby... wrosnąć jeszcze głębiej w struktury Platformy.
Rzec mogę, że lustrzane odbicie tej sytuacji widać jak na lewej dłoni. W skład lewicowego bloku wchodzą m.in. Sojusz Lewicy Demokratycznej, Wiosna oraz Razem. Z jednej strony wydaje się, że taki mariaż powinien mieć miejsce, bo do tej pory lewica była rozdrobniona, ale przecież z drugiej partia Razem (teraz już Lewica Razem) zarzucała SLD, że nie jest prawdziwą partią lewicową.
– Przez kilkanaście lat w Polsce praktycznie nie mieliśmy lewicy. Mieliśmy formację postkomunistyczną, która była neoliberalna, która stała po stronie wielkiego biznesu – mówił kilka lat temu lider ugrupowania Adrian Zandberg, który miał szczególne zastrzeżenia do Leszka Millera. Millera już nie ma, za to jest Włodzimierz Czarzasty, więc panowie się dogadali.
Okazuje się, że przynajmniej w naszym regionie współpraca na linii tych dwóch partii całkiem dobrze się układa. Tak powiedział mi nieoficjalnie jeden z kandydatów. Wygląda na to, że przyjaźń zacieśniła się do tego stopnia, że przedstawiciele młodszego ugrupowania wyrażają chęć do kandydowania nawet pod szyldem SLD.
Kolejne zaskoczenie, a może powinienem powiedzieć projekt, to Konfederacja, gdzie wolnościowiec Janusz Korwin-Mikke już od jakiegoś czasu zbratał się z narodowcami pokroju Krzysztofa Bosaka czy Roberta Winnickiego (niedawno był „jedynką” w naszym regionie w wyborach do Europarlamentu, teraz będzie startował w okręgu nr 24). Słowem miszmasz, gdzie znalazło się jeszcze miejsce m.in. dla monarchistów. Za to z tej koalicji indywiduów odeszła Kaja Godek, a część wolnościowców, niezadowolona z rosnącego znaczenia narodowców, przenosi się do ugrupowania Piotra Liroy’a Marca, który był jednym z aktywniejszych posłów Kukiz'15.
A co powiedzieć o ruchu Pawła Kukiza, który połączył nadwątlone siły z Polskim Stronnictwem Ludowym? Ugrupowań w zasadzie nic nie łączy. Mają różne programy, inny elektorat. W dodatku muzyk, określający siebie mianem antysystemowca, często w przeszłości krytykował PSL (zwłaszcza, gdy ta partia wraz z PO sprawowała rządy), a teraz stoi z jego działaczami ramię w ramię. Ba, w ramach „dżentelmeńskiej umowy” zgodził się na państwowe dotacje.
Ruchy Pawła Kukiza od dłuższego czasu niezbyt podobają się jego kolegom z sejmowych ław. Przykładem może być Andrzej Maciejewski, który na początku sierpnia ogłosił, że odchodzi z Kukiz’15. Dokąd? Najbliżej było mu do Prawa i Sprawiedliwości, ale na niedawno ogłoszonych listach z okręgów nr 34 i 35 próżno go szukać. O jego przyszłości dowiemy się niebawem.
Z list PiS także startują kandydaci powiązani z innymi ugrupowaniami. W okręgu nr 35 silną pozycję ma Porozumienie. Z pierwszego miejsca startuje bowiem prof. Wojciech Maksymowicz, doradca Jarosława Gowina, lidera ugrupowania. Z ostatniego Michał Wypij. Zarówno profesor jak i Jarosław Gowin byli powiązani z PO.
Polityka umie także łączyć nie tylko w kwestii dostania się do Sejmu, ale również w innych inicjatywach. Słynąca z ciętego języka posłanka Iwona Arent z PiS podziękowała posłom opozycji, którzy zaapelowali o niewpisywanie dworca w Olsztynie do rejestru zabytków. Poseł Paweł Papke wraz z radnym Łukaszem Łukaszewskim (obaj PO) poprosili radnych z innych ugrupowań, aby propagowali wśród mieszkańców ideę głosowania w Olsztyńskim Budżecie Obywatelskim.
Jak widać i takich przykładów współpracy ponad podziałami można trochę znaleźć. Szkoda, że są one tak rzadkie, a w przeważającej większości mają zapewnić jak najlepszą pozycję własną oraz ugrupowania, do którego polityk przynależy.
Cezary Kapłon
Komentarze (12)
Dodaj swój komentarz